Pora na drugą część podsumowania sezonu Pogoni Szczecin przez dziennikarzy Canal + Sport. W niej swoimi opiniami na temat ostatnich dwunastu miesięcy Portowców podzielił się z klubowymi mediami Wojciech Jagoda. Zapraszamy do lektury!
Ocena sezonu 2024/25 w wykonaniu Pogoni:
- Gdy popatrzymy na wyniki w tabeli w ostatnich latach, pozornie można by stwierdzić, że nic złego w przypadku Pogoni się nie dzieje. Moim skromnym zdaniem to jednak tylko pozory. To był chyba ostatni rok, w którym ten zespół, ten skład, ta szatnia, mogła czegoś dokonać. Wydaje mi się, że nigdy w życiu Koulouris nie strzeli już w jednym sezonie tylu goli, ile strzelił. Z pełnym szacunkiem do Kamila Grosickiego - ciężko będzie znaleźć kolejny sezon ligowy, w którym będzie on miał tyle asyst. Średnia wiekowa zespołu Pogoni jest wysoka. To nie jest młody zespół, który jest w fazie budowy i może wystrzelić za 2-3 lata. Obawiam się, że brak czegoś konkretnego w minionym sezonie, czyli zdobycia Pucharu Polski bądź zagwarantowania sobie miejsca w lidze, dającego grę w europejskich pucharach, to bardzo zła informacja dla fanów Pogoni Szczecin. Myślę, że drużyna Portowców potrzebuje przebudowy, nowego pomysłu, impulsu. Bez niego trudno będzie ekipie ze stolicy województwa zachodniopomorskiego ciągle liczyć się w grze o najwyższe cele, a taką jako osoba mająca ogromny szacunek i sympatię do kibiców ze Szczecina chciałbym ją oglądać.
Oceny indywidualne zawodników Pogoni:
- Myślę, że Efthymis Koulouris w minionym sezonie zrobił coś, czego sam po sobie się nie spodziewał. Dla mnie to było absolutnie nieprawdopodobne wydarzenie. Powiem prywatnie, że czuję się trochę związany emocjonalnie z tym piłkarzem. Miałem przyjemność bowiem komentować jego debiutanckiego gola w PKO BP Ekstraklasie, w Grodzisku Wielkopolskim, przy okazji meczu Pogoni z Wartą Poznań. Od tamtej pory dokładnie śledzę to, co robi. Staram się porównywać moje przewidywania z tamtego pierwszego spotkania z tym, co się dzieje. Opowiadałem już przy okazji debiutu Greka, że Portowcy wreszcie mają świetną dziewiątkę i pojawił się w ich szeregach ktoś, kto może być tak skuteczny, jak Marcin Robak. Nie spodziewałem się jednak, że to wyjdzie aż tak dobrze. Facet w ostatnim sezonie praktycznie nie marnował nabojów. Nie powiem, że nie marnował ich w stu procentach, bo ten jeden zmarnowany dla kibiców ze Szczecina jest bardzo bolesny. Mam tu oczywiście na myśli niewykorzystaną sytuację na 2:0 w ostatnim spotkaniu sezonu z Jagiellonią Białystok, która mogła przechylić na szalę Pogoni kwestię brązowego medalu. Jako kibic Ekstraklasy nie mam jednak do niego pretensji o tamtą sytuację. Najpierw pokazał w niej, jak mądry jest taktycznie. Sam sobie przecież odebrał tę piłkę. Później nie trafił do siatki z dość ostrego kąta. Wiem, że pojawiają się głosy, że mógł podawać do Kamila Grosickiego, jednak ja kompletnie się z nimi nie zgadzam. Komentowałem ten mecz z trybun i doskonale widziałem tę sytuację. Koulouris nie miał miejsca, aby skutecznie zagrać do "Grosika". Mógł wyłącznie albo strzelić na 2:0 i zapewnić Pogoni podium, albo spudłować. Wiemy, jak to się ostatecznie zakończyło. Przekrój całego sezonu w wykonaniu Greka jest jednak absolutnie genialny. Pod względem liczby zdobytych goli najlepszy mecz miał oczywiście w Niepołomicach. Najlepszy występ według mnie zanotował jednak na stadionie Widzewa w Łodzi. Zagrał tam idealnie, strzelając trzy gole, a do tego dodając asystę. Pamiętam, że po tym spotkaniu w gronie ekspertów Canal + Sport przyznaliśmy Koulourisowi notę maksymalną, czyli dziesiątkę, czując się zaszczyceni, że mogliśmy coś takiego obejrzeć.
- Drugi zawodnik, którego chciałbym wyróżnić za miniony sezon, to Joao Gamboa. Mam wrażenie, że to piłkarz trochę w Szczecinie niedoceniany. Szczecin długo czekał, aby ten zawodnik odpalił. Pamiętam moment, gdy przyszedł za Dąbrowskiego, jego początek. Miał być takim lepszym modelem byłego kapitana Pogoni, a przez wiele miesięcy wyglądał bardzo przeciętnie. Ten sezon jednak, a szczególnie druga jego część, gdy potrafił jednocześnie być szóstką, ósemką i dziesiątką, a do tego doskonale wykonywać zadania nie tylko swoje, ale i Kurzawy i Ulvestada, miał bardzo dobry. Myślę, że w kolejnym może być jeszcze lepszy. Może być też taką osią budowy nowej Pogoni Szczecin, która będzie miała wreszcie zdobywać trofea.
