O sukcesie w sporcie często decydują ułamki sekund i centymetry, poprawianie detali. W gospodarce kluczem do sukcesu są przewagi wynikające z optymalizacji wszystkich możliwych procesów. Walka o 0,2-0,4% czegoś tam, to czasem walka o miliony. Niektórzy z nas doświadczyli w pracy swoistego wyciskania cytryny. Teraz doświadczamy tego jako kibice.
Ajax miał akademię i stabilność finansową, AC Milan pieniądze oraz innowacyjną taktykę, a później dorzucił zaplecze medyczne. Seryjnie wygrywająca wszystkie rozgrywki w ostatnich latach Barcelona połączyła wszystkie te elementy. Real Madryt udoskonalił ten wzór, dodając szeroką i równorzędną kadrę. Tak w mocnym skrócie można opisać najciekawsze tajemnice sukcesu zwycięzców Ligi Mistrzów. Warto jeszcze wspomnieć o FC Porto - zdecydowała m.in. taktyka i świetny skauting. To wszystko tak naprawdę fundamenty współczesnego klubu piłkarskiego. Tak buduje się przewagę nad resztą stawki.
Kto lepiej odrabia zadanie domowe, tym szybciej przeskakuje do następnej klasy. W ten sposób Lech goni Legię, Lechia nie pozwala im uciec, a Jagiellonia puka do czołówki. Pogoń niestety nie może się jeszcze zbliżyć do tego grona.
Skarbiec
By wrócić do grona tych, którzy o coś rywalizują, włodarze Pogoni musieli zaryzykować i odkręcić kurek z pieniędzmi. Potwierdzenie znajdziemy chociażby w składanych w KRS dokumentach. Ostatnie dokapitalizowanie klubu w 2016 r. kwotą 5 mln zł pozwoliło na zwiększenie kapitału zakładowego do 14 mln zł (Piast 9,3 mln zł., Jagiellonia – 20 mln zł., Śląsk 51 mln zł., Wisła 74 mln zł.). To częściowo pokazuje rozmiar naszego kapelusza, bo w przeciwieństwie np. do mocno zadłużonej Wisły czy Śląska, nie mamy przestojów z płatnościami nie tylko dla piłkarzy. Jak mogliśmy usłyszeć, w miarę płynnie regulujemy także pozostałe płatności. Nawet wynik sportowy mocno nie odbiegał. Troszkę tajemnicy uchylają także coroczne audyty EY, do zobaczenia i przeanalizowania których zachęcam. Pojawił się po raz pierwszy zysk, rosną nasze aktywa – co prawda poprzez przeszacowanie wartości zawodników, rosną przychody (ich wysokość nie wyróżnia Pogoni na tle Ekstraklasy, ale dynamika już tak). Słowem powoli, ale systematycznie wzmacniamy swoją wartość. Gdzie są rezerwy? Tych należy szukać we wpływach z dnia meczowego, które mimo ponad 2 mln zł, procentowo mamy jedne z najniższych w lidze. Wiadomo, czekamy na stadion.
Ryzyko potrzebuje szczęścia
Szczęście lubi ryzyko, lubiła je także Pogoń i zaraz udowodnię, że wciąż je lubi. Dawniej finansami ryzykowaliśmy wynik sportowy. Kolejni sowicie opłacani zawodnicy mieli zapewnić wynik, który dawałby pieniądze m.in. od Canal+. Do pewnego stopnia to się sprawdzało, rzutem na taśmę wchodziliśmy do ósemki, w której już nic nie znaczyliśmy.
Dziś ryzykujemy wynik sportowy, a zabezpieczeniem jest względna stabilność finansowa. Brak istotnych wzmocnień na widocznych od miesięcy pozycjach, to jest właśnie ten sygnał. Ryzykujemy, bo może zaskoczą wychowankowie. Jak się nie uda, to sięgniemy głębiej do kieszeni i wrócimy do punktu wyjścia. Szukamy tej najlepszej oferty na naszą kieszeń, być może z historią w Primera Division, w młodzieżowych reprezentacjach Hiszpanii.
Pogoń to finansowy przeciętniak, który pospłacał część długów i ostro liczy każdy grosz. Chcemy się uczyć od lepszych, ale na zakup know-how nas nie stać. Scouting czy akademia znaczących efektów jeszcze nie przynoszą, ale wydaje się, że te są coraz bardziej możliwe. Juniorzy zdobywają przecież wicemistrzostwo polski, a wyznacznikiem progresu mogą być także ich transfery. Sprowadzani do Szczecina zawodnicy zaczęli trafiać do swoich reprezentacji, a jeszcze kilka lat temu było to nie do pomyślenia. Zarząd stara się optymalizować wszystko co się da, po to by wycisnąć maksa. Zbyt wielu narzędzi jednak nie dano.
Ceną za to całe ryzyko jest napięta sytuacja na linii kibice-zarząd oraz wizerunek klubu. Narastający konflikt to również świadome nakładanie presji na pracowników klubu, tak jak wcześniej na piłkarzy. Poza domem dyrektor sportowy i trener bramkarzy są bronieni, ale już w domu tak lekko chyba nie mają. Tak naprawdę to niekończąca się gra, również z menadżerami, sponsorami, kibicami, trenerem.
Vabanque
Prezes nie ukrywa, że czasem lubi zagrać o całą stawkę. Tak było z awansem, umową z Azotami, premiami dla piłkarzy. Co jakiś czas mierzymy wyżej, niż możemy, ryzykując wynik, finanse, a teraz i reputację. Z matematyki znamy pojęcie równania z jedną niewiadomą. Nasze równanie jest jednak dużo bardziej skomplikowane, a po stronie wiadomych można postawić właściwie tylko osobę Macieja Skorży. Trener ma tego świadomość, bo przecież wcześniej sam postępował w podobny sposób, wymuszając w poprzednich klubach liczne transfery. Tym razem nie on rozgrywa, on jest rozgrywany i wyraźnie mu się to nie podoba.
Skorża, kibice i sam klub, to dziś przysłowiowa cytryna, którą zarząd wyciska do granic możliwości. Jak mocno można ją jeszcze ścisnąć?
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...