Aktualności

  • Weszlo.com przygotowało reportaż o Pogoni i jej finansach

Miała iść łeb w łeb z Rakowem, rzucać wyzwania Lechowi i Legii, produkować kolejnych Kozłowskich, zamiast tego ogłasza, że w sezonie 22/23 wygenerowała horrendalną stratę – 27,5 miliona. „Jedziemy po bandzie i to dosyć mocno”, rzuca na starcie rozmowy Jarosław Mroczek, gdy kilkanaście dni temu, jeszcze nie wiedząc o skali problemu, pytamy go o sytuację finansową Pogoni Szczecin. „Wolę mówić trudną prawdę niż udawać”, przekonuje nas prezes i współwłaściciel portowego klubu. Zanurzyliśmy się w finansach „Dumy Pomorza” i napisaliśmy tekst o bolesnej i trudnej dla niej prawdzie. Skąd wzięła się tak gigantyczna strata? Komu Jarosław Mroczek sprzeda klub? Dlaczego musi to zrobić? Za co zadłużającym się szczecinianom należą się pochwały? - czytamy w świetnym reportażu na weszo.com.


27,5 miliona straty. Reportaż o finansach Pogoni Szczecin

Wszystko miało być inaczej.

Prąd tańszy.

Pandemia mniej dotkliwa.

Stadion nie tak kosztowny w utrzymaniu.

Rząd mądrzejszy.

Sędziowie uczciwsi.

Piłkarze łatwiejsi do sprzedania.

A wojna na Ukrainie – nigdy nie wybuchnąć.

Pogoń miała zarabiać na promowaniu młodzieży i walczyć w Ekstraklasie o złoty medal.

Ale jak to zrobić, skoro wokół tyle kłód ląduje pod nogami?

Dariusz Mioduski roztacza wokół siebie aurę światowca, z którego zdaniem liczą się w Europie. Michał Świerczewski uchodzi za wizjonera, który w racjonalnej skali bierze wszystko, o czym tylko zamarzy. Piotr Rutkowski chciałby zarażać mentalnością zwycięzcy. Właściciele największych polskich klubów lubią być postrzegani jak pionierzy, którzy rozpalają wyobraźnię, mają werwę, rozmach i świeże pomysły. Kiedy kupują piłkarza, media mają napisać, że zapłacili więcej niż w rzeczywistości. Wielkie kwoty dodają im splendoru.

Jarosław Mroczek nie pasuje do tego towarzystwa.

Kiedy kibic Pogoni słucha prezesa swojego klubu, od razu wie, że gablota prędko się nie zapełni. Mroczek nieustannie mówi o problemach, wyzwaniach i bolączkach. O kosztach energii elektrycznej wspomina częściej niż wszyscy inni w polskiej piłce razem wzięci. Niekiedy można odnieść wrażenie, że tylko w Szczecinie korzysta się z prądu, tylko Pogoń odczuwa skutki wojny, tylko „Portowcy” muszą utrzymywać swoje obiekty, całej reszty żadne podwyżki cen czy inflacja nie dotyczą.

W ostatnich latach „Portowcy” wiecznie szukają pieniędzy. Mobilizują lokalny biznes, czekają na partnera głównego, prześwietlają potencjalnego inwestora, subskrybują akcje, promują młodzież, walczą o większą zapomogę z miasta, dogadują się z wierzycielami, że oddadzą im pożyczkę za rok.

Ślizgają się.

– Ile włożyliście w Pogoń? – pytam współwłaściciela i prezesa klubu.

Jarosław Mroczek: – Łącznie będzie koło trzydziestu milionów złotych.

– Jest was trzech w spółce EPA.

Jarosław Mroczek: – Rezygnowaliśmy z dywidend. Kupowaliśmy akcje klubu. Podnosiliśmy jego kapitał. Dawaliśmy pożyczki, a wszystkie później przekonwertowaliśmy na akcje.

– I nie zainwestujecie już ani złotówki?

Jarosław Mroczek: – Wypowiadam się teraz za naszą trójkę. Nie chcemy już wykładać pieniędzy na Pogoń. Nie dlatego, że ich nie mamy. Po prostu włożyliśmy już ich naprawdę dużo. Może są w Polsce ludzie, dla których nie byłyby to znaczące sumy, ale na nas robią one wrażenie. Włożyłem w Pogoń to, co zarobiłem. Na szczęście mam w domu kibica, więc żona nie ma pretensji, ale trzeba powiedzieć pas. Musimy zostawić sobie środki na spokojne życie. Mentalnie i fizycznie jestem jeszcze w dobrej formie, moi koledzy też, ale czas płynie niestety nieubłaganie. To przyspiesza nasz proces decyzyjny…

Jeśli Pogoń wyjdzie na prostą, to nie portfelem swoich głównych akcjonariuszy. Nie przekażą klubowi kolejnych pieniędzy. Nawet ich nie pożyczą.

