Aktualności

  • Adamczuk dla PS: Gustafsson może spać spokojnie

- Kibice mają prawo do wyrażania swojego zdania. Na pewno nie są to dla nas miłe chwile, w trudniejszych momentach chcielibyśmy otrzymać wsparcie. Z drugiej strony rozumiem rozgoryczenie fanów - mówi Dariusz Adamczuk w rozmowie z Przeglądem Sportowym w której podsumowano start sezonu w wykonaniu Dumy Pomorza.


Pan na to pytanie odpowiadał już wielokrotnie, ale muszę je zadać. Pana zdaniem Pogoń Szczecin się rozwija?

Jeżeli spojrzymy na miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy, to można powiedzieć, że nie. Ale z drugiej strony pierwszy raz w historii klubu awansowaliśmy do III rundy eliminacji europejskich pucharów. Nie chciałbym odpowiadać na to pytanie w momencie, kiedy mamy za sobą tylko siedem rozegranych meczów w lidze.

Spróbuję zapytać inaczej. Dostrzega pan elementy, w których Pogoń Jensa Gustafssona jest lepsza od zespołu Kosty Runjaicia?

Jest inna. Dostrzega to większość. Wiosną sześciokrotnie z rzędu mieliśmy wyprzedany cały stadion. Wynika to nie tylko z miłości kibiców do klubu, która jest oczywiście ogromna, ale również ze stylu, jaki prezentował zespół. Jesteśmy z tego zadowoleni.

Z pana słów wynika, że Gustafsson może spać spokojnie mimo słabego startu sezonu.

Tak, może spać spokojnie. Cieszę się, że pan zadał mi to pytanie po wygranym meczu z Koroną (3:1). Znając piłkarski świat, to w przypadku kolejnej porażki cokolwiek bym nie powiedział, zapewne byłoby to źle odebrane.

Pogoń byłoby stać na zmianę trenera?

To nie ma znaczenia, czy Pogoń stać na zmianę trenera, czy nie. Nie odnoszę się tu tylko do nas, ale w momencie zmiany szkoleniowca kluby nie patrzą na to, czy ich stać na taki ruch. W takich chwilach spogląda się na miejsce w tabeli i na to, ile można stracić, jeżeli zespół spadnie z ligi lub nie zrealizuje swojego innego celu.

Pogoń jest w dobrej kondycji finansowej? Ruchy podczas okna transferowego były dość skromne.

Chciałbym połączyć dwa ostatnie okna – zimowe i letnie. Przeprowadziliśmy siedem transferów, wszystkie do wyjściowej jedenastki, co oznacza, że trochę się pozmieniało. Nie uważam, że byliśmy zmuszeni wykonywać więcej ruchów. Przede wszystkim szukaliśmy piłkarzy, którzy wskoczą od razu do składu. Chcemy opierać się na akademii, dlatego naszym założeniem jest to, aby jak najwięcej chłopaków otrzymywało szanse, np. poprzez wejścia z ławki. Nie wyobrażam sobie dokonywać po osiem transferów w każdym oknie.

Chcielibyście wprowadzać młodzież, ale też być jednym z czołowych klubów w Polsce.

Dlatego zmieniliśmy proporcje. Aby utrzymywać się na topie, musimy dokonywać wartościowych transferów zagranicznych, ale też wychowywać swoich zawodników. 

U was to się odbywa kosztem wyników.

Jesteśmy dopiero po siedmiu meczach.

Pan mówi, że to dopiero początkowy etap sezonu, ale prawie wyrównaliście serię pięciu porażek z sezonu 2017/18 za kadencji Macieja Skorży.

Zgadzam się, nie był to dobry czas dla nas, ale nadal nie zmienia to faktu, że jesteśmy na wczesnym etapie rozgrywek.

Ludzi w klubie bolą takie sytuacje jak transparent kibiców podczas meczu w Lubinie?

Kibice mają prawo do wyrażania swojego zdania. Na pewno nie są to dla nas miłe chwile, w trudniejszych momentach chcielibyśmy otrzymać wsparcie. Z drugiej strony rozumiem rozgoryczenie fanów. Mecz przeciwko Koronie pokazał jednak, że kibice są z nami. Doping dla drużyny był kapitalny i poprowadził nas do wygranej.

Jakie są cele sportowe Pogoni na ten sezon?

Cały czas grać o medale mistrzostw Polski. Mogę też otwarcie powiedzieć, że chcemy powalczyć o coś więcej w Pucharze Polski. Poprzednie sezony nie wychodziły nam w tych rozgrywkach. Rok temu odpadliśmy z Rakowem Częstochowa, ale we wcześniejszych latach zaliczyliśmy potknięcia w początkowych rundach ze słabszymi rywalami. Po raz ostatni w półfinale byliśmy w sezonie 2016/17 pod wodzą Kazimierza Moskala i odpadliśmy z Lechem Poznań.

Zakładacie scenariusz, w którym nie udaje się wam awansować do europejskich pucharów?

To jest sport, więc bierzemy pod uwagę scenariusz, w którym kończymy sezon z dużym sukcesem, ale też taki, że nie awansujemy do europejskich pucharów. Jako klub musimy być gotowi na wszystko.

Wróćmy do transferów. Jak to możliwe, że Pogoń straciła w poprzednim sezonie 46 goli, czyli najwięcej spośród zespołów górnej części tabeli, i nie przeprowadziła transferu środkowego obrońcy?

Pana zdaniem brało się to tylko z winy obrońców?

