Pogoń lekką ręką oddała napastnika, który potwierdza swoją skuteczność na chorwackich boiskach, a sama została z zawodnikami niedyspozycyjnymi, którzy borykają się z kontuzjami. W pierwszych trzech kolejkach nie strzeliła ani jednego gola, nie zdobyła ani jednego punktu. Benevento byłoby dumne! - czytamy na popularnym portalu weszlo.com.
Oczywiście z tym Zwoliński trochę żartujemy. On musiał odejść z Pogoni. Po prostu musiał. Źle czuł się w klubie, klub chyba źle czuł się z nim (trudno czuć się dobrze z gościem, który nie strzela od prehistorii). Obrazek z ostatniego meczu rundy jesiennej zeszłego sezonu – Pogoń wygrywa z Arką, wszyscy się cieszą, świętują. A „Zwolakowi” jako jedynemu nie dopisuje humor. Wszedł z ławki, spartolił jedną okazję, podał w aut przy innej akcji. Został wygwizdany przez szczecińską publiczność, po wyjściu z szatni nawet nie zatrzymywał się obok dziennikarzy, z którymi nie rozmawiał już od dłuższego czasu. To był toksyczny związek, który prędzej czy później musiał się zakończyć. Pograł jeszcze wiosną, ale cały sezon zakończył z jednym golem i jedną asystą – żenujący dorobek.
Przyleciał do Chorwacji i zaczął strzelać szybciej od Damiana Kądziora, o co byśmy go nie podejrzewali. Inaczej – nie podejrzewalibyśmy go, że będzie w stanie strzelić cokolwiek, a tu taka niespodzianka. Wiadomo, w Pogoni był spalony, ale pewnie szczecinianie z małą nutką zazdrości patrzą teraz na napastnika, który – w przeciwieństwie do ich całego zespołu – mógł już cieszyć się z bramek.
Zwoliński Zwolińskim, ale patrząc na atak Portowców, można zrobić naprawdę wielkie oczy. Wielkie jak problem, z którym się borykają. Motorem napędowym ataku miał być Adam Buksa, który pokazał się z dobrej strony w rundzie wiosennej. To na niego liczono, to on wyszedł w pierwszym składzie w Legnicy. Niestety, odnowiła mu się kontuzja, z którą borykał się już od dłuższego czasu. Chodzi o problemy z plecami. Przestawiały mu się kręgi, właśnie ostatnio znaleziono przyczynę jego dolegliwości, co pozwala sądzić, że w ciągu dwóch-trzech tygodni wróci do gry. Na razie Pogoń musi radzić sobie bez niego i bez Soufiana Benyamina, który doznał okropnie wyglądającej kontuzji przed sezonem. Mówiło się, że może nawet stracić wzrok. Na szczęście do tego nie doszło, a do gry powinien wrócić pod koniec rundy jesiennej.
Zatem w Pogoni mają spory problem. Zostają młodzi, a do tego wszechstronny Adam Frączczak. Pamiętajmy jednak, że przestawiając Frączczaka na atak, wyrywa mu się z rąk argumenty, którymi może przekonywać na skrzydłach. W poprzednim sezonie ze wszystkich czternastu goli, które miał na koncie, aż dwanaście strzelił biegając przy linii. Nowy-stary napastnik Portowców na razie nie odnajduje się na szpicy, przez co cierpi szczecińska ofensywa.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...