- Wygraliśmy, ale dziś nie było nawet tych śpiewów, które zawsze są w naszej szatni po zwycięstwach. Z szacunku do przeciwnika trzeba ten awans przypieczętować w rewanżu i wtedy będzie można pośpiewać - powiedział Kamil Grosicki po czwartkowym meczu z Linfield FC. Rozmawiał Daniel Trzepacz.
Gra na Wyspach Brytyjskich chyba wciąż ci sprzyja? Mecz kończysz z golem i dwoma asystami.
- Mam fajne wspomnienia z gry na Wyspach. Uśmiechnąłęm się gdy wyszedłem na środowy trening na tym stadionie. Płyta tutaj, a płyta boiska w Grodzisku Wielkopolskim... To jest inny świat. Chodzi nawet o samo podlewanie, bo w Grodzisku tydzień tego nie robili. Dlatego tak ciężko się nam to grało. Dzisiaj? Wiadomo, wygrana 5:2, to cieszy. Strzeliliśmy pięć goli, historyczna pierwsza wygrana na wyjeździe w pucharach. Wiemy jednak, że ten mecz nie wyglądał tak dobrze jak tego chcieliśmy. Chodzi mi o przebieg tego meczu. Po golu na 1:0 to rywale mieli przewagę i zagrażali naszej bramce. Strzeliliśmy gola na 2:0 przed przerwą i wydawało się, że po zmianie stron nasza gra będzie lepsza. Straciliśmy gola na 2:1 i niestety, tak jak w poprzednim sezonie po stracie gola było nerwowo. Potrafiliśmy jednak zadać ciosy na 3:1 i 4:1. Później gol dla rywali i kolejny, który nie został uznany. Na koniec Fornal strzelił bramkę. Bardzo się z tego cieszymy, bo to duża sprawa dla tego chłopaka. Trener znalazł dla niego nową pozycję. Mariusz bardzo dobrze wyglądał na niej w przygotowaniach, a dziś dostał szansę i ją wykorzystał. Pewnie będzie teraz otrzymywał ich więcej niż w poprzedni sezonie. Mecz jak mecz. Wygraliśmy, ale dziś nie było nawet tych śpiewów, które zawsze są w naszej szatni po zwycięstwach. Z szacunku do przeciwnika trzeba ten awans przypieczętować w rewanżu i wtedy będzie można pośpiewać.
Ten wynik nie zamyka jeszcze kwestii awansu?
- To jest dwumecz. W pucharach różne rzeczy się działy. My wiemy, że potrafimy grać zdecydowanie lepiej. Trener po meczu też powiedział, że możemy się cieszyć z dobrego, historycznego wyniku, ale ta gra nie była taka, jaką byśmy chcieli.
Wchodzimy w etap gry co trzy dni. Przed Wami mecz z Widzewem.
- Po to piłkarze grają w piłkę, aby grać co kilka dni. Ja w życiu mam już na koncie wiele spotkań i jestem na to gotowy. Następny mecz gramy u siebie i chcemy dobrego meczu z Widzewem. Atmosfera jak zwykle będzie fantastyczna, a Widzew fajnie gra w piłkę. Będzie fajny mecz, bo to nie jest zespół, który będzie się bronił.
Mecz z Widzewem praktycznie wyprzedany, ale są jeszcze wejściówki na mecz z Linfield FC. Jak zachęcisz kibiców do przyjścia na stadion?
- Wydaje mi się, że Pogoń stała się takim klubem na który się chodzi zawsze, a nie wtedy gdy przyjeżdża Lech czy Legia. Kibice przychodzą dla Pogoni, tego całego show, które prezentujemy w meczach domowych. Wiadomo, że Szczecin żyje piłką. Takie mecze jak dziś trzeba powtórzyć w Szczecinie, aby fani mieli radość. Mecz z Linfield, będzie w czwartek, są wakacje, ale wierzę, że ten stadion wypełni się na każdym meczu i że stanie się to tradycją.
Słyszałeś doping kibiców zza stadionu w Belfaście?
- Byłem na tyle skupiony na meczu, że nie słyszałem, ale już w szatni widziałem filmiki i zdjęcia, oglądali je też inni zawodnicy. Szkoda mi naszych kibiców, przejechali wiele kilometrów i wydali pieniądze. To pokazuje jednak miłość do tego klubu. Wiedzieli, że jest zakaz wyjazdowy, ale wierzyli, że uda im się wejść na stadion. Widać było jak ochrona wyłapuje kibiców, którzy cieszyli się z naszych goli. Trzeba im podziękować za to, że jeżdżą za nami. Wiemy czym dla nich jest Pogoń. Ten zakaz już minął, musimy przypieczętować awans, aby mogli pojechać do Belgii nie myśląc już o tym czy wejdą, czy nie wejdą na stadion. Tam z pewnością zapełnią sektor gości!
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...