Nie, ale uważam, że Pogoni przydałby się jeszcze jeden klasowy środkowy obrońca.

Rozegraliśmy w tym sezonie jedenaście spotkań i tylko trzykrotnie wyszliśmy na boisko z tą samą parą stoperów. Pogoni nie stać na to, żeby w kadrze mieć pięciu równorzędnych środkowych obrońców.

Wiedzieliście o tym, że na początku sezonu przyjdzie wam grać co trzy dni, ale sprowadziliście do klubu tylko jednego środkowego obrońcę – Wojciecha Lisowskiego z rezerw. To solidny piłkarz, ale naprawdę nie chcieliście powalczyć o jeszcze jednego defensora?

Każdy w klubie doskonale wiedział, co nas czeka. Mogę powtórzyć tylko to, co powiedziałem – nie stać nas na tylu równorzędnych obrońców. Jeżeli chodzi o Lisowskiego, to zasłużył na to, aby otrzymać swoją szansę. Nie jest to żadna ujma dla Pogoni, że trafił do nas zawodnik z rezerw. Jego przypadek wręcz pokazuje, że warto się starać i walczyć o marzenia z całych sił.

Pociągnę wątek obrońców. Benedikt Zech pana zdaniem nie zasiedział się w Szczecinie?

Zech kiedy jest zdrowy i znajduje się w formie, pozostaje jednym z najlepszych obrońców w PKO BP Ekstraklasie. Jeżeli ktoś uważa, że nie jest to zawodnik tak pewny w swojej grze jak przed dwoma laty, trzeba spojrzeć na to, iż obecnie inaczej gramy w piłkę. Sugeruje pan, że strata 46 goli w poprzednim sezonie to wina tylko obrońców, a ja mówię, że tak nie jest. Chodzi o cały styl gry Pogoni, bardzo ofensywny. Mamy zupełnie innych bocznych obrońców i skrzydłowych o odmiennej charakterystyce niż dwa lata temu. Przestrzeni na boisku jest bardzo dużo, balans naszej gry defensywnej oraz ofensywnej jest zupełnie inny i w  tym upatruję głównej przyczyny. Oczywiście, błędy obrońców też się zdarzają. Tak samo jak bramkarzy czy pomocników. Nikt z nas nie chce, byśmy tracili dużo goli i robimy wszystko, aby to zmienić. Dlatego też w ostatnich dniach okna transferowego ściągnęliśmy Fredrika Ulvestada. To piłkarz o dużej jakości i jestem przekonany, że nam pomoże.

Ulvestad trafiłby do Pogoni, gdyby nie odejście Mateusza Łęgowskiego?

Nie.

Problemy, o których pan opowiada, miały miejsce wcześniej. W takim razie to reakcja na to, co dzieje się w meczach czy zastępstwo dla Łęgowskiego?

Uparcie pan wspomina o poprzednim sezonie. To był dla nas czas przejściowy. Trenerzy i drużyna wyciągają wnioski. Łęgowski również był piłkarzem, który zapewniał nam jakość w środku pola. Po jego odejściu musieliśmy działać szybko i znaleźć odpowiednie zastępstwo. To nam się udało, bo sięgnęliśmy po piłkarza o podobnej charakterystyce a jednocześnie bardziej doświadczonego.

Zmieńmy temat. Rozmawiał pan z Dante Stipicą?

Jestem dyrektorem sportowym, więc nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Poinformowałem go o decyzji klubu osobiście.

Potwierdzi pan, że oświadczenie Stipicy zaskoczyło w klubie wszystkich łącznie z panem?

To, co jest między klubem a nim, zostaje między nami. Dante pozostaje w Pogoni, ma zapewnioną rehabilitację i wszystko, czego w tym momencie potrzebuje. Został przesunięty do drugiej drużyny i nie mam nic więcej do dodania.

Valentin Cojocaru, który zastąpił Stipicę, był na waszej liście wcześniej, czy działaliście awaryjnie?

Musieliśmy działać szybko, chociaż temat bramkarza pojawił się nieco wcześniej przy okazji meczu z KAA Gent (0:5). Na początku rozmowy były trudne, ale w miarę upływu czasu udało się dojść do porozumienia. Cojocaru ma na swoim koncie występy w europejskich pucharach, a ostatnio grał w lidze belgijskiej. Na końcu tak czy inaczej musi obronić się na boisku swoją postawą.

Dlaczego Pogoń zrezygnowała z Damiana Dąbrowskiego?

Pogoń nie zrezygnowała z Damiana.

To może Pogoń zrobiła za mało, aby go zatrzymać?

Zrobiliśmy tyle, ile mogliśmy i na ile było nas stać. Proszę pamiętać, że Damian miał do końca kontraktu jeden sezon i był to ostatni dzwonek, aby zarobić na potencjalnym transferze. Dostał fantastyczną ofertę od swojego macierzystego klubu i był z niej zadowolony. My go nie wypychaliśmy z Pogoni.

Jens Gustafsson dalej chciał mieć Dąbrowskiego w zespole?

Trener rozumiał tę sytuację. Damian to był kapitan drużyny. Wśród kibiców mówiło się o tym, że grał za wolno dla obecnej drużyny Pogoni, ale to błędna ocena. Odpowiedzią na takie zarzuty są liczby, które uzbierał w poprzednim sezonie Ekstraklasy – 32 mecze, 4 gole i 3 asysty. 

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Przegląd Sportowy
Żródło: Przegląd Sportowy
Wyświetleń: 6497

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...