- Pragmatyzm to zdolność do skutecznego zaadaptowania się do sytuacji, bez względu, czy jest dobra, czy zła. W praktyce działa to tak, że umiesz porzucić określony styl gry dla realizacji tymczasowego celu - mówi Thomas Thomasberg w rozmowie z portalem Interia.pl.
Dwa tygodnie to czas, po którym można mieć już wnioski z pobytu w nowym miejscu. Jakie są pana?
- Pogoń to naprawdę duży klub tworzony przez bardzo fajnych ludzi. Kiedy trafiasz do nowego kraju, musisz wiele się nauczyć, a tutaj każdy jest niezwykle pomocny. Zaledwie po czterech dniach pobytu tutaj musieliśmy grać ważny mecz i dostałem sporo wsparcia, by odpowiednio się do niego przygotować. Również ze strony zawodników, którzy bardzo szybko zaadaptowali się do zmian, jakie zaszły. Trzy punkty, dobra gra, nie mogłem wymarzyć sobie lepszego początku. Poza tym atmosfera - wow. Kibice bardzo nam pomogli, nie mogę się już doczekać następnego meczu na naszym stadionie. W przerwie reprezentacyjnej rozegraliśmy towarzyski mecz (przeciwko Wiśle Kraków, skończyło się remisem 3:3 - przyp. red.) i byłem zaskoczony, że przyszło osiem tysięcy ludzi.
Na pewno oglądał pan już mecze Pogoni z obecnego sezonu, ma pan też dostęp do wszystkich danych na temat zawodników. Umie pan postawić diagnozę, dlaczego Pogoń nie grała tak, jakby tego wszyscy oczekiwali?
- Mecze oczywiście oglądałem, ale będąc szczerym - nie poświęcałem czasu, by znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego Pogoń nie punktowała tak, jak powinna. Bardziej skupiałem się na tym, co sam mogę zrobić, by zmienić przyszłość. Poprzednie rozegrane w innym systemie, niż ja to widzę, dlatego nie czułem, że moim zadaniem jest stawianie diagnoz, co wcześniej nie działało. Jedna rzucała się w oczy sama - wystarczy spojrzeć na bilans bramkowy. Dużo strzelonych goli, jeszcze więcej straconych. A to oznacza, że gdzieś został zachwiany balans między obroną i atakiem. Mówiąc bardzo ogólnie: szukam rozwiązań, by drużyna wciąż była groźna w ataku, ale jednocześnie przykuwała większą wagę do defensywy. Dlatego jestem bardzo zadowolony z tego, jak wyglądał mój debiut - zanim strzeliliśmy zwycięskiego gola z karnego, wykreowaliśmy masę sytuacji, podczas gdy Piast miał ich dużo mniej. Ze statystyki goli oczekiwanych wynikało, że powinniśmy zdobyć o jednego/dwa gole więcej.
Czytałem o panu kilka artykułów. Często pojawia się w nich, że jest pan pragmatycznym trenerem. Mnie pragmatyzm kojarzy się z mało atrakcyjną grą, gdzie celem jest wyłącznie wygrywanie. Ale znam wyniki pana drużyn, to jest mnóstwo strzelanych goli. Dlatego chciałbym wiedzieć, jaka naprawdę będzie pana Pogoń Szczecin?
- Pragmatyzm to zdolność do skutecznego zaadaptowania się do sytuacji, bez względu, czy jest dobra, czy zła. W praktyce działa to tak, że umiesz porzucić określony styl gry dla realizacji tymczasowego celu. Wtedy przestaje chodzić o to, bym trzymał się ustawienia z trójką, czy czwórką obrońców, tylko jeśli poczuję, że w danym momencie coś jest lepsze dla drużyny, to się dostosowuję. Jeśli wychodzę na boisko taktyką 4-4-2, a wydarzenia boiskowe zmuszą mnie, bym przeszedł na 4-4-1-1, to nie będę uparcie się trzymał pierwotnej decyzji, tylko zmienię rolę napastnikom. Niektórzy trenerzy uważają, że największą wartością jest bycie wiernym swoim ideałom, natomiast to nie jest coś, w co ja wierzę. Mówi pan, że pragmatyzm kojarzy się panu z nudną piłką. Nie musi tak być. Jestem trenerem, który jest nastawiony przede wszystkim na wygrywanie meczów, ale mój przykład pokazuje, że nie musi się to wiązać ze strzelaniem małej liczby bramek.
Czyli pragmatyzm w pana wydaniu to wcale nie jest defensywny styl gry.
- Zupełnie nie, choć to zależy od okoliczności. Pragmatyzm może przybrać defensywną twarz - na przykład w sytuacji, gdy prowadzisz klub z dołu tabeli i desperacko potrzebujesz punktów, mając do dyspozycji słabszych zawodników niż twój rywal. Wtedy trzeba być sprytnym. Niektórzy twierdzą, że nudnym elementem piłki są stałe fragmenty gry. Nie zgadzam się z tym, ja je kocham, bo są najłatwiejszym sposobem, by zrobić różnicę w wyniku. Podsumowując - pragmatyzm dla mnie to dostosowanie się do aktualnych warunków w taki sposób, by wygrać mecz. Niekoniecznie musi się wiązać z postawieniem na defensywę.
W weekend zagracie z Lechem Poznań, mistrzem Polski. Jaką twarz przyjmie pragmatyzm - ofensywną?
- Z założenia tak, ale jeśli będziemy potrzebowali bronić, to będziemy bronić. Inna sprawa, że broniąc w dobry sposób, drużyna wciąż może mieć nastawienie ofensywne. Nie da się pragmatyzmu sprowadzić do jednego, utartego schematu. Mecz z Lechem wydaje mi się niezwykle ciekawy. Z jednej strony coś w rodzaju duńskich derbów ze względu na trenerów, z innej - świetnie znam Mikaela Ishaka. Kiedyś to był mój zawodnik, byłem w sztabie Randers, gdy on występował w tym zespole. Dawno nie widziałem go w akcji, ale wydaje mi się, że jestem w stanie przekazać naszym obrońcom kilka wskazówek, jak go zatrzymać.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.