Zahovič rok w Heerenveen określa jako policzek od rzeczywistości. Jak będzie wspominał czas w Pogoni? - czytamy w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym.
Luka Zahovič uważa, że czasem warto dostać w twarz. Oczywiście nie dosłownie, ale metaforyczny cios może okazać się przydatny i wie to z własnego doświadczenia. Sezon spędzony w Heerenveen wspomina właśnie jako siarczysty policzek od rzeczywistości wymierzony młokosowi, któremu do tamtego momentu wszystko w życiu wychodziło. A jak po latach będzie mówił o czasie spędzonym w Pogoni Szczecin? Bo choć w Polsce wiedzie mu się znacznie lepiej niż w Holandii, to ciągle poniżej oczekiwań. Zarówno jego, jak i trenera Kosty Runjaica czy władz klubu.
Czarna karta kariery
Transfer do Kraju Tulipanów w sierpniu 2015 był dla napastnika pierwszą próbą podboju ligi innej niż słoweńska. Miał 19 lat, mistrzowskie dla NK Maribor rozgrywki kończył z 12 golami w 30 występach, do tego na wyobraźnię działała magia nazwiska. Syn Zlatko, świetnego piłkarza Benfiki Lizbona czy Valencii, na pewno odziedziczył talent po ojcu, prawda? Włosi na takich jak Luka mają nawet specjalne określenie – „figlio d’arte”, co znaczy „syn sztuki”.
Mimo wszystko młody Zahovič nie dał się zwariować. – Miałem dużo, dużo lepsze oferty z dużo, dużo większych zespołów niż Heerenveen, ale uznałem, że lepszy będzie mały krok – opowiada nam.
Nie był, w każdym razie nie zrobiony w kierunku Holandii. W całym sezonie Zahovič zebrał ledwie 119 minut w Eredivisie, na co złożyły się występy w sześciu spotkaniach. Co poszło nie tak?
– Nie chcę zrzucać winy na innych, ale też nie dostałem szansy, którą mi obiecano w trakcie negocjacji. Nie wiem, co działo się za kulisami, aczkolwiek nie wszystko wydawało się być w porządku. Wchodziłem jako rezerwowy przy stanie 0:3 czy 0:4, a w takich momentach trudno pokazać się z dobrej strony. Byłem młody i może miałem niesłuszne oczekiwanie, że z miejsca stanę się numerem jeden w ataku, za to w klubie chcieli, żebym się spokojnie aklimatyzował. Po czasie mogę spojrzeć w lustro i powiedzieć, że nie byłem gotowy na wyjazd. Żałuję, że to się tak potoczyło, bo jestem przekonany, iż mogłem wykorzystać tamtą okazję. Chcieli, żebym został na kolejny sezon, jednak nie byłem tym zainteresowany i wolałem wrócić do Mariboru – wyjaśnia.
– To czarna karta mojej kariery, ale z drugiej strony tamta sytuacja okazała się dla mnie dobra. Do tamtej chwili wszystko wydawało mi się łatwe. Przejście z juniorów do seniorów, później regularna gra w słoweńskiej ekstraklasie. Nie byłem arogancki, ale chyba myślałem, że zawsze już tak wszystko będzie się gładko układać. Rok w Heerenveen był policzkiem od rzeczywistości i cenną lekcją, że nie zawsze jest tak, jak się chce. Wyjeżdżałem z Mariboru jako chłopiec, wróciłem jako mężczyzna – dodaje.
W pierwszym sezonie po powrocie zdobył 15 bramek, w kolejnych dwóch po 18, co dało mu dwa tytuły króla strzelców z rzędu. W czwartym był najmniej skuteczny – finiszował z 10 trafieniami. Czy nie chciał jeszcze raz spróbować sił poza Słowenią? Chciał. Mówi, że co pół roku pojawiały się oferty, toczyły się rozmowy, tyle że ostatecznie nic z nich nie wynikało. Dopiero po tym, jak jesienią 2020 stracił miejsce w składzie u trenera Mauro Camoranesiego, udało się sfinalizować rozmowy z Pogonią. Choć trudno oprzeć się wrażeniu, że Zahovič niekoniecznie wpisuje się w charakterystykę atakujących potrzebnych Runjaicowi.
Gdyby Zahovič stanął w szeregu z napastnikami sprowadzonymi przed nim do drużyny Portowców, wyglądałby jak ich sporo młodszy brat. Średnia wzrostu sześciu atakujących, którzy trafili do Portowców za kadencji Runjaica przed Słoweńcem, to 188 centymetrów. Niemiecki szkoleniowiec ewidentnie preferuje wysokich zawodników w pierwszej linii, a Zahovič mierzy 11 centymetrów poniżej średniej. Może właśnie dlatego zawodzi w Granatowo-Bordowych? Może zwyczajnie nie pasuje do taktyki trzeciej ekipy ekstraklasy? Bo dwa gole i trzy asysty nie sposób uznać za dorobek godny klasowego snajpera.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...