Aktualności

  • Cretti: Nie chcemy być tylko zbieraczami punktów

Druga drużyna Pogoni to jedna z rewelacji obecnego sezonu Betclic 3. ligi. Zespół oparty głównie na wychowankach Akademii jak równy z równym rywalizuje bowiem z czołowymi drużynami makroregionu – Błękitnymi Stargard, Zawiszą Bydgoszcz czy Elaną Toruń. W ślad za dobrą grą podążają coraz ambitniejsze cele. – Byłoby dziwne, gdybyśmy – będąc w tym miejscu – nie myśleli o zajęciu jednego z dwóch pierwszych miejsc i włączeniu się do walki o awans – mówi trener Paweł Cretti.


Portowcy mają za sobą znakomitą rundę jesienną. W osiemnastu spotkaniach podopieczni trenera Crettiego zainkasowali 32 punkty, co pozwoliło im zająć czwartą lokatę. Do liderujących Błękitnych Stargard grantowo-bordowi tracą co prawda pięć oczek, ale do rezerw Lecha – zajmujących pozycję pozwalającą na grę w barażach – zaledwie dwa.

- Pozytywnie oceniam tę rundę. Nie tylko pod względem wyniku, ale tego, co w filozofii drugiego zespołu najważniejsze – sposobu gry i rozwoju zawodników. Liderzy pokazali, że można na nich liczyć, tak samo jak młodzi chłopcy, którzy dopiero zdobywali doświadczenie w większym wymiarze czasowym – tłumaczy szkoleniowiec Pogoni.

W odróżnieniu od poprzedniego sezonu, w obecnych rozgrywkach sztab szkoleniowy dysponuje zdecydowanie bardziej doświadczoną kadrą. W letniej przerwie na Twardowskiego trafili bowiem Stanisław Wawrzynowicz, Filip Balcewicz, Dawid Rezaeian, Yadegar Rostami czy Łukasz Łęgowski, mający już na swoich kontach doświadczenie z gry na poziomie centralnym.

- Kadra krystalizowała się w sposób dynamiczny, to nie było nasze celowe działanie. Część zawodników była związana z nami kontraktami i jeśli tylko chcieli wrócić do Szczecina, to my czekaliśmy na nich z otwartymi ramionami – wyjaśnia Cretti. – To są wychowankowie naszej Akademii, którzy doskonale znają system pracy. Z większością miałem już zresztą okazję współpracować, więc wiedziałem, że szybko odnajdą się w zespole. To chłopcy o wysokiej inteligencji piłkarskiej, ale też świetnych charakterach – chętni do pracy, prozespołowi, posiadający cechy liderskie – dodaje.

W trakcie letniej przerwy doszło również do jednego nieoczywistego transferu. Na Twardowskiego pojawił się bowiem Marcel Ziemann – doświadczony obrońca z niezwykle bogatą karierą. 29-letni defensor pierwsze piłkarskie kroki stawiał w klubach niemieckiej Oberligi, by następnie przenieść się do Polski i rozegrać ponad 130 spotkań na pierwszoligowym poziomie – w barwach Chrobrego Głogów, Arki Gdynia czy Zagłębia Sosnowiec.

- Jego przyjście było dość niespodziewane, ale na pewno bardzo wartościowe. W normalnych warunkach pewnie nie moglibyśmy pozwolić sobie na takie wzmocnienie, ale Marcel chciał trafić do Szczecina ze względu na sytuację rodzinno-życiową – opowiada szkoleniowiec. – To zawodnik wychowany w systemie niemieckim, przez co jego sposób funkcjonowania i profesjonalizm są na bardzo wysokim poziomie. Daje nam ogromną jakość piłkarską, ale też stanowi wzór do naśladowania dla młodszych graczy. Nie musi nawet wiele mówić – swoim zachowaniem i działaniem na boisku wyznacza po prostu pewne standardy i pokazuje, jak powinien zachowywać się zawodowy piłkarz – dodaje.

Połączenie młodości i doświadczenia szybko okazało się mieszanką doskonałą. W czterech pierwszych kolejkach granatowo-bordowi zainkasowali dziesięć punktów i zadomowili się w czubie ligowej tabeli – tuż za plecami znakomitej w tym okresie Floty Świnoujście. Na przełomie sierpnia i września Portowców dopadł jednak marazm – w czterech kolejnych spotkaniach zdołali dopisać do swojego dorobku zaledwie dwa oczka.

