Kolejny, obszerny tekst otrzymaliśmy od jednego z naszych czytelników, który podsumowuje zakończony sezon i ocenia poszczególnych Portowców. Nie we wszystkich ocenach się zgadzamy, ale dajemy możliwość dyskusji Wam. Zachęcamy do lektury.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a że na naszym stadionie wygodnie się nie siedzi…
Na forach się nie udzielam, gdyż nie mam na to czasu. Artykułów na temat piłki nożnej od kilku lat nie piszę (kiedyś miałem krótki epizod) z tego samego powodu. Jednak po obejrzeniu spotkania z Legią (w chwili, gdy piszę te słowa jest kilka godzin po zakończeniu meczu) w mojej głowie pojawiło się wiele przemyśleń na temat właśnie zakończonego sezonu w wykonaniu szczecinian. Tekst ten jest moim subiektywnym podsumowaniem sezonu, więc jeśli kogoś nie interesują takie podsumowania i zdanie innych, nie ma co brnąć dalej i powinien w prawym górnym rogu wcisnąć krzyżyk.
1. Bramkarze – krótko i na temat.
Moim zdaniem, co najwyżej przyzwoity Kudła i dramatyczny Słowik. Czemu aż tak surowo? Kudła bronił w 21 spotkaniach, wszyscy pamiętają błędy i słaby mecz w Krakowie, ale w pozostałych meczach spisywał się znośnie, aczkolwiek nie pamiętam, by jakikolwiek mecz nam wybronił a miał ku temu wiele okazji. Słowik? Dramatyczny błąd, to mało powiedziane – to, co zrobił z Ruchem to był bramkarski kryminał i wolę go nie podejrzewać, że zrobił to specjalnie, choć wyglądało to bardzo komicznie i wręcz nieprawdopodobnie jak na poziom zawodnika ekstraklasy. W pozostałych spotkaniach czasami coś wybronił, czasami coś wpuścił, ale fajerwerków w jego grze nie było. Natomiast w przypadku obydwojga dodatkowy wielki minus a mianowicie gra nogami. Ile wybić lądowało za linią boczną, lub pod nogami przeciwników? Pewnie ciężko byłoby zliczyć. Moim zdaniem zmiany personalne na tej pozycji są wskazane przed kolejnym sezonem.
2. Gra defensorów.
Na jesieni chwaliliśmy cały blok obronny, zwłaszcza Fojuta z Czerwińskim i rzeczywiście były ku temu powody. Na wiosnę obrona była tragiczna (przynajmniej w większości spotkań, bo skłamałbym pisząc, że we wszystkich). W meczu kończącym sezon były momenty, kiedy Pan Andrzej Strejlau kilkukrotnie stwierdził po zagraniach naszych zawodników, iż popełniają katastrofalne, bądź dramatyczne błędy (zwłaszcza przy wyprowadzeniu piłki i podaniach Fojuta, Lewandowskiego lub Czerwińskiego, czy też wybiciach piłki Słowika – zazwyczaj w aut, lub pod nogi przeciwnika). Z ust tego komentatora-trenera takie stwierdzenia jak „katastrofalny” czy „dramatyczny” nie wychodzą nader często…
I moim zdaniem najważniejsze – czy zwróciliście uwagę na wyprowadzanie piłki przez tak chwalonych jesienią Fojuta i Czerwińskiego???
Jeśli nie, to obejrzyjcie jeszcze raz przynajmniej kilka spotkań – mogą być losowo wybrane z całego sezonu – na moje oko (bo liczyć mi się nigdy nie chciało) 90-95% podań naszego duetu środkowych defensorów to zagrania krótkie do tyłu, do boku, do bramkarza lub (najczęściej) laga do przodu na jednego z napastników. W poprzedniej rundzie nikt nie zwracał na to uwagi, no bo co się mamy czepiać, jak mało bramek traciliśmy, ale jednak ta sytuacja miała miejsce od samego początku rozgrywek. Czy tak grają współcześni środkowi obrońcy? Wydaje mi się, że nawet w naszej marnej ekstraklasie w większości zespołów, chociaż jeden z środkowych obrońców potrafi wyprowadzić piłkę. Zresztą przypomnijmy sobie Maćka Dąbrowskiego...
W grze pozostałych defensorów, też jest mi ciężko znaleźć znaczące plusy, ale po kolei:
- Frączczak – jak dla mnie nie jest i nigdy nie był obrońcą, gdyż po pierwsze ciągnie go ciągle do przodu, po drugie nie oszukujmy się, ale jest słaby w destrukcji…nadrabia ambicją i chwała mu za to (brakuje tej cechy wielu innym zawodnikom). Ponadto wykręcił dobre liczby – 6 bramek – 5 asyst i 3 kluczowe podania – jednak większość w spotkaniach, gdy grał jako skrzydłowy.
