Zawodnicy Pogoni mieli lepsze i gorsze momenty w obecnym sezonie. Ostatecznie podopieczni Jensa Gustafssona zakończyli rok pozostając w grze na dwóch frontach z aspiracjami na medal Mistrzostw Polski. Jesień w wykonaniu Portowców dla oficjalnego serwisu klubu ocenili dziennikarze „Przeglądu Sportowego”, tygodnika „Piłka Nożna” i portalu „Goal.pl”.
Portowcy po raz trzeci z rzędu brali udział w europejskich zmaganiach. Tym razem szczecinianie zakończyli swój udział na III rundzie eliminacji do Ligi Konferencji Europy.
- W dwumeczu z Linfield byliśmy świadkami radosnego futbolu w poczynaniach rozregulowanego jeszcze zespołu – wspomina Antoni Bugajski z „Przeglądu Sportowego”. - Stracić cztery gole z Irlandczykami to zdecydowanie za dużo. Uwypukliły się problemy w obronie. Ten pierwszy mecz był zwariowany. Natomiast niedosyt można czuć wyłącznie w związku z tym, jak drużyna zagrała w Gandawie. Była to brutalna weryfikacja. Rewanż był już zupełnie innym meczem. Miał wartość terapeutyczną dla szczecinian. Z jednej strony Gent przyjechał na wycieczkę, ale z drugiej stawką były punkty do rankingu. Można to porównać do ostatniego meczu Rakowa z Atalantą w Sosnowcu. Ekipa z Bergamo zagrała w jeszcze bardziej rezerwowym składzie i zwyciężyła 4:0. Wierzę, że te spotkania z Belgami na przyszłość zapunktują.
Gracze „Dumy Pomorza” mieli swoją cegiełkę dla całej Ekstraklasy w budowaniu rankingu UEFA - W dwumeczu z Linfield Pogoń miała obowiązek, żeby dwukrotnie wygrać, nie ważne czy 5:0, czy 5:4 – twierdzi Paweł Gołaszewski z „Piłki Nożnej”. - Należy pamiętać, że drużyna pracuje na swój ranking, ale także dla całej Ekstraklasy i w tych początkowych rundach polskie zespoły muszą zwyciężać, żeby to wszystko miało ręce i nogi. Później dyskutujemy, że ta czy inna drużyna nie jest rozstawiona, ale to wynika z tego, że ekipy skupiały się głównie na przepychaniu dwumeczów, a nie wygrywaniu każdych, kolejnych zawodów. W III rundzie Portowcy przegrali 5:0 i tamto spotkanie głównie kojarzy mi się z błędami indywidualnymi. Wynik ten sprawił, że rewanż był tylko przykrym obowiązkiem, który należało odbębnić. Świetnie Pogoń zareagowała zwyciężając 2:1 i zdobywając kolejne punkty. Przed tą rywalizacją spodziewałem się awansu KAA Gent, która w poprzedniej edycji dotarła do ćwierćfinału LKE, odpadając z West Ham United, czyli późniejszym triumfatorem rozgrywek. Musiałby się zdarzyć duży cud, żeby Pogoń ich wyeliminowała. Fajnie, że udało im się urwać te punkty rankingowe, choć przegrywać w takim wymiarze jak w pierwszym meczu nie przystoi.
Losowanie III rundy nie było szczególnie szczęśliwe dla „Granatowo-Bordowych”. - Występ Pogoni w Europie był dobry, przede wszystkim dlatego, że drużyna zanotowała 100% planu minimum – uważa Przemysław Langier z „Goal.pl”. - Nie wyszła ona ponad ten plan, ponieważ nie wyeliminowała Gentu, natomiast gdyby się to udało, to byłaby sensacja. KAA Gent był możliwie najtrudniejszym z możliwych do wylosowania rywali. Sam fakt zwycięstwa w meczu rewanżowym i punkty do rankingu UEFA są wartością dodaną. Poniekąd wygrana wynikała z wyniku pierwszego spotkania. Tamto 0:5 nie przynosi chluby. W starciu z wyżej notowanym rywalem trzymanie wyniku zwiększa potencjalne szanse, jednak w sytuacji, gdy szybko traci się bramki to morale siadają. Bilans z tego sezonu 3-0-1 przy takim rywalu należy uznać za dobry.
