Dziś mija 60. rocznica rozegrania towarzyskiego meczu piłkarskiego pierwszych reprezentacji Polski i Norwegii. Dlaczego, według mnie, warto wspomnieć szerzej przy okazji tej rocznicy o tym wydarzeniu właśnie na łamach PogonSportNet.pl?
Przede wszystkim z dwóch przyczyn. Pierwsza z nich jest taka, że spotkanie to rozegrano na stadionie szczecińskiej Pogoni. Druga to fakt, że po raz pierwszy reprezentacja Polski wystąpiła w naszym mieście. Szczecin w 1963 roku, miasto będące wówczas dopiero od 18 lat w granicach Polski i z mozołem dźwigające się z wojennych zniszczeń, nie był ośrodkiem z silną pozycją i bogatymi tradycjami na piłkarskiej mapie Polski. W latach 1962-1964 jedyny raz w historii miał co prawda dwie drużyny na najwyższym szczeblu rozgrywek krajowych - Arkonię i Pogoń, ale nie był wówczas pod tym względem wyjątkiem, gdyż w tych samych sezonach, jak i wcześniej oraz później dwa zespoły miała na tym samym szczeblu Warszawa, a od sezonu 1963/64 przez 9 kolejnych również Bytom. Dla Pogoni sezon 1963/64 był jej czwartym w ówczesnej I lidze, a w trzech poprzednich kończyła rozgrywki w dolnych rejonach tabeli, w tym raz na ostatnim miejscu spadając do drugiej ligi. Dla Arkonii natomiast sezon 1963/64 był czwartym w historii klubu, z tego trzecim z kolei sezonem w najwyższej klasie rozgrywek, ale zarazem sezonem ostatnim. Mecz z Norwegią był zatem wydarzeniem szczególnym dla miasta, a z racji na jego przebieg stał się wydarzeniem szczególnym w historii polskiej reprezentacyjnej piłki. Stało się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, Polacy odnieśli 4 września 1963 roku w Szczecinie najwyższe zwycięstwo w historii swoich dotychczasowych oficjalnych spotkań międzypaństwowych, a rekord ten został pobity dopiero w roku 2009. Po drugie, w spotkaniu przeciwko Norwegii zadebiutował w naszej reprezentacji jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy Włodzimierz Lubański. W dniu meczu miał 16 lat i 188 dni. Był on i jest po dzień dzisiejszy najmłodszym w niej debiutantem. Zdobywając gola w swoim reprezentacyjnym debiucie został jednocześnie najmłodszym strzelcem bramki dla naszej narodowej drużyny seniorów. Również ten rekord do dnia dzisiejszego nie został pobity i nie zanosi się, by w dającej się przewidzieć przyszłości miało to się zmienić. Nie będę w tym artykule podawał informacji, które każdy zainteresowany łatwo znajdzie w sieci, jak składy obu zespołów, czy strzelcy bramek. Chciałbym skupić się na tych informacjach meczowych i okołomeczowych, które nie są dziś powszechnie znane.
Decyzję o rozegraniu tego spotkania w naszym mieście ogłoszono na początku sierpnia 1963 roku. W kadrze powołanej na mecz przeciwko Norwegom znalazło się 18 zawodników. Byli to - bramkarze: Konrad Kornek (Odra Opole) i Henryk Pietrek (Ruch Chorzów); obrońcy: Stanisław Oślizło (Górnik Zabrze), Roman Bazan (Zagłebie Sosnowiec), Fryderyk Monica (Wisła Kraków), Włodzimierz Śpiewak (Zagłebie Sosnowiec), Waldemar Słomiany (Górnik Zabrze); pomocnicy: Bernard Blaut (Legia Warszawa), Piotr Suski (ŁKS Łódź), Antoni Nieroba (Ruch Chorzów) oraz napastnicy: Lucjan Brychczy (Legia Warszawa), Eugeniusz Faber (Ruch Chorzów), Jerzy Musiałek (Górnik Zabrze), Zygfryd Szołtysik (Górnik Zabrze), Józef Gałeczka (Zagłębie Sosnowiec), Jerzy Wilim (Szombierki Bytom), Władysław Gzel (Arkonia Szczecin) i Włodzimierz Lubański (Górnik Zabrze).
