- Powiem więcej, ja uważam, że w tym sezonie Pogoń stać na pierwsze w historii Mistrzostwo Polski. Jest ta stabilizacja, widać dobry kierunek z doborem trenera, który jest w Szczecinie od kilku lat i może pracować. Widać jak rozwija się klub, po akademii. To może być ten moment - powiedział Andrzej Rycak w rozmowie przeprowadzonej w trakcie audycji #PogońFM, która jest wspólnym dziełem Radia SuperFM i PogonSportNet.pl!
SR: Panie Andrzeju, na początek niech nam Pan powie, co Pan dziś robi w życiu?
- Tak jak każdy, zajmuję się normalną pracą. Zajmuję się też szkoleniem. Do niedawna prowadziłem w chełmskiej lidze okręgowej taki klub jak Ruch Izbica. Po trzech latach rozstaliśmy się. Jestem wciąż trenerem rocznika 2008 w Hetmanie Zamość.
DT: Sprawdza Pan na bieżąco jak wygląda sytuacja Pogoni Szczecin, klubu w którym spędził Pan kilka dobrych lat?
- Oczywiście, że sprawdzam! To jest pierwsza rzecz, którą sprawdzam po każdej kolejce ligowej. Bardzo się cieszę, że początek grania w tym roku był tak udany. Na trudnym terenie, nie w Częstochowie ale z Rakowem, cieszą bardzo trzy punkty i pozycja lidera.
SR: Mocniej bije serce gdy patrzy Pan na tabelę i widzi Pogoń na pozycji lidera?
- Mocno, tym bardziej, że jak byłem zawodnikiem Pogoni to nie mieliśmy takich możliwości. Zespół może nie odstawał tak mocno od przeciwników ale jeśli chodzi o funkcjonowanie klubu i jego organizację, to jest już zupełnie inna bajka i cieszę się, że nastały takie czasy w Szczecinie. Do tego dochodzi nowy stadion, który się buduje i jest przyjemnie.
DT: Pamięta Pan jak trafił do Szczecina?
- Trafiłem tak, jak to się najczęściej trafia do klubu ekstraklasowego. W moim przypadku miało to miejsce po meczu Pucharu Polski Motor Lublin - Pogoń Szczecin. Byłem wtedy graczem Motoru, pamiętam, że było to duże wydarzenie nie tylko dla Lublina, ale i dla nas - zawodników. Motor był już od kilku lat poza Ekstraklasą i zawodnicy typu Radek Majdan, Piotrek Mandrysz, Mariusz Kuras czy Andrzej Miązek, to nie były anonimowe postacie w naszej piłce. Udało nam się wygrać i przypieczętowałem to zwycięstwo karnym, którego strzelałem. Zostałem zauważony i po kilku miesiącach byłem w Szczecinie.
SR: Czy ten mecz Pogoń - Lech w którym strzelił Pan gola na 3:2 w doliczonym czasie gry, to najwspanialszy moment z gry w Szczecinie?
- To był wyjątkowy mecz. Wracam czasami do tego fragmentu i wspomnienia odżywają. Nie był to łatwy mecz, byliśmy osłabieni kontuzjami, a do zespołu dopiero wchodziło kilku piłkarzy. Ja też nie byłem rutyniarzem, bo to było moje pierwsze półrocze w Szczecinie. Udało mi się strzelić bramkę i asystować. Dobrze to na mnie wpłynęło, bo transfer zawsze ma przynosić korzyści zespołowi. Wtedy udało mi się odblokować.
DT: Jak Pan wspomina te czasy? Ja byłem wtedy chłopcem, który dopiero zakochiwał się w Pogoni i z tego okresu najbardziej pamiętam biedę panującą w klubie.
- Były różne okresy, ale generalnie w klubie nie było bogato. Była fajna grupa ludzi, bo poza rodowitymi Szczecinianami jak Radek Majdan, który wtedy był już zawodnikiem klasowym. Byli też młodzi z okolic Szczecina jak Maciek Stolarczyk, Olgierd Moskalewicz. Do tego rutyniarze jak Piotrek Mandrysz, Mariusz Kuras, Andrzej Miązek, Robert Dymkowski czy Wojtek Tomasiewicz to byli ludzie, którzy mieli Pogoń w sercu. Pomimo tych trudności, ciężkich czasów, tworzyliśmy kolektyw, zgraną grupę.
SR: Pewnie ma Pan pełną głowę anegdot z tamtych czasów...
- Ostatnio nawet rozmawiałem z jednym z kolegów. Skory do żartów był zawsze Robert Dymkowski. Pamiętam jedną sytuację przed sobotnim meczem z Lechem. Mieliśmy w piątek rozruch i powiedziałem do Roberta i Maćka Stolarczyka, że jak trafię górą z połowy do bramki to dzień później wygramy. Pech chciał, że obok bramki stał kierownik Pokorski i akurat odwrócił się i dostał piłką w twarz na której miał okulary. To była taka nieprzyjemna dla niego sytuacja, ale dla nas zabawna. Trudno było trafić w kierownika, a nie bramkę, ale mi się udało <śmiech>. Przeżywałem ten wieczór później, bo kierownik trafił na oddział okulistyczny, bo miał problemy z okiem. Na szczęście skończyło się bez problemów. Było dużo momentów, były fantastyczne chwile, ale i przykre jak mecz w Bełchatowie, który przegraliśmy w takich... "dziwnych" okolicznościach...
SR: Czerwona kartka Pokładowskiego...
- Tak... Takie to były czasy i takie były chwile. Nie chcę tego tłumaczyć, ale ten moment akurat był dla mnie trudny.
DT: Panie Andrzeju, bardzo dziękujemy za rozmowę...
- To ja bardzo dziękuję! Cieszę się, że w Szczecinie ktoś jeszcze o mnie pamięta.
SR: Panie Andrzeju, wielu kibiców o Panu pamięta!
- Myślę, że jeśli będzie taka okazja, to zjawię się na otwarciu nowego stadionu. Mam rodzinę w Szczecinie, mamy cały czas bliski kontakt. Do tego oczywiście też jestem w kontakcie z kolegami. Jeśli tylko sytuacja zdrowotna i życiowa pozwoli, to będę!
SR: To na koniec, niech Pan powie, czy to jest ten sezon w którym Pogoń może wywalczyć awans do pucharów?
- Myślę, że tak. Powiem więcej, ja uważam, że w tym sezonie Pogoń stać na pierwsze w historii Mistrzostwo Polski. Jest ta stabilizacja, widać dobry kierunek z doborem trenera, który jest w Szczecinie od kilku lat i może pracować. Widać jak rozwija się klub, po akademii. To może być ten moment.
CAŁĄ WTORKOWĄ AUDYCJĘ ODSŁUCHAĆ MOŻESZ PONIŻEJ!
SoundCloud
Spotify
YouTube
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...