Portowcy zimują na 6. miejscu w PKO Ekstraklasie z niewielką stratą do ligowego podium, gdzie jest spory ścisk. Wiosną podopieczni Jensa Gustafssona będą rywalizować na dwóch frontach, ponieważ liczą się również w walce o Fortuna Puchar Polski.
- Trzecie miejsce i odrobienie 3 oczek do Lecha jest cały czas w zasięgu drużyny, ale już 11 punktów do liderującego Śląska będzie bardzo trudne, choć trzeba pamiętać, że to też nie jest taki sam rywal jak chociażby Raków w poprzednich rozgrywkach, kiedy zdominował ligę – twierdzi redaktor „Piłki Nożnej”. - Wrocławianie notują serię kilkunastu meczów bez porażki, ale chociażby pojedynek z Koroną pokazał, że oni również są w stanie gubić punkty. Po odpadnięciu z europejskich pucharów wydawałoby się, że Pogoń jesienią zbuduje przewagę nad Legią i Rakowem, a jednak w tabeli jest za obiema drużynami. We wrześniu typowałbym, że zespół uzbiera więcej punktów, ale swoje zrobiły spotkania, kiedy drużyna głupio traciła punkty jak w starciach z Wartą Poznań, Stalą Mielec czy właśnie Legią. Gdyby nie to, wymienialibyśmy Portowców jako kandydatów do tytułu, a tak uważam, że drużyna powinna skupić się na Pucharze Polski. To jest przede wszystkim trofeum i najszybsza droga do Europy. Nie będzie ona jednak łatwa, bo wyjazd na Bułgarską jest jednym z najtrudniejszych w całej Polsce. Ponadto Pogoń musi celować w podium, bo cały czas są szanse na zdobycie medalu.
Bilans Portowców jesienią to 9-3-7 i bramki 34:23. - Pogoń wywołuje ambiwalentne uczucia i to się kolejny rok powtarza, co nie jest komplementem dla drużyny – uważa przedstawiciel „Przeglądu Sportowego”. - Mianowicie jest ładna od pasa w górę, czyli wygląda dobrze w ofensywie, strzela dużo goli. Z tyłu ustabilizowało się nieco po przyjściu nowego bramkarza, Jak patrzę w tabelę i widzę szczecinian poza miejscem pucharowym, to mam uzasadnione wątpliwości co do tego, jak będzie wyglądała wiosna. Zespół przegrał aż 7 spotkań ligowych, co bardzo ją odróżnia od najlepszych w obecnym sezonie. Miłą odmianą jest to, że zawodnicy tracą tak mało bramek na wyjeździe. Wszyscy w Polsce lubią oglądać mecze z udziałem Pogoni i ich styl gry, ale nie jestem przekonany czy taki sam entuzjazm udziela się kibicom klubu. Wiosną może być trudno poprawić obecną pozycję choćby o jedno oczko.
- Mimo, że to tylko kilka punktów, to traktowałbym szanse Pogoni na medal Mistrzostw Polski jako matematyczne. – dodaje dziennikarz „Goal.pl”. - Biorąc pod uwagę fakt, że dwa pierwsze zespoły mocno odjechały jesienią, a Raków i Legia będą mocniejsze niż w obecnej rundzie ze względu na mniejsze obowiązki. Za Portowcami bardzo nierówna runda. To zespół najprzyjemniej oglądający się w Ekstraklasie dla postronnego widza. W prawie każdym meczu gwarantuje on wysoki poziom rozgrywki, natomiast rozumiem kibiców Pogoni, którzy się irytują. Od początku pracy Jensa Gustafssona byłem zwolennikiem jego pracy. Podobało mi się zaszczepienie przez niego ofensywnej gry i mocno psychologiczne podejście do zawodników. Natomiast mam wrażenie, że półtorej roku pracy w klubie to odpowiedni czas, by wyciągnąć wnioski. Mam wrażenie, że trener ma z tym problem. On chce grać ofensywnie, ale to się kończy często jak w meczach z Legią, Stalą i Wartą. Nie rozumiem podejścia grania „swoje” przez 90 minut, kiedy ten pragmatyzm jest czasami konieczny. To duża rzecz, że na wiosnę Pogoń dalej gra w Pucharze Polski, bo w ostatnich latach to nie było takie oczywiste. Uważam, że te rozgrywki powinny być celem nr 1. Zwłaszcza, że kadra jest na tyle silna, by wygrać to trofeum.
