Dziś mija 58. rocznica rozegrania na stadionie szczecińskiej Pogoni meczu pierwszych reprezentacji Polski i Finlandii. Jest to wydarzenie warte wspomnienia z trzech powodów. Po pierwsze, było to dopiero drugie spotkanie narodowej drużyny, jakie rozegrała w naszym mieście. Po drugie, w przeciwieństwie do meczu rozegranego u nas 2 lata wcześniej, nie było to spotkanie towarzyskie, ale o punkty w eliminacjach do Mistrzostw Świata. Trzecim powodem jest fakt, że zakończyło się ono spektakularnym triumfem biało-czerwonych.
Przed spotkaniem z Finami tabela grupy 8, w których o awans do rozgrywanych w 1966 r. Mistrzostw Świata w Anglii walczyła drużyna Polski przedstawiała się następująco. Pierwsze miejsce z 5 zdobytymi punktami zajmowała po trzech rozegranych meczach drużyna Włoch. Drugie z takich samym dorobkiem punktowym, ale z gorszym od lidera bilansem bramkowym i jednym rozegranym spotkaniem więcej, Szkocja. Na trzecim miejscu plasowała się nasza reprezentacja z 4 zdobytymi oczkami po 4 rozegranych meczach, w których strzelając łącznie 3 bramki, a tracąc 4, odniosła jedno zwycięstwo, dwa remisy i raz przegrała. Tabelę zamykała drużyna Finlandii, która jedyne dwa punkty w rozegranych dotychczas przez siebie 5 spotkaniach zdobyła pokonując u siebie Polskę. Pierwsze a jednocześnie niespodziewane zwycięstwo Polaków w eliminacjach odniesione 13 października 1965 roku w Glasgow w meczu przeciwko Szkocji spowodowało, że pojawiła się iluzoryczna co prawda, ale jednak nadzieja na włączenie się do walki o awans do finałów MŚ. Stąd też stawką meczu domowego przeciwko rywalowi z północy było podtrzymanie tej nadziei. Dawało je jedynie zwycięstwo.
W kadrze reprezentacji Polski na szczeciński mecz znalazło się 22 zawodników. 20 października kadra w ramach przygotowań do spotkania z Finami rozegrała na stadionie warszawskiej Legii w obecności ponad 15000 widzów jako reprezentacja polskich związków zawodowych sparing przeciwko reprezentacji węgierskich związków zawodowych. Zwyciężyła w nim 2:1 po bramkach powracającego do narodowej drużyny po prawie rocznej przerwie, najlepszego na boisku Włodzimierza Lubańskiego z rzutu karnego oraz Jerzego Sadka. Wszystkie bramki padły w pierwszej połowie spotkania. Reprezentacja Polski prowadzona przez Ryszarda Koncewicza przybyła do naszego miasta 21 października 1965 r. i zakwaterowała w nieistniejącym już mieszącym się przy Placu Zwycięstwa hotelu "Piast". Tam również zamieszkali liczni działacze sportowi przybyli z Warszawy. W szczecińskich hotelach o niższym standardzie zarezerwowano pokoje dla wycieczek z całego kraju, które przyjechały na spotkanie biało-czerwonych. Pierwszy trening nasi piłkarze odbyli na stadionie Pogoni po południu w dniu przyjazdu, a kolejne następnego dnia o godzinie 11 i 16. W sobotę, 23 października ćwiczyli w Lasku Arkońskim, a w godzinach południowych zostali przyjęci przez ówczesnego I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Antoniego Walaszka.
Finowie prowadzeni przez trenera Olaviego Laaksonena przyjechali do Szczecina dzień po naszych reprezentantach udając się ze swojej ojczyzny wpierw samolotem do Berlina, a następnie stamtąd autokarem do ostatecznego celu podróży. Na miejscu zamieszkali w najlepszym wówczas hotelu naszego miasta - "Continental" przy alei 3 Maja 1. W piętnastoosobowym składzie, w jakim przybyli, zabrakło strzelców bramek we wrześniowym meczu przeciwko Polsce rozegranym w Helsinkach, wówczas najlepszego zawodnika reprezentacji Finlandii, pierwszego Fina w Bundeslidze, zawodnika klubu Hamburger SV Voitto Matti Juhani Peltonena oraz Semi Nuoranena. Na stadionie Pogoni goście trenowali w przeddzień meczu w południe. Tego samego dnia wieczorem szkoleniowcy obu zespołów wzięli udział w konferencji prasowej zorganizowanej w Klubie 13 Muz, podczas której przedstawili składy prowadzonych przez siebie drużyn. Dla fińskich mediów mecz obsługiwało 7 dziennikarzy. Przyjechał na niego również żurnalista z mediolańskiego dziennika "Il Giorno". Przedsprzedaż biletów, w której rozdysponowano je wszystkie, prowadzona była w Szczecinie przez Okręgowy Związek Piłki Nożnej, "Orbis" oraz pawilon w Bramie Portowej.