Przez kilkanaście lat włożyli w „Portowców” tylko trochę więcej niż wynosi tegoroczna strata.

Na tym licznik się zatrzymał.

Skąd Pogoń ma 27,5 miliona straty?

Konferencja prasowa zwołana 19 grudnia trwa dłużej niż mecz piłkarski. Jarosław Mroczek i Tomasz Brzozowski (przewodniczący rady nadzorczej) wprowadzają dziennikarzy w tajniki finansów klubu przez godzinę i trzydzieści dziewięć minut. Bilans spółki za ostatni rok obrotowy, czyli sezon 22/23, szokuje.

Po stronie przychodów: 64 361 755,99 zł.

Koszty: 91 852 929,75 zł.

Strata jest ogromna: -27,49 mln zł.

Właśnie to miał na myśli Mroczek, zaczynając  naszą rozmowę od tego, że „Pogoń jedzie po bandzie”.

(...)

– Da się dziś w ogóle znaleźć dużego inwestora z polskim kapitałem?

Jarosław Mroczek: – Myślę, że są w Polsce tacy ludzie. Chociażby w okolicach wschodniej granicy znajduje się klub z bardzo majętnym Polakiem.

– Jakie ma pan odczucia po rozmowach z polskimi biznesmenami?

Jarosław Mroczek: – Żeby ktoś w ogóle podjął rozmowę i chciał później poważnie przemyśleć ten temat, musi być osobą, która w jakiś sposób uczestniczy w piłce. Lubi ją. Komuś kibicuje. Wtedy zupełnie inaczej wygląda rozmowa. Niektórzy patrzą wyłącznie komercyjnie. Pytają: „jaki mogę mieć zwrot z włożonych milionów?”. Kiedy interesuje ich głównie to, ja już wiem, że nic z tego nie będzie. Przecież nikogo nie będę oszukiwał i nabierał. W przewidywalnych biznesach można precyzyjnie określić potencjalny zwrot. W piłce nie. Oczywiście możliwy jest finansowy sukces, to rzadkie, ale są takie przykłady. Częściej jednak sukcesu nie ma. To zwykle droga przez problemy. Mówimy wprost: jeśli interesuje cię dywidenda i zyski, to mamy małe szanse na porozumienie. 

– Oddałby pan klub w ręce inwestora, który od razu przejąłby większościowy pakiet?

Jarosław Mroczek: – Muszę odpowiedzieć, że to zależy. Jeśli ktoś zaoferuje czterdzieści milionów dolarów, to bez zawahania powiem, że to dobry pomysł, bo przesunie Pogoń o trzy półki do przodu. Ale trudno znaleźć podmioty, które wykładają takie pieniądze. Raczej będzie to chęć powolnego zaproszenia kogoś do akcjonariatu na poważnie. Na piętnaście albo trzydzieści procent. Z rozpisanym tempem przejmowania klubu.

– Dociera do nas spora liczba propozycji z różnych kierunków: ze Stanów Zjednoczonych, Kanady czy krajów Zatoki Perskiej.  W absolutnie zdecydowanej większości ofert mamy poważne wątpliwości. Wszystkie szczegółowo badamy. Czasem ta praca kosztuje nas dwa czy trzy miesiące. Wykonujemy ją po to, by dojść do wniosku, że partner jest jednak zbyt niepewny, by angażować klub w taką współpracę. Chcemy, by ktoś dał nam gwarancję rozwoju. Nie pójdziemy w stronę inwestorów, którzy mają już kilka klubów i chcą zrobić z nas kolejną przystań do której można przesuwać zawodników i efektywnie ich sprzedawać. Jesteśmy zbyt związani emocjonalnie z Pogonią, by oddać ją komuś takiemu. To nie jest dla nas tylko biznes. To parę lat życia. Nasze serce. Nasz klub od dziecka. 

