- Powiedziałem trenerowi, że mogę zagrać wszędzie, bylebym grał. Skrzydło jest w porządku, choć najlepiej czuję się na prawej obronie - powiedział w długiej i ciekawej rozmowie z portalem weszlo.com David Stec, zawodnik Pogoni Szczecin. Poniżej fragment rozmowy i link do całości.
Dlaczego zostałeś w Sankt Polten?
Najbardziej konkretna była Austria Wiedeń, który chciał mnie kupić i wypożyczyć do mojego ówczesnego klubu. Rozbiło się o pieniądze, szkoda.
Bolało?
Dalej wierzyłem w siebie, wciąż chciałem się pokazać. Zainteresowanie nie ustało – były oferty z 2. Bundesligi niemieckiej, z ekstraklasy holenderskiej, nawet po jednym z meczów rozmawiałem z tamtejszym skautem. Podobałem się im, ale nie byli pewni, czy mnie brać, bo klub znów chciał zbyt dużo pieniędzy, a też Holendrzy nie uważali, że jestem zawodnikiem gotowym na tu i teraz. Cóż, szkoda, wydawało mi się, że Sankt Polten nie jest tak dużym klubem, żeby żądać tyle kasy. Wcześniej sprzedali jednego zawodnika do Turcji za 600 tysięcy euro, może liczyli, że podobnie zarobią na mnie.
Zmierzam do tego, że musiałeś mieć słabszy okres, skoro wylądowałeś w Polsce.
Jasne, ostatni sezon był fatalny. Zajęliśmy ostatnie miejsce. Powód? Klub wiedział, że liga zostanie powiększona, a co za tym idzie – nawet tak niska pozycja zagwarantuje baraże. Dlatego wielu zawodnikom, włącznie z reprezentantami Austrii, nie przedłużono kontraktów, co przełożyło się na naszą postawę. Wzięli młodych i zawiedliśmy. Pierwsze piętnaście meczów? Same porażki! Trudno, żeby po takim okresie zainteresowanie moją osobą zostało utrzymane. Bez szans.
Mimo wszystko nie chciałeś przyjść do Pogoni. Albo inaczej: przeraziłeś się, gdy spojrzałeś na tabelę.
Wiesz, to było pierwsze wrażenie, jakie odniosłem. Gdy zacząłem wdrażać się w klub, wiedziałem, że to będzie dobry wybór. Zobaczyłem, jaką robotę w ciągu kilku miesięcy odwalił tutaj Kosta Runjaić, którego już wcześniej kojarzyłem. A że nie dostałem żadnych ofert z Niemiec, to chciałem pójść chociaż do niemieckiego trenera i zobaczyć, jak ktoś taki pracuje. To jeden z najlepszych szkoleniowców, z jakim miałem przyjemność współpracować. Mówię szczerzę. Chyba nawet najlepszy. Ma bardzo dobre wyczucie, wie, kiedy czego potrzebujemy. Że tutaj warto zrobić cięższy trening, a tam dać nam dzień wolny. Nic nie jest sztywne, bardzo dobrze czuje zespół, nasze potrzeby.
Bałeś się zimą o swoją przyszłość?
Zacząłem sezon grając w meczach, które przegrywaliśmy. Gdy pokonaliśmy Wisłę Kraków, to jeszcze wystąpiłem, ale pod koniec spotkania naderwałem mięsień. Odbiliśmy się od dna, a ja w tamtym momencie odpadłem. No i trudno było wrócić. Mam jednak taki charakter, że będę walczył zawsze, niezależnie od okoliczności. W grudniu zagrałem dwa mecze, doznałem kontuzji, ale mieliśmy problemy kadrowe. Trener chciał, żebym walczył. Naciągnąłem więzadła w kolanie, nie miałem swobody ruchów, ale musiałem wyjść na boisko z Sosnowcem. Z Cracovią nie dałem rady, przed ostatnim meczem rundy – ze Śląskiem – wystąpiłem, mimo że trenowałem może z dwa razy. Szczerze mówiąc, kolano bolało mnie tak, że myślałem, iż będę musiał zejść w przerwie. Ale wziąłem tabletkę i jakoś poszło. Nawet dobrze zagrałem.
A teraz? Fajnie czułem się podczas okresu przygotowawczego, choć ból kolana doskwierał. Pewnie z tego względu, plus biorąc pod uwagę fakt, że David Niepsuj jest kontuzjowany, Pogoń nie chciała ryzykować. Trener dzwonił podczas przerwy, gdy dowiedział się, że nie poszedłem biegać. Pytał o zdrowie, o nogę. Nie ukrywałem swoich problemów, a że pojawiła się świetna okazja na rynku w postaci Kuby Bartkowskiego, to mamy teraz kolejnego dobrego zawodnika.
Jednak pierwszy mecz rozegrałem ja. Dobrze graliśmy w Gdańsku, lepiej niż Lechia. Potem Zabrze i pauza za kartki. Trener widział jak trenuję, doceniał to i dał mi szansę w Płocku. Chyba fajnie wyszło!
Mógłbyś grać na stałe na skrzydle?
Powiedziałem trenerowi, że mogę zagrać wszędzie, bylebym grał. Skrzydło jest w porządku, choć najlepiej czuję się na prawej obronie.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...