Po rozegranej 28 sierpnia 5. kolejce sezonu 1963/64 Ekstraklasy kadrowicze spotkali się na przedmeczowym zgrupowaniu w Warszawie. 31 sierpnia na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w ramach przygotowań do meczu z Norwegami rozegrali przy świetle elektrycznym spotkanie sparingowe przeciwko Legii osłabionej brakiem reprezentantów Blauta i Brychczego. Mecz zakończył się zwycięstwem kadrowiczów 6:3 (5:1) po 2 bramkach L. Brychczego, który wystąpił tylko w pierwszej połowie, i po jednej Blauta, Fabera, Szołtysika oraz Bazana, który skutecznie egzekwował rzut karny. Bezpośrednio po spotkaniu kadra udała się pociągiem sypialnym do Szczecina. Reprezentanci Polski przybyli do naszego miasta w niedzielę, 1 września 1963 roku o godzinie 6 rano, a ich kwaterą w był tutaj "Dom Marynarza". Warte zauważenia jest, że nie był to znany średniemu i starszemu pokoleniu szczecinian obiekt przy ulicy Malczewskiego 10/12, gdyż ten jeszcze wtedy nie istniał. Tam też odbyła się konferencja prasowa trenerów narodowej drużyny, podczas której poinformowali oni zebranych o przygotowaniach do meczu przeciwko Norwegom, zapowiadając, że Polacy zagrają w nim w sprawdzonym we wcześniejszych spotkaniach "brazylijskim" ustawieniu 4-2-4. Tego samego dnia w godzinach popołudniowych nasi kadrowicze odbyli w obecności kilku tysięcy widzów rozruch na stadionie Pogoni. Po zakończeniu treningu obejrzeli na szczecińskim obiekcie zwycięski mecz rezerw "Portowców" o mistrzostwo III ligi przeciwko drużynie Osadnika Myślibórz. Kolejny raz na Twardowskiego reprezentacja Polski trenowała w poniedziałek 2 września o godzinie 17.
W przedmeczowych prognozach meczowych dla prasy nasi czołowi zawodnicy Brychczy, Faber i Oślizło zakładali zwycięstwo, ale po niełatwym meczu. Dziennikarze "Trybuny Ludu", "Sportu" i "Kuriera Polskiego" wyrażali obawy o wynik. Redaktor Jerzy Lechowski z "Przeglądu Sportowego" wskazywał, że szczeciński mecz należy traktować jako jeden z etapów budowania drużyny olimpijskiej, która miała wywalczyć udział w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w roku następnym. W 1963 roku reprezentację Polski współprowadziło trzech trenerów. Byli to Wiesław Motoczyński, Tadeusz Foryś i Wacław Pegza. W dyskusji na temat składu Polaków w szczecińskim spotkaniu uwidoczniła się różnica zdań między trenerami Motoczyńskim a Forysiem. Kwestią sporną było między innymi wystawienie Włodzimierza Lubańskiego. Skład ustalono w dniu meczu na 4 godziny przed jego rozpoczęciem. Wygrała koncepcja trenera Forysia i jak się później okazało był to słuszny wybór.
Drużyna Norwegii przyjechała do Szczecina podbudowana bezbramkowym remisem w rozegranym 14 sierpnia w Göteborgu towarzyskim spotkaniu przeciwko faworyzowanej reprezentacji Szwecji. Wcześniej, w czerwcu 1963 roku nasi rywale niespodziewanie pokonali w Bergen Szkotów 4:3. W drużynie gości wystąpił w meczu z Polską jeden reprezentacyjny debiutant, zawodnik norweskiej "młodzieżówki" niespełna 19-letni napastnik Finn Ludvig Seemann. Poniesiona w szczecińskim meczu porażka była dla Norwegów najwyższą od czasu spotkania ze Szwedami w październiku 1945 roku, w którym ulegli 0:10. Ciekawostką jest fakt, że trener drużyny gości Ragnar Nikolay Larsen był jednocześnie dziennikarzem sportowym norweskiego dziennika „Aftenposten”, w którym zaczął pracę w 1958 roku, jeszcze w trakcie swojej kariery zawodniczej. Z tego też powodu to właśnie on był autorem sprawozdania z meczu Polska-Norwegia zamieszczonego na łamach tej gazety.
