40 lat temu, 13 maja 1984 roku Pogoń Szczecin odniosła najwyższe zwycięstwo w historii swoich ekstraklasowych występów pokonując na własnym stadionie w 25. kolejce sezonu 1983/84 drużynę Szombierek Bytom 8:1.
Do tego spotkania, którego termin wyznaczono na niedzielne południe, "Portowcy" przystępowali zajmując 3. pozycję w tabeli ze stratą 1 punktu do wicelidera Widzewa Łódź i 2 do prowadzącego w rozgrywkach poznańskiego Lecha. Nasz rywal z kolei zamykał ligową stawkę, przyjeżdżając na mecz do Szczecina po poniesieniu 4 porażek z rzędu i bez zwycięstwa od marcowego meczu 16. serii gier przeciwko Zagłebiu Sosnowiec. Słaba postawa bytomskiego zespołu spowodowała, że przed meczem z Pogonią doszło do zmiany jego trenera. Romana Durnioka zastąpił Marian Ginter. W przedmeczowej rozmowie opublikowanej w magazynowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego" dwa dni przed spotkaniem pomocnik Pogoni Marek Włoch, choć uznawał, że rywala nic już chyba nie uchroni od spadku z Ekstraklasy, zapewniał, że szczecinianie dalecy są od jego lekceważenia.
Spotkanie w Szczecinie, które oglądało z trybun około 15 tysięcy widzów sędziował krakowski arbiter Stefan Socha. "Portowcy" przystąpili do niego w następującym składzie: Marek Szczech w bramce, w obronie Mariusz Kuras, Kazimierz Sokołowski, Krzysztof Urbanowicz, Zbigniew Czepan, w drugiej linii Marek Włoch, Adam Kensy, Marek Ostrowski, Leszek Wolski, w ataku Andrzej Burchacki i Marek Leśniak. Drużyna Pogoni osłabiona w tym meczu brakiem pauzującego za żółte kartki Dariusza Krupy oraz kontuzjowanych Jerzego Stańczaka i Janusza Makowskiego. Trener Eugeniusz Ksol nie przeprowadził w trakcie meczu żadnej zmiany. W drużynie gości wystąpił m.in. stojący dopiero u progu piłkarskiej kariery Marek Koniarek. Leśniak, czołowy strzelec drużyny Pogoni i ligi w rundzie jesiennej, który rozpoczął strzelecki festiwal w meczu przeciwko Szombierkom, zdobył tym samym dopiero swoją pierwszą bramkę wiosną. Na 2:0 podwyższył przed przerwą Wolski. W przerwie spotkania bramkarza Mariusza Karpiuka, który miał źle się poczuć, zmienił niespełna 19-letni Piotr Urbańczyk, dla którego okazał się to być jedyny występ w Ekstraklasie. Warto dodać, że w pomeczowej wypowiedzi trener drużyny gości stwierdził, że mecz został rozstrzygnięty w I połowie, kiedy Karpiuk puścił dwie bramki, a wcześniej trener Durniok obarczył go winą za porażkę Szombierek 1:4 w poprzednim ligowym spotkaniu przeciwko GKS Katowice mówiąc: "Bez bramkarza nie można wygrać, a niestety, wszystkie utracone gole obciążają konto Karpiuka." (cyt. za: "Trybuna Robotnicza" z 10.05.1984 r.). W drugiej połowie gry worek z bramkami rozwiązał Kensy po podaniu Leśniaka. Autor 4. i 5. bramki Burchacki wpisał się tym samym na listę strzelców po raz drugi i trzeci, a zarazem ostatni w historii swoich ekstraklasowych występów. Na 6:0 podwyższył po dośrodkowaniu z rzutu rożnego egzekwowanego przez Ostrowskiego Sokołowski. Kolejną bramkę dla "Portowców" strzelił Włoch. Wynik meczu ustalił w 90. minucie gry Wolski po podaniu Burchackiego. Minutę wcześniej goście zdobyli honorową bramkę. Gdyby nasi zawodnicy wykorzystali wszystkie stuprocentowe okazje do zdobycia gola, ich zwycięstwo mogłoby być nawet o 3-4 bramki wyższe.