- Takie przestoje zdarzają się praktycznie wszystkim drużynom, bez względu na poziom rozgrywkowy. Rezerwy Lecha nie najlepiej zaczęły sezon, podobnie jak Błękitni Stargard. Flota i Sokół wystartowały natomiast w wysokiego „C”, ale później złapały zadyszkę. Ważne, by wyciągać wnioski z takich momentów i przekładać je na rozwój drużyny – tłumaczy Cretti. – Inna sprawa, że w tym okresie mieliśmy trudny terminarz. Gryf Słupsk do meczu z nami przystępował bez porażki, Sokół z kolei był wiceliderem tabeli. W Czarnkowie z pewnością mogliśmy pokusić się o lepszy rezultat – w końcówce nie wykorzystaliśmy jednak rzutu karnego, a chwilę później sami straciliśmy bramkę na 2:3 – wspomina.

W kolejnych spotkaniach zawodnicy Dumy Pomorza wrócili na właściwe tory, co pozwoliło im ponownie zadomowić się w czubie ligowej tabeli. Podopieczni trenera Crettiego szczególnie dobrze czuli się na własnym boisku – w dziewięciu meczach rozegranych przy Twardowskiego granatowo-bordowi nie ponieśli ani jednej porażki, sześciokrotnie inkasując przy tym komplet punktów.

– Klimat do gry w piłkę jest u nas wyjątkowy. Na szczególną uwagę zasługuje przygotowanie boiska. Piłka porusza się po nim jak krążek po lodzie, co pozwala na szybką, kombinacyjną grę. Na wyjazdach natomiast warunki są różne. Potrzebujemy niekiedy trochę czasu, by się do nich dostosować – tłumaczy szkoleniowiec Pogoni. – Po zakończeniu rundy przeprowadziliśmy ankiety wśród zawodników. Kwestia słabszej postawy na wyjazdach mocno się w nich wybijała. Jesteśmy więc świadomi problemu i będziemy chcieli ten aspekt poprawić w rundzie wiosennej – dodaje.  

Zawodnicy Dumy Pomorza w trakcie rundy jesiennej wielokrotnie pokazali granatowo-bordowy charakter. Spośród 38 zdobytych bramek aż 16 padło bowiem w ostatnim kwadransie lub doliczonym czasie gry. W ten sposób szczecinianie ośmiokrotnie przechylali szalę zwycięstwa na swoją korzyść, co przełożyło się na 24 spośród 32 zdobytych punktów. Spośród meczów, w których Portowcy nie zdołali posłać piłki do siatki w końcówce, wygrali… tylko jeden – na własnym boisku z Flotą Świnoujście (1:0).

- To najlepszy dowód, jak dobrze jesteśmy przygotowani – zarówno fizycznie, jak i mentalnie. To też doskonale świadczy o zawodnikach, którzy wchodzą na boisko z ławki. Albo źle o moim nosie do wyboru podstawowej jedenastki – śmieje się Paweł Cretti. – Nie mamy w kadrze „zmienników”. Mamy „game changerów”, dzięki którym jesteśmy jeszcze mocniejsi – dodaje.

Wyniki odnoszone na trzecioligowych boiskach to jednak nie jedyny wyznacznik pracy trenerów drugiego zespołu w rundzie jesiennej. Głównym zadaniem stojącym przed sztabem szkoleniowym jest bowiem rozwój zawodników i ich promocja do kadry pierwszej drużyny. W trakcie ostatniego pół roku szansę zaprezentowania swoich umiejętności trenerowi Robertowi Kolendowiczowi otrzymało kilkunastu młodych piłkarzy. Na obóz do Turcji wybrało się natomiast trzech z nich – Łukasz Łęgowski, Olivier Siniawski i Mateusz Kaczorek. Pierwotnie w kadrze znalazł się również Yadegar Rostami, ale Irańczyka z wyjazdu do Belek wykluczyła kontuzja.

- Podjęliśmy wspólną decyzję, że na obóz pojedzie nieco mniejsza liczba młodych zawodników. Cieszę się, że w tym gronie znalazł się Mateusz Kaczorek, bo był bez wątpienia jednym z liderów naszego zespołu. Jest również w wieku, który predysponuje go do walki o miejsce w I zespole – tłumaczy szkoleniowiec. – Oczywiście – jako trener drugiego zespołu chciałbym, by jak największa grupa zawodników była brana pod uwagę w kontekście kadry pierwszej drużyny. W kolejce stoi bowiem przynajmniej kilku chłopaków. Mam nadzieję, że dzięki dobrej grze w rundzie wiosennej wywalczą sobie tę przepustkę – dodaje.