Spotkanie biało-czerwonych z Norwegią rozpoczęło się na stadionie przy ulicy Twardowskiego w Szczecinie w środę 4 września 1963 r. o godzinie 17. Mimo że 60 lat temu liczba pojazdów mechanicznych poruszających się po polskich drogach była nie tylko nieporównywalnie mniejsza niż dziś, ale też dużo mniejsza niż w kolejnych dekadach, w dniu meczu obowiązywały w okolicach stadionu Pogoni ograniczenia i udogodnienia dla posiadaczy samochodów i motocykli. I tak:
- na parking przy ulicy Karłowicza wjechać mogły tylko te pojazdy, których właściciele mieli przepustkę wydaną przez Okręgowy Związek Piłki Nożnej;
- wyznaczono miejsca parkowania pojazdów w następujących punktach miasta: ulica Korfantego (wjazd z ulicy Waryńskiego, wyjazd z ulicy Sienkiewicza, parking strzeżony), ulica Kozierowskiego (parking samochodowy niestrzeżony), ulica Abramowskiego (parking motocyklowy strzeżony);
- od godziny 12 na ulicy Mickiewicza wystawiono dodatkowe znaki dla kierowców, które obowiązywały do godziny 19:15.
Meczu nie mogli obejrzeć telewidzowie, natomiast zapowiadano jego transmisję od godziny 18 w Programie I Polskiego Radia. Był wydarzeniem, które wywołało w naszym mieście ogromne zainteresowanie. Na trybunach szczecińskiego stadionu zasiadło ponad 30 tysięcy widzów. Wśród licznie zgromadzonej widowni znajdował się przebywający od 2 września z wizytą w Polsce szef Sztabu Generalnego Fińskich Sił Obrony generał porucznik Aatos Maunula, który w dniu meczu w południe przybył wraz z osobami towarzyszącymi samolotem do Szczecina i po zwiedzeniu Stoczni Szczecińskiej oraz wizycie w koszarach 5 Kołobrzeskiego Pułku Zmechanizowanego Wojska Polskiego udał się wspólnie z nimi na mecz. Piłkarzy obydwu drużyn przywitały na murawie dziewczęta w regionalnych strojach polskich i norweskich, które wręczyły każdemu z zawodników wiązanki kwiatów. Po zakończeniu spotkania tłum widzów wbiegł na murawę boiska. Nasi reprezentanci trafili do szatni na ramionach szczecińskich kibiców. Strzelec jednej z bramek Bernard Blaut powiedział po meczu: "Na tym stadionie zawsze gra mi się świetnie. Publiczność znakomita. Szkoda, że tak nie dopingują i przeżywają meczu w Warszawie. Od niepamiętnych czasów nie wynoszono nas po meczu międzypaństwowym do szatni na rękach. To bardzo cieszy.". Trener Foryś z kolei skomplementował szczecińską publiczność słowami: "Takiej wspaniałej widowni nie ma w całej Polsce.". W parze z sukcesem sportowym naszych reprezentantów szedł sukces miasta. W pomeczowych komentarzach prasy krajowej wysoko oceniono poziom organizacji spotkania. Po raz pierwszy podczas rozegranego w Polsce meczu piłkarskiego funkcjonowało biuro prasowe, które pomagało w pracy licznej grupie dziennikarzy krajowych i 6 żurnalistom norweskim. Kierownictwo ekipy polskiej złożyło serdeczne podziękowania dyrekcji Domu Marynarza za opiekę i niezwykle serdeczne przyjęcie. Wyrazy uznania wobec gospodarzy kierowali również podczas pobytu w naszym mieście Norwegowie, doceniając roztoczoną nad nimi opiekę, jakość zapewnionego zakwaterowania, wyżywienia i rozrywek. Pozytywnie wypowiadali się także na temat szczecińskiej publiczności.
Na kolejny występ reprezentacji Polski na szczecińskim stadionie mieszkańcy naszego miasta musieli czekać niewiele ponad 2 lata. Tym razem nie był to mecz towarzyski, a eliminacyjny do Mistrzostw Świata. Za to podobnie jak starcie z Norwegami zakończył się spektakularnym zwycięstwem biało-czerwonych. Ale to już zupełnie inna historia...
Powyższy artykuł powstał głównie na podstawie archiwalnych numerów wydawnictw prasowych.
Podpis fotografii: Reprezentacja Polski przed rozpoczęciem meczu. Stoją od lewej: kapitan Lucjan Brychczy, Konrad Kornek, Bernard Blaut, Fryderyk Monica, Stanisław Oślizło, Piotr Suski, Jerzy Musiałek, Włodzimierz Lubański, Roman Bazan, Eugeniusz Faber, Zygfryd Szołtysik
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...