– Jest też wielu nietypowych inwestorów, np. z rynku kryptowalut. Mamią nas. Mają szalone pomysły. Weryfikacja ich zajmuje trochę czasu. Zawsze sprawdzamy też pod kątem powiązań z kapitałem rosyjskim czy białoruskim. Sprawdzenie funduszy zamkniętych trwa naprawdę długo. Często zdobywamy tę wiedzę poprzez znajomości. Zdarzyło się nam stwierdzić: „aha, są tam umoczeni oligarchowie, uciekamy”. To wydłuża cały proces. Mamy partnerów, którzy poważnie rozważają nabycie większościowego pakietu, ale to nie działa tak, że ktoś składa ofertę i za trzy tygodnie jest decyzja. Taki proces trwa. Obie strony muszą się wzajemnie przekonać, że to ma sens.

– Było kiedyś chociażby blisko?

Jarosław Mroczek: – Było. Ale mieliśmy dziewięćdziesięcioprocentową pewność, że ta firma – nie mogę zdradzić jej nazwy – miała powiązania ze wschodnim krajem. Uciekliśmy od tej współpracy.

– Toczą się teraz poważne rozmowy?

Jarosław Mroczek: – Toczą. Nasza sytuacja finansowa nie jest kolorowa. Jedziemy po bandzie i to dosyć mocno. Potrzebujemy kapitału. Szukanie go to swego rodzaju konieczność. To nie tak, że siedzimy sobie w hotelach i czekamy, aż ktoś się sam zgłosi. Są różne sposoby. Doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu samemu błądzić po zagranicznych krajach. Staramy się o pośrednictwo agencji.

– Jest chociażby blisko czegoś dużego? 

Jarosław Mroczek: – Dzisiaj panu powiem, że nie, ale jutro może powiem panu, że tak, bo akurat zadzwoni ktoś, z kim rozmawialiśmy miesiąc temu. Tak to wygląda w tym biznesie. Dwóch czy trzech potencjalnych inwestorów miało podobną filozofię do mnie. Finalnie się nie dogadaliśmy, ale rozumieli, o co nam chodzi.

– Nie sprzedamy klubu komuś, kto chce na nim zarabiać. Interesuje nas ktoś, komu Pogoń będzie służyła do promowania siebie i swojej firmy na polskim rynku. Pieniądze, jakie z tego tytułu dostaniemy, mają pójść w pierwszej kolejności na spłatę długów. Nie oczekuję, że dostaniemy z powrotem to, co zainwestowaliśmy. Ważniejsze jest dla nas, żeby Pogoń istniała. Rozwijała się. Miała kapitałowy spokój. Była zawsze związana z regionem. Niech zachodniopomorskie czuje z nią więź. Mamy wiele przykładów z polskiej ligi, gdy kluby wiązały się z niepoważnymi inwestorami. Nam się udaje od nich uciekać. Mam z tego tytułu pewną satysfakcję.

(...)

– Co, jeśli nie znajdziecie inwestora? Kibice powinni się wtedy martwić? – pytamy na koniec.

Jarosław Mroczek: – Pojawiliśmy się w czołówce trzy lata temu. Dwa razy byliśmy na trzecim miejscu. W zeszłym sezonie straciliśmy je ze znanych nam górniczych powodów. Czy kibice powinni się martwić? Zrobimy z kolegami z zarządu i pracownikami Pogoni wszystko, żeby nie było żadnego niebezpieczeństwa. Przeżywamy emocjonalnie naszą sytuację i problemy. Człowiek ma kłopoty ze spaniem. Płacimy na czas. Utrzymujemy poziom drużyny. To dla nas świętości. Mamy zobowiązania. Finansujemy się pożyczkami. Czasem pożyczamy od przyjaciół, którzy pomagają jak mogą i mówią „słuchajcie, oddacie jak będziecie mieli”.

– Siedzę na tym krześle już dwanaście lat. Nie wiem, ile jeszcze posiedzę, czy pół roku, czy pięć lat. Przez ten czas zawsze pięliśmy się w górę. Czasem mozolnie. Nie biorę pod uwagę scenariusza, że wydarzy się coś fatalnego. Jednocześnie wolę być transparentny, mówić trudną prawdę niż udawać, bo wtedy ktoś może coś wyciągnąć i powiedzieć „a widzisz, złapałem cię”. To nie jest tak, że nie mamy żadnych obaw. Mamy. To trudne chwile. Tak jak trudna jest aktualnie prawda o Pogoni.

CAŁY REPORTAŻ MOŻESZ PRZECZYTAĆ TUTAJ!

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: weszlo.com
Wyświetleń: 6199

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...