- Lewandowski – co najwyżej I liga – jak zagra dobry mecz raz na kilka miesięcy to jest dobrze a tak ani nie ma wielkiego pożytku w akcjach ofensywnych, ani z tyłu nie daje pewności.
- Rudol – jakby grał cały sezon tak jak w końcówce, to bym stwierdził, że był pewnym punktem zespołu a tak po bezbarwnej jesieni i tylko kilku dobrych spotkaniach na wiosnę moja opinia o nim jest niewiele lepsza niż o Lewandowskim .
- Nunes – na rezerwowego by się nadał… Jak sobie przypomnę, jakie nadzieje były w nim pokładane, to się zastanawiam co on tu jeszcze robi? Miał doskonale wykonywać stałe fragmenty gry a tymczasem sezon zakończył z liczbą 22 spotkań – 1 golem – 1 asystą i 1 kluczowym podaniem – chyba niezbyt wiele?
- S. Murawski – za mało grał, żeby go jakkolwiek obiektywnie ocenić.
Aha i jeszcze jedno. Czy przypadkiem na wiosnę nie było jakiegoś sabotażu bramkarzy i linii obronnej? Tak zupełnie na gorąco, co przychodzi mi na myśl w momencie, gdy piszę te słowa:
- niewyobrażalny błąd Słowika i czerwona kartka w meczu z Ruchem, wiele niepewnych interwencji, tragiczne wybicia piłki.
- samobój Fojuta (choć bramka przypisana zawodnikowi Zagłębia) do tego sprokurowanie karnego (jednego czy może było ich więcej na wiosnę???).Ogólnie fatalna gra.
- przeciętna gra Czerwińskiego i samobój w meczu z Legią, do tego rykoszet przy drugiej bramce + przeciętna/słaba gra podczas całej wiosny.
- rykoszet przy 3 bramce dla Legii tym razem piłka odbija się od Nunesa.
- dziesiątki strat i złych zagrań Lewandowskiego (niewiele lepiej pod tym względem wyglądał Frączczak, który maczał palce, przy co najmniej kilku straconych bramkach na wiosnę).
Czy to nie śmierdzi sabotażem? A dzisiejszy mecz? Gdyby nie nasi obrońcy być może nie padłaby żadna z trzech bramek…Było minęło…
3. Gra pomocników.
Chyba każdy stwierdzi to samo: Po pierwsze lider Murawski – później długo nic - następnie Matras – później bardzo długo nic i na końcu wszyscy pozostali, czyli: Akahoshi, Gyurcso, Małecki, Listkowski, Przybecki, Murayama, Danielak (kolejność przypadkowa, gdyż nikogo nie dało się wyróżnić).
Krótko o każdym:
- Murawski – lider – najlepszy zawodnik – najlepsze liczby i więcej nic nie trzeba dodawać – albo tylko tyle, że bez niego moglibyśmy być teraz nawet na miejscu Podbeskidzia a już zapewne w grupie spadkowej,
- Matras – w większości spotkań bez zastrzeżeń, solidny punkt, bardzo dobry w destrukcji, jedynie zabrakło trochę liczb z przodu biorąc pod uwagę ilość rozegranych spotkań, warunki fizyczne i dobrą grę głową (35 spotkań – 2 gole – 2 asysty – 0 kluczowych podań).
- Akahoshi – liczby nie są tragiczne (32 spotkania – 5 goli – 1 asysta – 3 kluczowe podania), ale jak weźmiemy pod uwagę, że połowę statystyk wykręcił z Ruchem Chorzów i właściwie były to jedyne dwa bardzo dobre mecze w jego wykonaniu, to już nie jest tak różowo. Do tego zdecydowanie za mało asyst.
- Małecki – każdy pamięta jak było, a jak jest teraz w Wiśle. Wniosek jest prosty - ten chłopak jest w stanie pokazać swoje umiejętności jedynie w swoim ukochanym zespole.
- Gyurcso – chciałbym wierzyć, że daleko mu od optymalnej formy, dlatego wiosnę miał taką, jaką miał, ale…chyba sami siebie okłamujemy, bo jestem pewien, że czytając to pomyśleliście dokładnie to samo… Choć, jeśli jakimś cudem załapie się do składu Reprezentacji Węgier na Euro i jeszcze zagra tam (choćby jako rezerwowy) kilkadziesiąt minut, może doda mu to wiary we własne umiejętności, które zapewne ma, ale jeszcze ich u nas nie pokazał (choć bramka z rzutu wolnego z Cracovią pierwszej klasy).
