- Zabrakło precyzji, bo to była taka sytuacja, po której na treningu trafiam do siatki - mówi Maciej Wojciechowski, młody pomocnik Pogoni, który po raz pierwszy zagrał w ligowym meczu w Szczecinie.
18-letni Wojciechowski w sezonie 2024/25 w pierwszym zespole Pogoni zagrał tylko w pucharowym meczu ze Stalą w Rzeszowie. W ekstraklasie zadebiutował w 1. kolejce tej jesieni. W Radomiu zagrał od 72. minuty, 3 minuty dostał w Warszawie, a w poniedziałek pierwszy raz dostał szansę od trenera Thomasa Thomasberga.
Zwycięstwo 5:1, Pan na boisku, więc pełnia szczęścia czy jeszcze czegoś zabrakło?
Ja wiem, czego zabrakło - mojej bramki. Najważniejsze jednak było zwycięstwo, wysokie, choć w pierwszej połowie długo musieliśmy się bronić. Przetrwaliśmy trudne momenty a w sytuacjach, które mieliśmy - byliśmy skuteczni.
Po golu w 3. minucie zapachniało totalną dominacją, a raptem cofnęliście się i przez 30 minut przeważało Zagłębie.
Uważam, że popełniliśmy proste błędy, które na co dzień się nam nie przydarzają i one napędzały Zagłębie. Między pierwszą a drugą bramką to był ciężki okres. Gol na 2:0, później szybka trzecia bramka i już było spokojniej. W przerwie nie było jakieś wielkiej ulgi, bo przecież wiedzieliśmy, że trzeba zachować ostrożność, koncentrację, ale taką przewagę chcieliśmy utrzymać w drugiej połowie.
W samej końcówce miał Pan szansę wpisać się na listę strzelców.
Tak. Uważam, że mogłem oddać skuteczniejszy strzał. Zabrakło precyzji, bo to była taka sytuacja, po której na treningu trafiam do siatki. Podczas meczu tej precyzji jednak zabrakło.
Mocno ucieszyła Pana ta szansa gry w spotkaniu?
Oczywiście. Każde minuty w młodym wieku są ważne, nawet gdy prowadzimy 1:0, 3:0 czy 5:0. Byłem i jestem bardzo zadowolony z takiej szansy i mam nadzieję, że będą ich dostawał więcej.
Nie spędził Pan z zespołem całego okresu przygotowawczego przed Zagłębiem, bo miał obowiązki kadrowe. Ostatnie zgrupowanie i występy w reprezentacji Polski do lat 19 pomogły nabrać większej pewności siebie?
Chyba był to jeden z powodów dla których zagrałem w meczu Pogoni. W reprezentacji rozegrałem sporo minutach w meczach kwalifikacji do ME, byłem w tzw. rytmie meczowym, a to pomogło w klubie. Krótko trenowałem z kolegami z zespołu, ale zagrałem.
I to pierwszy raz w Szczecinie, bo poprzednie występy, łącznie z debiutem w ekstraklasie, były na innych stadionach. Jak się Pan czuł na swoim obiekcie?
Bardzo dobrze. Wiadomo, że występ na swoim boisku związany jest z innymi uczuciami niż na wyjeździe, więc cieszę się, że to się w końcu udało, że wygraliśmy, bo te punkty były nam bardzo potrzebne. Mam nadzieję, że zwycięstwo pomoże zespołowi w końcówce tego roku.
Zostały trzy mecze - dwa w lidze i pucharowy z Widzewem. O cel pewnie nie ma co się pytać?
Cel jest oczywisty. Przed nami ciężki wyjazd do Katowic. To niełatwy teren dla nas. Później u siebie zagramy w pucharze z Widzewem, no i Radomiak na zakończenie tego roku. Wszyscy liczymy na zwycięstwa i świetne zakończenie roku.
Pogoni taki skuteczny finisz mocno by się przydał, bo jednak jesienią nie udało się przełożyć potencjału na wyniki.
To prawda. Uważam, że mamy spory potencjał w drużynie, ale miejsce w tabeli tego nie pokazuje. Ostatnio przegraliśmy dwa mecze, choć nie byliśmy słabsi, mogliśmy wygrać. Trzeba było pokonać Zagłębie, co się udało i to nas jeszcze mocniej zbuduje przed kolejnymi meczamic. Chcemy teraz wspiąć się w tabeli ekstraklasy.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.