Pogoń Szczecin w pierwszym meczu rozgrywanym w ramach rundy wiosennej, przegrała z Podbeskidziem Bielsko Biała 1:2. Zwycięską bramkę dla gości zdobył Maciej Iwański z rzutu karnego, po zagraniu ręką w polu karnym Adama Frączczaka.
Gdy w doliczonym czasie gry chciałem już powiedzieć do mojego redakcyjnego kolegi „dobry i punkt po takim spotkaniu”, rzeczywistość brutalnie to wszystko zweryfikowała. Sędzia Jakubik podyktował „jedenastkę” po zagraniu ręką w polu karnym Adama Frączczaka. Do piłki podszedł Iwański, uderzył, piłka wpadła do siatkil, gwóźdź do trumny przybity. Portowcy nie zdobyli nawet punktu.
-Wygraliśmy dzisiaj 1:2 w ostatniej minucie. Może nie do końca zrealizowaliśmy ale nastawialiśmy się, że być może trafi nam się jeden stały fragment gry, który przechyli szalę zwycięstwa na naszą stronę. I tak właśnie się stało. Cierpliwie czekaliśmy do tej 93. minuty i udało nam się wygrać – mówił po spotkaniu pomocnik „Górali”, Maciej Iwański.
Czego w takim razie zabrakło? Szczęścia czy koncentracji? Szkoda straconych punktów, gdyż Portowcy mieli okazję na spory awans w tabeli, a tak utrzymujemy się na, póki co, „bezpiecznej”, ósmej pozycji. A wracając do zadanego pytania, to chyba i jednego i drugiego. Chociaż takie wypadki, mam nadzieję, że tak to można nazwać, nie powinny się zdarzać. Szczególnie w końcówce spotkania.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.