- Murayma – liczby mówią wszystko – 13 spotkań – 0 goli – 1 asysta – 0 podań kluczowych – niech lepiej czaruje swoją grą w Azji bo i tam zaraz z niego zrezygnują.
- Przybecki – uważany przez większość kibiców za najsłabsze ogniwo. Moim zdaniem nie gorszy od pozostałych skrzydłowych. Jeśli nie wierzycie spójrzcie na statystyki poszczególnych bocznych pomocników – ilość minut a strzelone bramki/asysty/kluczowe podania. Czy naprawdę był gorszy od Nunesa, Gyurcso, Małeckiego, Danielaka czy Murayamy? Nie wydaje mi się…Choć oczywiście uważam, że Pogoń to dla Niego za wysokie progi (chyba, że nadal chcemy być zespołem z środka stawki i trzymać go jako rezerwowego, wtedy może zostać).
- Danielak – średni zespół 1 ligi to zapewne lepsze miejsce dla niego (choć z tego co się orientuje, tam też cudów nie czyni).
- Kort – w nim nadzieja, ale za mało grał żeby go obiektywnie ocenić, pojedyncze dobre spotkania (czy też wejścia po kilkadziesiąt minut) przeplatane tymi słabszymi – brak stabilizacji formy nader widoczny.
- Listkowski – perełkę zostawiłem na koniec. Oczywiście nie chciałbym się pastwić nad chłopakiem, bo jest młody i wierzę, że wyrośnie z niego co najmniej solidny ligowiec. Ale patrząc tylko na ten sezon – dramat. Czemu tak ostro – a no dlatego, że większość osób patrzyło na jego grę przez pryzmat młodego wieku i dobrego debiutu od pierwszej minuty w Ekstraklasie w meczu z Ruchem Chorzów, zakończonego asystą. Dla mnie wiek nie ma znaczenia – chcę widzieć gościa, który ma umiejętności i jest ambitny. U Listkowskiego póki co widać „nad ambicję” częste głupie faule i 4 żółte kartki – większość bezsensownych. Ponadto – 968 minut na boisku (czyli co by nie mówić całkiem sporo czasu) – gra na pozycji skrzydłowego lub napastnika – tymczasem jego licznik zatrzymał się na jednej asyście, 0 bramek i 0 kluczowych podań. Zastanówmy się - czy Przybecki jest naprawdę taki słaby, czy może pozostali skrzydłowi są tak słabi jak Przybecki?
Walski, Obst, Piotrowski – po pierwsze mało grali, ale jeśli miałbym ich ocenić stwierdziłbym, że jeszcze jest za wcześnie na grę w ekstraklasie (dobra tak naprawdę myślę, że są za słabi).
4. Linia napadu (po wiośnie nie powinniśmy używać takiego stwierdzenia, bo z atakowaniem nie miało to wiele wspólnego).
Nie będę atakował napastników – bo to oni są od atakowania a nie ja.
Hmmm…więc jak by to ująć, żeby nie zaatakować…Już wiem.
Nie zgodzę się z opinią większości kibiców, co do Zwolińskiego (na ostatnich meczach wzmożone gwizdy, gdy wchodził na boisko, lub z niego schodził, mnóstwo niepochlebnych komentarzy z trybun) i Dwaliszwilego (całkiem dobrze oceniany „bo walczy, biega i się przepycha” – a czy coś poza tym robił?). Chcę wierzyć, że słaba skuteczność obojga z nich na wiosnę brała się głównie ze stylu gry całej drużyny (tu muszę wrócić do obrony, czyli tak często u nas praktykowanego laga do przodu, lub dla odmiany podanie do bramkarza i…laga do przodu i niech napastnicy się martwią). Tak to możemy sobie grać jak wygrywamy 3:0 (bo jak 2:0 to nie - bo jest to niebezpieczny wynik – myślę, że wiecie kogo to słowa) a nie przez większość spotkań od samego początku. Zresztą ile sytuacji pamiętacie z ostatniego spotkania? Ja tylko główkę Dwaliszwilego i dobrą obronę Malarza, więc jak mieliśmy cokolwiek strzelić, skoro napastnicy nie dostali nawet kilku dobrych podań, dośrodkowań, itp. Z tego też wnioskuje, że głównym powodem indolencji strzeleckiej nie był brak skuteczności napastników, tylko raczej brak sytuacji, jakie zostały im stworzone.
