Kamil Grosicki w czwartkowym meczu był motorem napędowym Pogoni Szczecin. Dwoił się i troił, a jego praca przyniosła asystę przy golu Luki Zahovicia.
- Tak jak mówił trener przed meczem, szanse są 50 na 50. Ten mecz to pokazał, pierwsza połowa dla Brondby, a druga dla nas. Strzeliliśmy bramkę na 1:1 i przed rewanżem wszystko dalej zostaje 50 na 50, który zespół awansuje do kolejnej rundy. W drugiej części fajne widowisko dla kibiców. Chcieliśmy koniecznie strzelić bramkę i co atak tworzyliśmy zagrożenie pod bramką Duńczyków - powiedział zaraz po meczu przed klubową kamerą skrzydłowy Pogoni.
Portowcy w drugiej części meczu zaprezentowali się znacznie lepiej niż przed przerwą.
- W piłce zawsze wszystko się wyrównuje. Jak drużyna bardzo chce i robi wszystko aby strzelić bramkę, to obrona w końcu pęknie i się ją strzeli. Strzeliliśmy bramkę na 1:1. Jestem bardzo zmęczony, dałem z siebie wszystko. Do Kopenhagi jedziemy po awans - mówił dalej Grosicki.
Atmosfera na czwartkowym meczu była fantastyczna. Doping niósł piłkarzy, którzy pracowali do końca na poprawę wyniku.
- Po to są takie mecze. Nie możemy doczekać się aż stadion zostanie otwarty w pełni, bo byłby wypełniony do ostatniego miejsca dziś. Szczecin na to czeka. Gramy tylko na połowie stadionu, ale czuć tę atmosferę - dodał "Grosik".
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.