Przyszłość wychowanków Dumy Pomorza maluje się obecnie w jasnych barwach. Wszystko ze względu na skład sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu, w którym nie brakuje osób związanych w przeszłości z Akademią. Robert Kolendowicz przed laty pełnił bowiem rolę trenera-koordynatora, Paweł Ozga nie tak dawno temu prowadził drugi zespół na trzecioligowym froncie, a Dawid Nowak współpracował z trenerami Piotrem Łęczyńskim i Robertem Skokiem w drużynie juniorów starszych.

- Wszyscy jesteśmy kolegami z Akademii, więc nasze relacje są bardzo dobre. Jeśli chodzi o zejścia piłkarzy czy udział naszych zawodników w treningach I zespołu – wszystko odbywało się bez zarzutu. Wiadomo – głównym łącznikiem jest Dawid Nowak, ale z Pawłem czy Robertem też jesteśmy w stałym kontakcie. Po powrocie z Belek na pewno umówimy się na spotkanie, by przedyskutować najważniejsze kwestie – mówi Cretti.

W trakcie letniej przerwy doszło do zmian nie tylko w kadrze drugiego zespołu, ale również w sztabie szkoleniowym. Z pracą przy Twardowskiego pożegnał się bowiem dotychczasowy drugi trener, Krzysztof Białek, który skorzystał z oferty pierwszoligowego Chrobrego Głogów. Prawą ręką Pawła Crettiego w rundzie jesiennej został Karol Ława – wychowanek Pogoni, były gracz m.in. Chemika Police czy Wybrzeża Rewalskiego Rewal, a przez ostatnie lata… Futsalu Szczecin.

- Karol jest młodym, zdolnym trenerem i świadomym człowiekiem. Wniósł bardzo dużo do pracy naszego sztabu. Ma pewną mądrość życiową i fajne spojrzenie na niektóre sprawy. Nie boi się również otwarcie o czymś rozmawiać i podejmować trudnych tematów – mówi trener Cretti.

Po intensywnej rundzie jesiennej zawodnicy drugiego zespołu dostali kilka tygodni wolnego. Do regularnych treningów wrócili na początku stycznia, inaugurując tym samym zimowy okres przygotowawczy. W ciągu dwóch miesięcy granatowo-bordowi będą trenować na własnych obiektach, rozgrywając przy tym sześć meczów kontrolnych.

- Wiemy, nad czym chcemy w tym okresie pracować. Na pewno skupimy się na defensywie – obronie pola karnego, zachowaniu przy stałych fragmentach gry czy obronie niskiej, która nie leży w naszym DNA, ale czasem rywal nas do niej zmusza. W rundzie jesiennej dobrze wyglądaliśmy w tych aspektach, ale dalej chcemy je szlifować. Tak samo z ofensywą – zdobyliśmy dotychczas 38 bramek [trzeci najlepszy wynik w lidze – przyp. red], ale wciąż chcemy być bardziej mobilni w grze bez piłki, jeszcze lepiej atakować przestrzeń, tworzyć kolegom jak najwięcej możliwości do podania – tłumaczy. – Chcemy wskazać zawodnikom, co jest ich bronią. Każdy musi być świadomy swoich atutów i wiedzieć, jak z nich korzystać. Paradoksalnie nad mocnymi stronami będziemy więc pracować tak samo intensywnie, jak nad słabszymi – dodaje.

Do ligowej rywalizacji Portowcy powrócą na początku marca. Wiosenną część zmagań zainaugurują w Świeciu, gdzie zmierzą się z tamtejszą Wdą. Ostateczne rozstrzygnięcia zapadną natomiast w pierwszy weekend czerwca. Czy granatowo-bordowi będą wówczas cieszyć się z awansu do grona drugoligowców?

– Czekaliśmy z postawieniem sobie celu wynikowego do końca rundy jesiennej. Chcieliśmy zobaczyć, na co stać ten zespół. W obecnej sytuacji byłoby dziwne, gdybyśmy nie myśleli o zajęciu jednego z dwóch pierwszych miejsc i włączeniu się do walki o awans. Drugim celem – równorzędnym, a może nawet ważniejszym – jest jednak rozwój zawodników. Nie będziemy szukać wyłącznie sposobu na zdobywanie punktów. Pozostajemy wierni naszej filozofii i będziemy grać na własnych zasadach. Co jeśli takie podejście nie okaże się skuteczne? Trudno, pogodzimy się z tym – podsumowuje.

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Pogoń Szczecin SA
Żródło: Pogoń Szczecin SA
Wyświetleń: 2403

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...