Aktualności

Oglądając środowy mecz przez pełne 120 minut przecierałem oczy ze zdumienia. Nie byłem w stanie uwierzyć, że grając taki mecz Pogoni nie uda się awansować do kolejnej rundy Pucharu Polski.


Zestawienie w jakim na to spotkanie wyszli Portowcy nie było mocno zaskakujące. Jedynie gra Tomasza Hołoty na prawej stronie pomocy mogła być niespodzianką. Pogoń od pierwszej minuty spotkania była zespołem dojrzalszym, grała znacznie więcej piłką i budowała swoje akcje. Gol dla GKS-u to niefrasobliwość w obronie w zasadzie przy pierwszym kontakcie z piłką piłkarzy rywali w naszym polu karnym. To co działo się po stracie gola to "piłkarskie archiwum X". Portowcy przeważali i przed przerwą stworzyli sobie tyle sytuacji, że do szatni powinni schodzić prowadząc dwoma lub trzema golami.

W drugiej połowie spotkania Pogoń dalej przeważała, ale nie stwarzała sobie już tak klarownych sytuacji jak w pierwszej części meczu. Aż do samej końcówki spotkania, gdy Adrian Benedyczak znajdując się przed pustą bramką trafił z dwóch metrów w słupek. 17-letni napastnik przez długi czas będzie zapewne rozpamiętywał to, co wydarzyło się w samej końcówce. Gdyby w tak łatwej sytuacji trafił do bramki to dałby Pogoni awans, a kolegom zapewnił brak dodatkowo wybieganych minut w dogrywce.

Tak się jednak nie stało i Portowcy musieli wybiegać kolejne 30 minut. 30 minut w trakcie których stworzyli sobie kilka kolejnych dogodnych sytuacji, ale bramka Barana była jak zaczarowana. Zaczarowana, bo jak wyjaśnić, że piłkarze występujący w Lotto Ekstraklasie nie potrafili do niej trafić z pięciu metrów jak w przypadku Huberta Matyni?

Rzuty karne to loteria. Oczywiście wiele zależy od jakości uderzenia, ale trudno mieć do kogoś znaczne pretensje o złe wykonanie jedenastki. Boli fakt, że Pogoń kolejny rok z rzędu kończy granie o poważne cele we wrześniu, dwa miesiące po starcie zmagań. Boli fakt, że to GKS Katowice wyszedł przemeblowanym składem, dając odpocząć lepszym piłkarzom przed ligowymi bataliami w dole tabeli. Boli, że kibic Pogoni musi rok w rok znosić rozczarowanie, które przeradza się w przyzwyczajenie. Marazm powoduje, że każdego roku trybuny stadionu im. Floriana Krygiera wyglądają gorzej, a tych, którzy przejmują się przygnębiającym wynikiem jest mniej.

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne/fot. GKS Katowice
Wyświetleń: 6457
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...