- Trener Urban mówi tak: nie masz bramek, pomagaj w inny sposób. No i w jednym meczu była asysta, w drugim wywalczyłem rzut wolny, po którym padła bramka. Niby małe rzeczy, a cieszą. Przy okazji wraca pewność siebie w czasie gry - powiedział tygodnikowi Piłka Nożna wypożyczony z Pogoni do Śląska Łukasz Zwoliński.
Kiedy tak naprawdę zaczęło się psuć? Po kontuzji?
- Tak powiedzieć najłatwiej, ale tak naprawdę nie mam pojęcia, co byłoby ze mną, gdyby nie ten uraz. Prawda jest taka, że kontuzje są wliczone w ryzyko uprawiania tego zawodu. Ta była właściwie moją pierwszą poważniejszą i w końcu musiałem zmierzyć się z sytuacją, gdy pierwszy raz znalazłem się w poważnym dołku.
Miałeś we Wrocławiu odzyskać skuteczność i pomóc w tym samym choćby Kamilowi Bilińskiemu. Jak to widzisz po ponad miesiącu spędzonym w Śląsku?
- Przede wszystkim widzę, że więcej razy wyszedłem w wyjściowym składzie niż w Pogoni od początku sezonu. To znaczy nie sprawdzałem tego, ale takie mam odczucie. Owszem, na razie brakuje efektów w postaci bramek, ale one też przyjdą. Pierwszy raz mam okazję pracować z trenerem, który był takiej klasy napastnikiem, myślę o Janie Urbanie. On wie, gdzie leży problem. Zostaje ze mną po treningach, pracujemy indywidualnie, podpowiada mi, pokazuje, w jaki sposób on rozwiązałby konkretne boiskowe sytuacje. Mówi tak: nie masz bramek, pomagaj w inny sposób. No i w jednym meczu była asysta, w drugim wywalczyłem rzut wolny, po którym padła bramka. Niby małe rzeczy, a cieszą. Przy okazji wraca pewność siebie w czasie gry.
A przypadkiem to nie jest problem głowy? Kiedyś mówiono o tobie, że masz problemy natury psychologicznej. Po niewykorzystanych sytuacjach jeszcze bardziej się blokowałeś, wyłączałeś na długie minuty, rozpamiętywałeś...
- Dajmy spokój, kiedy to było, chyba jeszcze podczas finałów mistrzostw Polski juniorów. Pracowaliśmy nad tym z trenerem Maciejem Mateńko i wszystko minęło. To on mi wtedy powiedział: - Zwolak, co się przejmujesz, wyrzuć to z głowy, bo zanim skończysz rozmyślać, to będziesz miał kolejne okazje do zdobycia bramki.
Nie uważasz przypadkiem, że to trochę dziwna sytuacja. Pogoń, która nie ma - tak to ujmijmy - zbyt wielu napastników, oddaje ciebie do innego klubu.
- Nie mnie oceniać sytuację kadrową Pogoni, natomiast nigdy nie ukrywałem, że chcę grać. Pytałem więc: jakie są moje szanse? Nikt mi nie powiedział: Łukasz, spokojnie, liczymy na ciebie, będziemy stawiać.
CAŁĄ ROZMOWĘ ZNALEŹĆ MOŻNA W TYGODNIKU PIŁKA NOŻNA
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...