Pogoń była w sobotę spracą sporej niespodzianki przegrywając w Krakowie z Wisłą. Niewiele dobrego da się po tym meczu powiedzieć o grze Dumy Pomorza.
- Zagraliśmy słabe spotkanie. Na gorąco ciężko powiedzieć coś sensownego. Nie zagraliśmy tak jak powinniśmy i przegraliśmy. Wisła była bardzo zdeterminowana, grała o życię. Nie mówię, że nam zabrakło determinacji, bo tak nie można powiedzieć. Nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, a Wisła strzeliła ze stałego fragmentu - mówił zaraz po zakończeniu meczu Adam Frączczak.
Wisła miała swój plan na to spotkanie i się to jej udało. Po strzelonej bramce drużyna okopała się pod własnym polem karnym i szukała możliwości gry z kontry.
- To, że Wisła będzie tak grała, było pewne. Sam byłem w takiej sytuacji i pamiętam jak to wyglądało. Rozmawialiśmy o tym, ale mimo wszystko staraliśmy się, aby skupić się na sobie, żeby zagrać dobry mecz. Pierwsza połowa nam zupełnie nie wyszła. Wisła strzeliła gola po stałym fragmencie, a później wychodziła z kontrami. My próbowaliśmy, ale się nam nie udało - tłumaczył wyraźnie smutny Frączczak.
Pogoń mimo nie najlepszej gry miała kilka sytuacji aby mecz odwrócić na swoją korzyść. Zawodziła jednak skuteczność.
- Były sytuacje aby odwrócić ten mecz. Jeśli się tego nie wykorzystuje to trzeba mówić o braku skuteczności. Trzeba wykreować jeszcze więcej sytuacji. Czasami próbowaliśmy zbyt kombinacyjnie przedostać się pod bramkę przeciwnika, a może wystarczyło prostszymi środkami? Ale to łatwo się gada po meczu i dodatkowo w mojej sytuacji, gdy nie byłem na boisku i patrzyłem z boku. Jesteśmy źli na siebie, bo kolejny raz przegrywamy z teoretycznie słabszym przeciwnikiem, który jest gdzieś na dnie tabeli. W momencie kiedy możemy umocnić swoją pozycję w tabeli to nie zdobywamy punktów. Mamy jeszcze jeden mecz przed własną publicznością i chcemy zakończyć ten rok z trzema punktami - dodał zawodnik.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.