Trener Ksol powiedział po tym spotkaniu: "Pogoń była o klasę lepsza od Szombierek i wygrała tak wysoko. Szombierki nie mają bramkarza, ale kilku zawodników w polu grało zupełnie nieźle. Jeśli chodzi o mój zespół to udowodnił, że jest dobrze przygotowany do sezonu, przede wszystkim pod względem wybiegania. Zaimponowali mi chłopcy, że do końca dążyli do jak najwyższego zwycięstwa, choć zdarzały im się okresy przestoju czy arytmii w grze, ale przecież nie można 90 minut atakować i strzelać bramek. Początkowo nie zanosiło się na taki wynik, jednakże widać było, że nasi chcą wygrać i nie oszczędzali przeciwnika do końca. W drużynie nie było słabych punktów, ale na najwyższe noty zasłużyli: Ostrowski bardzo pracowity przez cały mecz i chcący także wpisać się na listę strzelców, co mu się nie udało, Kuras, który dobrze zadebiutował jako boczny obrońca, Kensy i Leśniak. Ten ostatni dużo biegał, zdobył bramkę i wypracował innym okazje do strzelenia gola." (cyt. za: "Głos Szczeciński" z 14.05.1984 r.). Swoimi wrażeniami podzielił się również arbiter główny tego meczu mówiąc: "Nie miałem kłopotów z prowadzeniem spotkania, gdyż obie drużyny grały fair. Podobała mi się też atmosfera meczu i szczecińska publiczność. Pogoń była zdecydowanie lepszą drużyną i wygrała zasłużenie." (cyt. za: "Głos Szczeciński" z 14.05.1984 r.).
Tak donosiły o tym spotkaniu czytelnikom poniedziałkowe wydania gazet w zajawkach i tytułach artykułów:
"Głos Szczeciński" - "Worek bramek na Pogoni!", "Rekordowe w historii klubu zwycięstwo portowców",
"Kurier Szczeciński" - "To był nokaut...",
"Przegląd Sportowy" - "Osiem piłek w bramce Szombierek!", "8:1 - w Szczecinie jak na strzelnicy", "Trafiał kto chciał",
"Sport" - "Strzelecki rekord sezonu w Szczecinie", "Kanonada w Szczecinie!",
"Tempo" - "Strzelecki festiwal "portowców"".
Do jedenastki kolejki katowickiego "Sportu" trafiło po tym meczu 6 zawodników Pogoni - Kuras (nota "7"), Sokołowski (nota "8"), Ostrowski (nota "8"), Wolski (nota "9"), Burchacki (nota "8") i Leśniak (nota "8"). Ogółem w klasyfikacji tego dziennika "Złote buty" piłkarze naszej drużyny zdobyli za spotkanie z bytomianami 84 punkty ustanawiając tym samym rekord sezonu. Aż 9 z 13 grających w Szczecinie zawodników Szombierek, w tym obaj bramkarze, otrzymało za swój występ najniższą możliwą notę, jaką mógł dostać piłkarz, który nie dostał czerwonej kartki - "1". Sam mecz katowicki "Sport" ocenił w skali 1-5 na 4 gwiazdki jako jeden z ogółem 6 z taką oceną w całym sezonie 1983/84 Ekstraklasy, w tym jedno z 2 z udziałem Pogoni. Śląski dziennik "Trybuna Robotnicza" do swojej "jedenastki rundy" po tej kolejce wybrał 6 zawodników Pogoni: Kurasa, Sokołowskiego, Kensego, Wolskiego, Burchackiego i Leśniaka. Z kolei w klasyfikacji "Srebrny Piłkarz" krakowskiego "Tempa" za występ w tym spotkaniu Czepan, Ostrowski i Wolski otrzymali 1 gwiazdkę. Ten ostatni jako jedyny zawodnik Pogoni znalazł się też po 25. kolejce w Jedenastce "Przeglądu Sportowego".
Zachował się w telewizyjnym archiwum filmowy skrót tego meczu nienajlepszej jakości nakręcony z jednej kamery umieszczonej na wysokiej trybunie oraz nagranie pomeczowej wypowiedzi trenera Ksola udzielonej przy bocznym boisku na Twardowskiego. Może kiedyś ich kopie staną się częścią multimedialnej ekspozycji klubowego muzeum. Znam tylko jedną fotografię wykonaną podczas tego spotkania, niestety kiepskiej jakości, którą opublikował "Głos Szczeciński".
Po rozgromnieniu Szombierek "Portowcy" utrzymali przewodnictwo w lidze pod względem ilości strzelonych goli zdobywając ich wtedy łącznie 47, aż o 9 więcej niż drugi w tej klasyfikacji panujący mistrz Polski i lider tabeli Lech Poznań. Wyprzedzili za to po 25. kolejce sezonu "Kolejorza" pod względem najkorzystniejszej róznicy bramek wśród pierwszoligowców, która w przypadku Pogoni wynosiła wówczas +26, a poznaniaków +22. Na 5 kolejek przed końcem rozgrywek nasza drużyna tracąc w dalszym ciągu 2 punkty do lidera liczyła się wciąż w walce o tytuł mistrza Polski, z której odpadła na skutek słabszych wyników uzyskiwanych w kolejnych spotkaniach. Nie dała natomiast odebrać sobie w końcowej klasyfikacji sezonu 1983/84 trzeciego miejsca w tabeli, dzięki czemu po raz pierwszy w historii klubu awansowała do rozgrywek europejskich pucharów. Ale to już zupełnie inna historia...
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...