Aktualności

Pamiętacie trenera Artura Skowronka? To pierwszy szkoleniowiec, który poprowadził Pogoń w Ekstraklasie po kilku latach odbudowy klubu. SportSlaski.pl przeprowadził z nim obszerną rozmowę, a jej część dotyczyła oczywiście Dumy Pomorza. 


Ty przeniosłeś się do Szczecina. Na dzień dobry wygrana 4:0 z Zagłębiem Lubin, a później całkiem obiecująca runda. Co takiego się stało, że po przerwie zimowej już po czterech meczach musiałeś się pakować?

- U każdego człowieka następuje w życiu taki moment, w którym trochę odlatuje i musi spaść na ziemie. Po tamtej jesieni taki moment dotknął mnie, ale na szczęście mam go już za sobą. Wynik osiągnięty w pierwszej rundzie z Pogonią był pułapka dla mnie i ludzi wokół. Początkowo naszym celem było utrzymanie w lidze, tymczasem przed zimą mieliśmy sporą przewagę nad strefą spadkową i bliżej nam było do strefy medalowej. Myślę, że wszystkich nas to uśpiło.  Niepotrzebnie się uniosłem, zabrakło mi pokory, chciałem zmieniać, pokazać się jeszcze bardziej. Zmieniłem taktykę, chciałem grać 3-6-1, straciłem czas w okresie przygotowawczym. Zmieniłem też koncepcję przygotowania fizycznego, w tym elemencie też popełniając błędy. W konsekwencji przegrywaliśmy sparingi, zespół tracił zaufanie, potem zaliczyliśmy serię porażek w lidze. No i zostałem zwolniony.

O tych błędach dotyczących przygotowania fizycznego szybko zaczął mówić Dariusz Wdowczyk. Rzadko zdarza się otwarta krytyka poprzednika ze strony nowego szkoleniowca. Co wtedy myślałeś?

- Czułem, że nie doszedłem z Pogonią do ściany, ale spanikowałem w tej sytuacji i zarząd to wyczuł. To był jedyny klub, w którym wiem, że zawaliłem i mam czego żałować. Prezesi Mroczek i Smolny jeszcze zimą proponowali mi nowy 3-letni kontrakt, ale okres przygotowawczy w Turcji wstrzymał tą decyzję, bo zaufanie zaczynało topnieć. Pojawił się trener Wdowczyk i choć mam szacunek do tego co osiągnął w piłce jako piłkarz i trener, tak jego wypowiedzi na temat poprzednika były mocno nie na miejscu. To na tyle doświadczony trener, że nawet jeśli twierdził, że jest tak tragicznie, to w ciągu 4-5 tygodni spokojnie mógł wyprowadzić zespół, zamiast utwierdzać siebie, zawodników i ludzi dookoła w przekonaniu, że trzeba zrobić co się da w pierwszych połowach meczu, bo potem do końca sezonu sił wystarczy tylko na dowożenie wyniku. Robił to tylko po to, by rozłożyć nad sobą parasol ochronny. Uważam, że to było nie fair. Tym bardziej, że przyszedł w przerwie reprezentacyjnej i na wstępie były robione przygotowane jeszcze przeze mnie badania wytrzymałościowe i szybkościowe. Wtedy trener Wdowczyk nawet publicznie twierdził, że wyniki są dobre. Więc o co chodziło? Wiem, że były błędy, ale spokojnie dało się z tej drużyny wycisnąć więcej.

Mówisz, że spanikowałeś. Nie spanikowali również zwierzchnicy? Chwilę wcześniej proponowali kontrakt, przedstawiali cię jako trenera na lata, a wystarczyły cztery mecze by zmienić zdanie.

- Do każdego wyniku dorabia się historię, a ja każdą analizę zaczynam od siebie. Nie boję się mówić o swoich błędach, bo jestem ich świadomy. Dlatego dziś jestem lepszym trenerem. Myślę, że mógłbym dostać chociaż jeszcze właśnie tą przerwę na reprezentację, to dwa tygodnie, które dawały szansę. Jednak szanuję decyzję zarządu. Mam z ludźmi ze Szczecina fajny kontakt. Jak to się mówi, wyciągnąłem wnioski i dziś np. przygotowanie fizyczne jest chyba moim konikiem. W kadrze brakowało nam też napastnika - w kolejnym sezonie do Szczecina trafił Marcin Robak i został królem strzelców. To Pogoni dało dużo. A do tego doszedł Murawski, który dalej napędza zespół. 

Miałeś wpływ na to, kogo dostawałeś do drużyny?

- Tak, zawsze była merytoryczna rozmowa i nie było tak, że dostawałem w szatni przypadkowych ludzi z którymi miałem sobie radzić. Na tamten moment Pogoń stać było finansowo akurat na tych ludzi, których mieliśmy do dyspozycji. Wynik z jesieni też zamazał nieco sytuację, wydawało się, że nie trzeba się wzmacniać. 

Wspominasz o błędach merytorycznych, a jak to wyglądało od strony mentalnej? Mimo wszystko przeskok z rodzinnego Radzionkowa do zupełnie innych, ekstraklasowych realiów był spory.Trzeba było sobie zbudować autorytet u zawodników, którzy w piłce niejedno widzieli.

- Szczerze mówiąc przez to, że nie byłem chyba świadomy tego co mnie czeka, wszedłem do szatni bardzo odważnie. I tak należało zrobić. Zespół to poczuł. Widzieli, że jestem pewny siebie, wiem co chcę zrobić, w tym co im przekazywałem nie było przypadku. Dzięki temu autorytet się budował - "Ten facet ma pojęcie o czym gada i co robi". Mieliśmy kapitalne warunki...

A wbrew pozorom w tym też musiałeś się odnaleźć.

- Totalna skrajność do tego co miałem wcześniej. Ale akurat tego się spodziewałem. Dobry kontrakt, pewne warunki finansowe, a przede wszystkim świetna baza treningowa i wysoka jakość piłkarzy. To wszystko przełożyliśmy na miejsce w czołowej ósemce po jesieni, grając przecież jako beniaminek. Wszyscy byli głodni sukcesu.

Nie pociągnąłeś wtedy za sobą nikogo z Radzionkowa, choć wielu z twoich podopiecznych gra dziś na najwyższym szczeblu. Wtedy to nie był ten poziom, miałeś inną koncepcję, czy nie wszystko od ciebie zależało?

- Na pewno zawodnikom, którzy zrobili z Pogonią awans należała się szansa, choć trzeba było się wzmacniać. Ale piłkarze których miałem w Radzionkowie też zasługiwali na grę wyżej, choćby Seweryn Kiełpin. Temat był, ale nie udało mi się przekonać zarządu by to on rywalizował z Radkiem Janukiewiczem. Był też temat braci Mak, ale oni byli już wtedy w Bełchatowie, który stawiał za nich zaporową cenę. Tacy piłkarze jak Danielewicz, Nalepa czy Kopacz wylądowali w innych ekstraklasowych klubach. Pociągnąłem za sobą sztab, byli ze mną Grzegorz Mokry i Grzegorz Żmija.

CAŁĄ ROZMOWĘ PRZECZYTASZ TUTAJ!

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: SportSlaski.pl
Wyświetleń: 8676

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...