Aktualności

Mecz ze Śląskiem Wrocław był pierwszym w tym sezonie, gdy trybunom się ulało. Trudno się temu dziwić, bo cierpliwość fanów jest wystawiona na mocną próbę. Zarówno pod względem sportowym i organizacyjnym klubu.


Trzecia porażka w lidze z rzędu, a to poprzedzone blamażem w Gandawie. Gdyby na początku sierpnia ktoś powiedział nam, że tak będą wyglądać nastroje przy klubie na zakończenie miesiąca, trudno byłoby to sobie wyobrazić. W dwóch pierwszych ligowych meczach pokonaliśmy Wartę i Widzew, a mecze z Linfield pokazały, że Pogoń ma solidną ofensywę, która potrafi zakryć braki w defensywie. Ostatnie tygodnie pokazały jednak, że to był tylko puder nałożony na kiepską sytuację kadrową, która w trakcie ostatnich tygodni jeszcze się pogorszyła. Z klubu wytransferowano przecież Sebastiana Kowalczyka i Mateusza Łęgowskiego. Jeśli do tego doliczymy urazy Mariusza Malca, Benedikta Zecha, Marcela Wędrychowskiego i Dante Stipicy, to dostajemy obraz taki... jaki mieliśmy okazję oglądać w ostatnich tygodniach.

Kto jest odpowiedzialny za obecną sytuację? W pierwszej kolejności włodarze klubu, którzy nie zadbali o to, aby kadra nie była słabsza niż w poprzednim sezonie. Zestawienie podstawowej jedenastki bez kartek i urazów może i pozwalałoby zestawić Pogoń w ligowej czołówce, ale gdy pojawiają się absencje, to siła drużyny leci mocno w dół. Oczywiście, sytuacja finansowa klubu nie jest najlepsza, rozdmuchane są wydatki na wynagrodzenia obecnej kadry i kilka kolejnych okienek transferowych trwać jeszcze będzie porządkowanie tej sfery klubu. Wszystko to dałoby się pewnie jednak wytłumaczyć i łatwiej zrozumieć, gdyby w przekazie pojawił się jasny komunikat - obecnie nie jesteśmy w stanie nawiązać wyrównanej walki z czołówką. Będziemy próbować, bo to sport, ale nie mamy takich możliwości jak TOP3.

Gdybyśmy takie słowa usłyszeli od klubowych włodarzy pewnie łatwiej byłoby przełknąć ostatnie występy zespołu. Tego nikt jednak nie powiedział, bo jeszcze mocniej oberwałoby się za podwyżki cen biletów i karnetów, które nie byłoby niczym uzasadnione. Kibic otrzymałby szczerość, ale gorszy "produkt" niż w poprzednim sezonie.

"Mroczek gdzie kasa, ucieka nam Ekstraklasa" śpiewali w środę kibice Pogoni, gdy jasnym było, że mecz ze Śląskiem zakończy się brakiem zwycięstwa Dumy Pomorza. Oczekiwania wobec Pogoni są duże, ale to przez spójny przekaz, że przecież może i jest obecnie biedniej, ale cały czas się rozwijamy i będziemy bić się o puchary. Dziś, patrząc na rozregulowany zespół, wydaje się to wręcz absurdalnym myśleniem.

Swoje "za uszami" ma też trener Jens Gustafsson. Daleki jestem od wyroków, że powinien zakończyć swoją misję w Pogoni, jednak, tak jak w Białymstoku na początku roku, tak teraz powinien obejrzeć żółtą kartkę zaufania. To od niego najczęściej słyszeliśmy przecież, że obecna kadra jest wystarczająca i transferów do klubu nie potrzeba, bo będziemy rozwijać kolejnych piłkarzy, którzy będą wchodzili na wyższy poziom. Słyszeliśmy też, że gra w pucharach to coś wspaniałego i ta intensywność meczów napędzi drużynę do jeszcze cięższej i bardziej wytężonej pracy. Na koniec, pomiędzy meczami z Gent, usłyszeliśmy, że zespół jest zmęczony. Trudno więc dziwić się drwinom kibiców, bo co innego im pozostało? Pogoń nie przypomina w ostatnich tygodniach zespołu z wiosny. Bardzo źle gra w pressingu, biega za piłką, co nie przynosi odpowiednich rezultatów. Nie mam stuprocentowej pewności, ale wydaje mi się, że pierwszy pressing, który przyniósł Pogoni w meczu ze Śląskiem odbiór piłki na połowie rywala miał miejsce pod koniec meczu i jego autorem był... Rafał Kurzawa. Stałe fragmenty? Nic Pogoni w zasadzie nie przynoszą. Atak pozycyjny? Koulouris otrzymuje piłkę w polu karnym może dwa razy w meczu. To nie funkcjonuje i nie widać niestety wielkich szans, aby się to miało zmienić przed meczem w Lubinie.

Druga część to sfera organizacyjna i ciągłe od kilku miesięcy wpadki klubu na wielu płaszczyznach. Nie ma sensu rozpisywać tu raz jeszcze wszystkich szczegółów tych "wtop" ale mowa o płatnej eskorcie, cenach biletów i karnetów, które niby dają korzyści, ale tak jakby ich nie dawały, o lichej gastronomii, problemach komunikacyjnych z kibicami, a tylko dziś o ubogim komunikacie dotyczącym Stipicy, czy problemach z kwaśnym piwem.

- Dante Stipica został odsunięty od pierwszego zespołu i od poniedziałku rozpocznie treningi z rezerwami - Tak można podsumować dwa zdania zamieszczone na stronie oficjalnej klubu. Żadnych powodów takiej decyzji nie ujawniono, nie wypowiedział się w tej sprawie trener czy dyrektor sportowy. Wydaje się, że nawet swoją historią w Pogoni i przywiązaniem kibiców do niego, zasłużył i on i społeczność przy klubie na jaśniejsze przedstawienie sprawy.

Następnie opublikowano komunikat dotyczący kwaśnego piwa sprzedawanego na stadionie. Nie ma tam w zasadzie nic, co mogłoby usatysfakcjonować kibica, który wydał na to piwo pieniądze. Zapewnienie o poprawie i większej kontroli jakości. Tyle.

No ludzie kochani... Czy jest jeszcze jakiś dział w klubie, sfera jego działalności, która w ostatnim czasie nie zaliczyła kompromitującej wpadki? Czy tam ktoś biega z kamerą i kręci jakieś "łapu-capu"? Pogoń w obecnym kształcie dotarła do szklanego sufitu. Raz za razem wali w niego głową, a każde takie uderzenie powoduje kolejny głupi lub uderzający w kibiców pomysł. Póki na boisku wyniki się zgadzały, łatwiej było przejść nad tym do porządku dziennego. Teraz, wszystko to będzie wracać ze zdwojoną siłą.

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 14687

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...