W połowie stycznia z rolą kierownika pierwszego zespołu pożegnał się Ryszard Mizak, a z posady dyrektora sportowego zrezygnował Grzegorz Smolny. Jak informuje Przegląd Sportowy, losy obu działaczy były ze sobą bardzo powiązane, a ich wspólne odejście nie było przypadkowe.
Przegląd twierdzi, że w trakcie pobytu zespołu w Pogorzelicy Jarosław Mroczek zarzucił Mizakowi finansowe nieprawidłowości. Nie było na nie jednak dowodów, a wszystko opierało się o domysły i sugestie Smolnego. W grę wchodzić miało kilkadziesiąt tysięcy złotych.
- Naszego kierownika potraktowano fatalnie. Otrzymał nakaz natychmiastowego spakowania się i opuszczenia obozu i stawienie się na następny dzień rano w klubie. Polecono mu żeby do Szczecina wracał PKS. Ostatecznie został przez masażystę odwieziony prywatnym samochodem zawodnika - powiedział anonimowo jeden z piłkarzy w rozmowie z dziennikarzem Przeglądu.
Mizak nie przyznawał się do stawianych mu w klubie zarzutów. Zdecydowano się więc na użycie... wariografu!
- Robiono mu wodę z mózgu, aby tylko przyznał się, że przyjął jakieś pieniądze. Ostatecznie doszło nawet do badania wariografem (...) - zdradził Przeglądowi jeden z pracowników klubu.
Po kilku dniach do klubu trafił wynik badania i okazało się, że Ryszard Mizak nie kłamie. W klubie zmieniono front wobec byłego już kierownika, który wysłany został na urlop. Do tej pory jednak nie doczekał się przeprosin.
CAŁY TEKST DO PRZECZYTANIA TUTAJ!
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...