Dzisiejszy solenizant wśród kibiców Pogoni Szczecin, zwłaszcza starszego pokolenia, znany jest również pod pseudonimem "Valdano". Jest to jedyny znany mi przypadek, kiedy do polskiego piłkarza trwale przylgnął przydomek będący nazwiskiem wybitnego zagranicznego piłkarza.
Nie wywołało to przy tym u nikogo poczucia niestosowności nadania i używania takiego pseudonimu. Pochodzi on oczywiście od nazwiska argentyńskiego napastnika Jorge Valdano, grającego m.in. w Realu Madryt, który w 1986 roku zdobywając na meksykańskim Mundialu 4 bramki sięgnął z reprezentacją swojego kraju po tytuł mistrza świata w piłce nożnej.
O ile wiedza o boiskowym pseudonimie Marka Leśniaka z czasów jego gry w Pogoni jest dziś raczej powszechnie znana, o tyle mniej znane są okoliczności, w jakich ten pseudonim został mu nadany. Najwcześniejszą wzmiankę na ten temat znalazłem w notce o domowym meczu 3. kolejki sezonu 1986/87 "Portowców" przeciwko drużynie Motoru Lublin zamieszczonej 18 sierpnia 1986 r. w "Kurierze Lubelskim" noszącej tytuł "Valdano w Szczecinie". Jej autor pisał: "Szczecińska publiczność swojemu ulubieńcowi występującemu z numerem "11" nadała przydomek VALDANO. Rzeczywiście Marek Leśniak, w wielu momentach przypomina skrzydłowego reprezentacji Argentyny, choć do jego klasy jeszcze mu brakuje. Numer się zgadza, przebojowość też, a ponadto długie włosy i ten... wąsik.". O boiskowym pseudonimie szczecińskiego napastnika wzmiankowali również autorzy relacji zamieszczonych w krakowskim "Tempie" i "Kurierze Szczecińskim" ze spotkania 5. kolejki Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk, w którym Marek zdobył drugiego i ostatniego w historii swoich występów w granatowo-bordowych barwach hat-tricka. "Ochrzczenie" przez kibiców Pogoni tym oryginalnym pseudo zbiegło się czasowo z jego wyborną formą strzelecką na ligowych boiskach. Następstwem tego były m.in. wywiady udzielane przez Leśniaka różnym tytułem prasowym. W dwóch z nich zadano mu pytanie o genezę nadania mu aktualnego przydomka. W posezonowej rozmowie z Pawłem Strzeleckim dla tygodnika "Piłka Nożna" wyjaśnił ją następująco: "Gdy po meksykańskich mistrzostwach przyszedłem na pierwszy trening, zapytałem się chłopaków: "Kto grał w reprezentacji Argentyny z numerem jedenaście na koszulce". Wszyscy krzyknęli: "Valdano" i tak już zostało.". Postaram się sprecyzowować prawdopodobny czas tego wydarzenia. Finał Mundialu w Meksyku rozegrano w niedzielę 29 czerwca 1986 r. "Portowcy" rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu rozgrywek ligowych niemal tydzień wcześniej, 23 czerwca. Zakładając, że ich pierwszy trening po finale mistrzostw miał miejsce dzień po nim, to możliwe jest, że pseudonim "Valdano" ma swój początek 30 czerwca 1986 roku. Pytaniem, na które nie znam odpowiedzi jest, jak szybko i w jaki sposób wiedza o nim trafiła do kibiców Pogoni. W tym samym wywiadzie dla "Piłki Nożnej" zadano też Markowi pytanie, czy chciałby grać, jak Valdano, na które odpowiedział: "Na pewno tak.". Ponadto pytany, w jaki sposób najczęściej strzelał bramki stwierdził: "W sytuacjach "sam na sam" po wyjściu w "uliczkę", minięciu obrońcy, zmyleniu bramkarza.". W podobny sposób swoją bramkę w finale meksykańskiego mundialu strzelił właśnie Jorge Valdano.
Pseudonim Marka Leśniaka pochodzący od nazwiska argentyńskiego zawodnika przyjął się nie tylko w Szczecinie. Na początku 1987 roku felietonista tygodnika "Piłka Nożna" Krzysztof Mętrak w swoim tekście "Inicjacja Gołoty" (tak, chodziło o TEGO Gołotę) nawiązując do krótkotrwałego, ale ostrego konfliktu, jaki wówczas miał miejsce, naszego snajpera z klubem określił go mianem "polski ćwierć-Valdano". Natomiast po transferze do Bayeru Leverkusen w 1988 r. kibice tego klubu mieli nadać Leśniakowi, jak sam informował w rozmowie z "Głosem Szczecińskim" przeprowadzonej w czerwcu 1989 r., przydomek "Pole Leśniak Turbo". Ale zdaje się, że nie zapadł on nigdzie w pamięci tak, jak ten z czasów ostatnich dwóch sezonów jego gry w granatowo-bordowych barwach.
Na marginesie można jeszcze dodać, że za swoje ideały napastnika "Valdano" miał w owym czasie innych graczy niż argentyński napastnik. We wspomnianej wyżej rozmowie z P. Strzeleckim mówił, że nie ma takiego ideału, ale chciałby przyswoić sobie najlepsze elementy z gry Gerda Müllera, Iana Rusha, wówczas napastnika Liverpool FC, grając w barwach którego czterokrotnie sięgnął po mistrzostwo Anglii i Andrzeja Iwana z jego najlepszych czasów w Wiśle Kraków. W wywiadzie dla "Kuriera Szczecińskiego" udzielonym w przerwie rozgrywek sezonu 1987/88 jako ideał futbolisty-napastnika wskazał również Rusha oraz angielskiego napastnika, króla strzelców Mistrzostw Świata w Meksyku, wówczas grającego w FC Barcelona Gary'ego Linekera. Linekera wymienił również jako ideał piłkarza w rozmowie z cyklu "Życie prywatne" opublikowanej w 1987 r. w "kolorowym" "Magazynie Piłka Nożna".
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...