5. Na koniec trener i uwagi ogólne.
Chyba za bardzo przywiązany do przyzwyczajeń z czasów, gdy sam grał (był bramkarzem). Mianowicie tak bardzo skupiał się na obronie, że zapomniał, iż piłka nożna polega też na zdobywaniu bramek. Sprawdźmy bilans bramkowy na koniec sezonu. 43- 43 – co się rzuca w oczy jak spojrzymy na pozostałe zespoły? Po pierwsze, po bardzo słabej wiośnie nadal jesteśmy w czołówce, jeśli chodzi o najmniejszą ilość straconych bramek – lecz teraz wiele zespołów ma zbliżony wynik do naszego a Legia straciła aż o 11 bramek mniej (po jesieni mieliśmy o jedną bramkę straconą mniej niż Legia, to pokazuje jak słaba była linia obrony wiosną). Z przodu 43 – wynik może nie katastrofalny, ale na pewno słaby i niepozwalający myśleć o pucharach, czy o podium. To zaledwie 1,19 bramki na mecz! Tak na marginesie Podbeskidzie zajęło ostatnie miejsce strzelając 45 bramek… Poza tym patrząc na wiosnę na zachowanie Michniewicza, moim zdaniem nie było widać tej „iskry”, co na jesieni. Trener był jakby spokojniejszy, pogodzony z losem, zarówno na ławce jak i w wypowiedziach w mediach, tak jakby po słabym rozpoczęciu rundy wiedział, że happy endu to tu nie będzie. Co jednak najważniejsze dla mnie (i wydaje mi się dla większości kibiców) liczy się atrakcyjna gra zespołu a niestety meczy, które przyniosły naprawdę dużo emocji było bardzo niewiele w całym sezonie i na 37 rozegranych spotkań wymieniłbym 7, gdzie naprawdę dało się patrzeć na poczynania naszych zawodników. Kolejno:
- Podbeskidzie – Pogoń 2:3
- Pogoń – Piast 3:1
- Ruch – Pogoń 0:2
- Górnik Ł. – Pogoń 2:3
- Pogoń – Korona 3:2 (tylko druga połowa)
- Pogoń – Cracovia 2:2 (mimo, że remis, gra była naprawdę przyzwoita i mogła się podobać)
- Pogoń – Cracovia 3:2
i na zachętę za dobrą walkę (choć sam mecz w moim mniemaniu emocjonujący nie był)
- Pogoń – Lech 1:0
A co w pozostałych 29 spotkaniach? 16 zakończyło się zazwyczaj bezbarwnymi, lub nawet ciężkimi do wytrzymania (czy to na stadionie, czy przed TV) remisami, do tego 8 porażek i 5 zwycięstw, które jednak bardziej wynikały z przeciętnej gry przeciwnika, niż dobrej postawy naszych zawodników a same mecze również były bardzo słabe.
No i gra w grupie mistrzowskiej – tutaj brak jakiegokolwiek usprawiedliwienia dla trenera i zawodników. O ile jeszcze poprzedni sezon mogliśmy sobie jakoś tłumaczyć, to jak wytłumaczyć to, co stało się obecnie? 7 spotkań – 7 punktów – 2 wygrane – 1 remis – 4 porażki. Poprzednie 30 meczów w sezonie zasadniczym - łącznie 4 porażki. W ciągu 7 spotkań podwoiliśmy ilość porażek – oczywiście powiecie, że przeciwnicy byli teraz bardziej wymagający, ale czy w poprzednich 30 kolejkach nie graliśmy z każdym z tych przeciwników po 2 razy, plus dodatkowo ze wszystkimi drużynami z grupy spadkowej i mimo wszystko ponieśliśmy tylko 4 porażki?
Obozy w Pogorzelicy, Turcji, udane sparingi, trenerzy od wszystkiego (kondycyjny, mentalny, bramkarzy itp. można wymieniać), do tego nowinki techniczne – m.in. patrz dron nad boiskiem, transfery z i do klubu, ponadto Prezes zaciekle walczący o nowy stadion – czego w takim razie brakowało naszym zawodnikom i trenerowi, żeby zagrać choćby tak jak na jesieni, choć i to wydaje się nie był szczyt możliwości tego zespołu?
Ja tego nie wiem…
A może Wy wiecie?
P.S
Uważam, że mimo wszystko sezon należy zaliczyć na bardzo niewielki, ale jednak plus. Aha, i nie jestem zwolennikiem zmiany trenera.
Michał F.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...