Spotkanie, które rozpoczęło się w niedzielę o godzinie 12, transmitowała bezpośrednio Telewizja Polska. Jej relacja została oceniona pozytywnie, zarówno jeśli chodzi o pracę komentatora Witolda Dobrowolskiego oraz operatorów kamer, jak i poziom techniczny. Nie wiem, czy istniał, a jeśli tak to czy wciąż istnieje, zapis tej transmisji. Jedyny materiał filmowy z tego meczu, jaki można obejrzeć w Internecie, pochodzi z wydania Polskiej Kroniki Filmowej.
Sprawozdanie jego II połowy przeprowadziło też Polskie Radio. Mimo tego na stadionie zasiadło około 40000 osób. Na godzinę przed rozpoczęciem spotkania wszystkie miejsca na stadionie były zajęte. Przy nadkomplecie widzów niektórzy z nich stali też za bramką, za którą nie było trybuny. Na transparencie trzymanym przez kibiców znajdowało się hasło "Powtórzyć wynik z Norwegią!" nawiązujące do zwycięstwa 9:0, jakie na stadionie Pogoni odnieśli biało-czerwoni w meczu towarzyskim w wrześniu 1963 r. Z tamtej drużyny po 2 latach wybiegło na murawę szczecińskiego obiektu tylko 3 zawodników zabrzańskiego Górnika: Stanisław Oślizło, obchodzący tego dnia 23. urodziny Zygfryd Szołtysik oraz Włodzimierz Lubański. On też został niekwestionowanym bohaterem spotkania, zdobywając do przerwy 4 bramki. Po jednej w pierwszych 45 minutach gry, w których Polacy grali widowiskowo i skutecznie, strzelili też Ernest Pohl z rzutu karnego oraz Jerzy Sadek. Ten ostatni, którego grę oceniono bardzo wysoko, ustalił wynik spotkania w drugiej połowie meczu. Na murawie stadionu Pogoni w polskiej drużynie narodowej zadebiutował jeden zawodnik, bramkarz klubu Górnik Thorez Wałbrzych Marian Szeja. Szczecińska publiczność nie tylko gorąco dopingowała i cieszyła się ze świetnej gry naszych reprezentantów, ale też oklaskiwała wszystkie nieliczne udane zagrania przeciwnika.
Po zakończeniu spotkania kibice wbiegli na murawę radując z efektownego zwycięstwa i dziękując naszym piłkarzom, a Włodzimierz Lubański został zaniesiony do szatni na ich ramionach. Trener drużyny gości chwalił po meczu stadion Pogoni mówiąc, że jest to obiekt bardzo "kameralny", przyjemny ze znakomitym boiskiem, choć o nieco za twardej dla Finów nawierzchni. Zwycięstwo z Finlandią było w 1965 roku drugim najwyższym w historii występów polskiej reprezentacji po wspomnianej wcześniej wiktorii w spotkaniu przeciwko Norwegii 2 lata wcześniej. Dzięki niemu biało-czerwoni objęli pozycję lidera grupy eliminacyjnej, ale mieli o 2 rozegrane mecze więcej niż zepchnięta przez nich na drugie miejsce drużyna Włoch i tylko jeszcze jedno spotkanie przed sobą. O przedłużenie nadziei na awans do Mistrzostw Świata Polacy zagrali 1 listopada 1965 r. w Rzymie, kiedy to porażka 1:6 brutalnie nadziei tych pozbawiła. Szczecin na kolejny mecz kadry na stadionie Pogoni czekał niespełna rok. Ale to już zupełnie inna historia...
Powyższy artykuł powstał głównie na podstawie archiwalnych numerów wydawnictw prasowych.
Podpis fotografii: Reprezentacja Polski przed rozpoczęciem meczu. Stoją od lewej: kapitan Henryk Szczepański (Odra Opole), Marian Szeja (Górnik Thorez Wałbrzych), Włodzimierz Lubański (Górnik Zabrze), Stanisław Oślizło (Górnik Zabrze), Jerzy Sadek (ŁKS Łódź), Jacek Gmoch (Legia Warszawa), Zygmunt Anczok (Polonia Bytom), Roman Lentner (Górnik Zabrze), Ernest Pohl (Górnik Zabrze), Jan Liberda (Polonia Bytom), Zygfryd Szołtysik (Górnik Zabrze)
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...