- Jeśli chodzi o rozczarowania, to myślę, że sam na moją listę wpisał się Leonardo Koutris. Grek to facet, który przez cały sezon grał wszystko od początku do końca. Decyzją trenera nie wyszedł jednak w wyjściowym składzie na ostatni, najważniejszy mecz sezonu, a zamiast niego zagrał ktoś, kto wprawdzie ściągany był do Szczecina jako lewy obrońca, ale później długo na tej pozycji nie grał. To pokazuje, że Leonardo rozczarował nie tylko mnie, ale przede wszystkim szefa drużyny, czyli Roberta Kolendowicza. Według mnie Koutris ma również na sumieniu nie tylko kilka wcześniejszych meczów przed tym w Białymstoku, ale także finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie. Wyglądało to trochę tak, jakby Legia od samego początku wiedziała, w której strefie boiska Pogoń będzie przeciekała. Konsekwentnie więc, systematycznie, w tej lewej burcie Portowców próbowała wiercić dziurę. No i wywierciła ją na tyle skutecznie, że Puchar Polski zdobyła.
- O miniony sezon miałbym też pretensje do Valentina Cojocaru. To bramkarz, który potrafi być spektakularny. Potrafi czasem wyjąć piłkę, której teoretycznie nie powinno się dać wyjąć. Trudno mi sobie jednak przypomnieć większą liczbę meczów, w których rumuński golkiper dawałby Pogoni zwycięstwa. Miewał za to spotkania, w których swoim złym ustawieniem czy złym rozpoczynaniem akcji bądź kierowaniem obrony, przyczyniał się do straty gola.
- Trzeci zawodnik, który spisywał się ostatnio nieco poniżej oczekiwań, jest ciągle bardzo młody, bo urodził się dopiero w 2007 roku. Mam tu na myśli Adriana Przyborka. Odnoszę wrażenie, że ta dziesiątka na plecach, która miała mu nieco pomóc piłkarsko dorosnąć, jeszcze go odmłodziła. Nie zauważyłem w przypadku tego 18-latka tak dużego rozwoju, jak wszyscy się tego spodziewali. Uważam, że miał on bardzo podobny sezon do sezonu poprzedniego. Ani lepszy, ani gorszy. Liczyliśmy tymczasem w redakcji Canal +, że ten zawodnik będzie może nie wielką, ale malutką, świecącą gwiazdką Ekstraklasy. Do tej roli nie udało mu się jednak dojechać. Przed nim mimo to ciągle fantastyczna przyszłość. Zobaczymy, czy w Szczecinie, czy innej, mocnej, europejskiej lidze.
Prognoza na kolejny sezon:
- Powiedziałem już nieco na ten temat na samym wstępie. Pogoń może mieć problemy. Wiek zawodników, którzy przebywają w szatni Portowców, jest już dość zaawansowany. Jakość w zespole Dumy Pomorza ciągle jest bardzo duża, jednak jest ona ograniczona. Gdyby zmieniły się zasady Ekstraklasy i gralibyśmy bez zmian, 11 na 11, w wymiarze 2 razy po 30 minut, to Pogoń miałaby duże szanse, żeby zostać mistrzem Polski, i to z przewagą wielu punktów. Jeśli jednak mówimy o tradycyjnym, 90-minutowym futbolu i 5 zmianach, to Pogoń zostaje postawiona w niełatwej sytuacji. Na moment tuż po zakończeniu sezonu 2024/25, a przed startem sezonu 2025/26, nie wiemy, jak będzie wyglądała kadra Dumy Pomorza w kolejnych miesiącach. Jeśli Portowcy mają się liczyć w walce o najwyższe cele w nowym sezonie, na pewno są w niej potrzebne zmiany. Ta kadra musi być szersza.
- Plusem ostatniego sezonu jest fakt, że Pogoni wreszcie udało się stworzyć w Szczecinie twierdzę. Jak ja to nazywam, ten ich "Teatr Marzeń" fantastycznie rezonuje. Przeszkadza rywalom, a pomaga swoim. W kolejnych rozgrywkach na pewno również będzie silnym punktem szczecińskiej drużyny. Pogoń nie zadowoli jednak swoich kibiców, jeśli nie nauczy się przy tym grać na wyjazdach. W pewnym momencie minionego sezonu wydawało się, że Robert Kolendowicz nauczył tego siebie i swoich zawodników. Wyjazdowa końcówka rozgrywek w wykonaniu Portowców znowu była jednak nieciekawa. Pogoń zaliczyła w niej porażkę w Gliwicach z nie najmocniejszym Piastem, przegraną w Radomiu z nie należącym do czołówki Radomiakiem, cztery gole straciła w Niepołomicach, w spotkaniu z Puszczą, która chwilę później spadła z ligi. Do tego na tarczy wróciła z najważniejszych wyjazdów do Warszawy na finał Pucharu Polski i z Białegostoku, ze spotkania o trzecie miejsce z Jagiellonią. Jeśli więc Duma Pomorza chce ciągle należeć do ścisłej czołówki, musi wzmocnić się na rynku transferowym, poszerzyć kadrę, i ponownie nauczyć skutecznie grać na wyjazdach.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...