Dużo się mówiło ostatnio po spotkaniach Pogoni u siebie na temat frekwencji. Dowodem problemu był mecz z Ruchem Chorzów, na który przyszło ponad 3 razy mniej kibiców niż na wcześniejszy z Legią. Postanowiliśmy zagłębić się trochę głębiej i porównać ją do tej sprzed dwóch sezonów.
Czemu akurat porównujemy obecną frekwencję z tą z sezonu 2013/2014? Odpowiedź jest prosta. Według nas pozycja zespołu w lidze była bardzo zbliżona i oczekiwania kibiców również. Nie było też zmian na ławce trenerów, ponieważ wyniki były zadowalające, co również przekłada się na liczbę kibiców na stadionie.
Jeśli chodzi już o same liczby to średnia frekwencja dwa lata temu wynosiła 7522 widzów. Natomiast w tym roku jak na razie jest to 6958 kibiców na mecz. Trudno nam stwierdzić, czy to duża różnica czy mała. Nakłada się na to bez wątpienia sporo czynników, na które nikt z klubu nie ma żadnego wpływu. Postanowiliśmy się jednak zagłębić we frekwencję na poszczególnych spotkaniach.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to brak powrotu na stadion po dobrym wyniku frekwencyjnym. Za czasów Dariusza Wdowczyka był jeden taki okres, który na dłużej przyciągnął kibiców na stadion. Było to oczywiście po zwycięstwie z Lechem Poznań 5:1. Tutaj oczywiście zadziałał wynik, dzięki któremu na Twardowskiego w kolejnych spotkaniach pojawia się następująca liczba kibiców - 10 847 (Cracovia), 9152 (Ruch Chorzów), 10 183 (Widzew Łódź) 9317 (Górnik Zabrze)
Obiecująco rozpoczął się trwający sezon, kiedy na początku średnia w pierwszych pięciu spotkaniach u siebie wynosiła 8062 widzów. Potem jednak było już o wiele gorzej i szła ona mocno w dół (wyjątkiem spotkanie z Lechem Poznań). Tutaj pojawia się pytanie, czym to było spowodowane. Wyniki były dobre, trener jeszcze nie był krytykowany. Może brakowało spektakularnego zwycięstwa? Wydaje się jednak, że długa seria spotkań bez porażki powinna motywować kibiców do przyjścia na stadion.
To, że kibice przychodzą na przeciwnika jest oczywiste i dobitnie widać to w statystykach. Spotkania z Legią, Lechem czy nawet z Cracovią ogląda na żywo największa liczba widzów. Martwi jednak, że po takim meczu na następnym zjawia się ich już garstka. Dobrym przykładem jest frekwencja z Ruchem Chorzów. Pierwsze starcie w Grupie Mistrzowskiej, nowy start, walka podobno o czołówkę, a na stadionie zasiada 4568 osób.
Teraz można się zastanawiać ile w tym winy klubu, działu od marketingu. Można, a nawet trzeba ich jednak usprawiedliwić, ponieważ zbyt duża liczba czynników jest od nich niezależna. Trudno jest zachęcić ludzi, aby przyszli na Twardowskiego w grudniowy wieczór. Oprócz tego w Szczecinie mamy nową halę, w której zespoły walczą w swoich ligach o duże cele i to bez wątpienia również zabiera kibiców piłce nożnej. Komfort oglądania imprezy sportowej pod dachem, bez wiatru, z eleganckimi punktami gastronomicznymi zawsze wygra z naszym obecnym stadionem. Dochodzi również poziom widowiska, który oceniany jest często przez pryzmat oglądanych w telewizji lig zagranicznych.
Jesteśmy jednak dużym miastem i na pewno stać nas na o wiele lepszą frekwencję. Zadaniem klubu jest, aby ludzi, którzy przyszli na Legię nakłonić również, aby chcieli obejrzeć mecz z Ruchem Chorzów. My powinniśmy natomiast pamiętać o naszym zachowaniu na stadionie, które wielokrotnie potrafi również odrzucić nowego kibica od oglądania Pogoni na żywo.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...