Kto zatem wyróżnił się w ekipie Dumy Pomorza?
- Wyróżnić można całkiem sporo zawodników, natomiast nie będę oryginalny, jeśli zacznę od Grosickiego, który jest talizmanem Pogoni - podkreśla Przemysław Langier. – On miał bardzo przeciętny początek sezonu, ale jak już odpalił to konkretnie. Wiele znaczy dla drużyny. Jestem również pod wrażeniem Koulourisa. Przychodził do Polski z łatką króla strzelców ligi greckiej, ale to było dosyć dawno. Ostatnie lata były przeciętne, za to w Szczecinie nie potrzebował szczególnie czasu na aklimatyzację, tylko od razu zaczął zdobywać gole. Runda w jego wykonaniu zdecydowanie na plus. Pozytywnym zaskoczeniem jest Alex Gorgon. On także wiele znaczy dla drużyny. Po człowieku, który ma za sobą tak poważną kontuzję i sporo lat na karku nie widać upływającego czasu. Chciałbym wspomnieć też o dwójce, która dołączyła do zespołu już w trakcie sezonu, czyli Ulvestad i Cojocaru. Zwłaszcza Valentin jest rewelacją w skali Pogoni. Z jej obsadą był duży problem i zapowiadało się, że m.in. przez to sezon może być bardzo zły. Obaj wnieśli dużo jakości.
Kapitan Pogoni jest mocnym kandydatem do zgarnięcia indywidualnych nagród za 2023 rok. - Kamil Grosicki jest zawodnikiem wyróżniającym się w całej Ekstraklasie – podkreśla Paweł Gołaszewski. - W plebiscycie tygodnika „Piłka Nożna”, w którym przed rokiem „Grosik” wygrał nagrodę dla Ligowca Roku, znów jest bardzo poważnie brany pod uwagę w tej kategorii. Jest motorem napędowym zespołu, a do tego ma znakomite liczby. To ogromna przyjemność oglądać go w Ekstraklasie. Od września, kiedy Pogoń trafiała do bramki rywala, to Grosicki w każdym meczu miał albo gola, albo asystę. To pokazuje jego wartość dla drużyny. Takie powroty z zagranicznych wojaży do Polski kochamy i oby było ich więcej. Co ważne, jego powrót do reprezentacji broni się przede wszystkim sportowo. Dla niego przychodzi się na stadiony i ogląda transmisje telewizyjne.
Podobne zdanie ma także dziennikarz „PS”. - Bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem zespołu jest Kamil Grosicki. To wielki skarb mieć piłkarza, który jest nie tylko mentalnym liderem w szatni, ale też na boisku daje radę. Przyjemnie jest oglądać 35-letniego skrzydłowego, który w połowie grudnia jest prawdziwym motorem napędowym. Game changerem, obok Frederika Ulvestada, okazało się sprowadzenie Valentina Cojocaru. Z marszu wskoczył między słupki i daje radę. Uważam, że ma lepszą formę niż Dante Stipica w drugiej fazie swojego pobytu w Szczecinie. Wśród czołowych bramkarzy ligi, za plecami Leszczyńskiego ze Śląska, umieściłbym właśnie Cojocaru. Przy okazji należy pochwalić pion sportowy za tę „dogrywkę”, jeśli chodzi o letnie ruchy transferowe. Trzeba także wspomnieć o Efthymiosie Koulourisie. To kolejny transferowy strzał w dziesiątkę – zakończył Antoni Bugajski.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...