Po meczu z Norwegią, w którym to Polska pokonała gości 9:0, wszyscy w Szczecinie nie mogli doczekać się kolejnego starcia Biało-Czerwonych w Grodzie Gryfa. Okazja do ponownego wysłuchania Mazurka Dąbrowskiego nadarzyła się 24.10.1965 roku, kiedy to nasza reprezentacja podejmowała Finlandię w ramach eliminacji do mistrzostw świata 1966. Polacy próbowali ponownie zameldować się wśród najlepszych drużyn globu, a przeszkodzić im w tym chcieli dodatkowo Włosi i Szkoci - pisze Tomasz Paczkowski w tekście wspominkowym nadesłanym do naszej redakcji.
Nasza kadra zaczęła zmagania od dwóch remisów, porażki w Helsinkach i zwycięstwa nad Szkotami. W końcu przyszedł czas rewanżu nad Finami, a zemsta miała dokonać się właśnie w Szczecinie. Nikt nie wątpił w to, że Lubański, Pol i Szołtysik wraz z kolegami szybko rozprawią się z przeciwnikiem i utrzymają drużynę narodową w walce o mundial. Dodatkowego smaczku temu spotkaniu dodawał fakt, że miało być ono w całości transmitowane w telewizji, co dla ówczesnego Szczecina było wielkim wydarzeniem.
Stadion Pogoni jak zwykle wypełnił się po brzegi (niektóre źródła wspominają nawet o 40 000 kibiców zgromadzonych na trybunach i wokół nich). Obie jedenastki przystąpiły do meczu w następujących składach:
Polska: Marian Szeja – Henryk Szczepański, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło, Zygmunt Anczok – Ernest Pol, Zygfryd Szołtysik – Jan Liberda, Włodzimierz Lubański, Jerzy Sadek, Roman Lentner. Trener: Ryszard Koncewicz.
Finlandia: Lars Näsman – Pertti Mäkipää, Reima Nummila, Timo Kautonen, Reijo Kanerva – Simo Syrjävaara, Markku Kumpulampi – Markku Lahti, Arvo Lamberg, Kai Pahlman, Tommy Lindholm. Trener: Olavi Laaksonen.
Mecz zaczął się od huraganowych ataków reprezentacji Polski. W 11. minucie Pol trafia w słupek, w 19. Lubański dokonuje dokładnie tego samego, by po chwili zdobyć prowadzenie dla Biało-Czerwonych. Dwie minuty później Polacy podwyższyli na 2:0 po drugiej bramce Lubańskiego. W 24. minucie napastnik Górnika zaliczył swoje trzecie trafienie. Finowie już wtedy byli na kolanach, a do końca pozostawało przecież jeszcze 66 minut. Chwilę po bramce próbował Szołtysik, ale dobrze obronił Näsman. Nie minęły kolejne 4 minuty, a Polacy mieli rzut karny, który pewnie na bramkę zamienił Pol. 4:0, ale nie było to jednak ostatnie słowo Biało-Czerwonych. W 35. minucie, po bardzo dobrej akcji skrzydłowych, płaskie podanie na gola zamienił Sadek. Było już 5:0, ale licznik się nie zatrzymywał. Pod koniec pierwszej połowy do piłki dopada Szołtysik, mija 4 rywali i podaje Lubańskiemu, który zdobywa swoją czwartą bramkę w meczu. Wynik 6:0 do przerwy sprawiał, że wielu kibiców myślało, że zostanie pobity rekord z meczu z Norwegią. Finowie zapewne nie mieli już ochoty wychodzić na drugą połowę, a Polacy byli spragnieni kolejnych bramek.
Trzy minuty po przerwie Sadek trafia w słupek, a dziesięć minut później Finowie ratują się wybijając piłkę z linii bramowej po strzale Lubańskiego. W tym momencie tempo meczu spadło, Biało-Czerwoni w pełni kontrolowali grę, ale zmniejszyli swoją intensywność ataków. Na 11 minut przed końcem swoje drugie trafienie zalicza Sadek i jednocześnie ustala wynik meczu na 7:0.
Powiedzieli po meczu:
R. Koncewicz: „Przyjemnie jest mówić o tak wysokim zwycięstwie, popartym dobrą grą całego zespołu. Zmiany, jakie dokonywane są w naszej reprezentacji, wychodzą nam jak dotychczas na korzyść. Problemem pozostaje nadal sprawa skrzydłowych. Na tej pozycji zajdą prawdopodobnie zmiany w meczu z Włochami. Finowie nie dali nam okazji do oceny formy naszych linii defensywnych łącznie z bramkarzem. Do meczu z Włochami pozostał jeszcze tydzień. W Rzymie piłkarze powinni uzyskać szczytową formę i zagrać jeszcze lepiej niż w Szczecinie. (…)”
W. Lubański: „Grało mi się świetnie. Kondycyjnie jestem przygotowany dobrze. W starciu z fińskim obrońcą doznałem rozcięcia głowy. Nie przeszkodziło mi to jednak w drugiej połowie wyjść na boisko. Cieszę się ogromnie ze zdobycia czterech bramek. Strzelałem je również jako prezent urodzinowy dla mego przyjaciela Zygfryda Szołtysika, który w niedzielę ukończył 23 lata i po raz siódmy grał w reprezentacji kraju.”
Sportowa prasa nie mogła się nachwalić gry reprezentacji, wyniku oraz samego Szczecina.
Podsumowanie:
24 października 1965 roku, Szczecin (stadion Pogoni), mecz eliminacji do mistrzostw świata.
Polska – Finlandia 7:0 (6:0).
Bramki: 1:0 Włodzimierz Lubański (19'), 2:0 Włodzimierz Lubański (21'), 3:0 Włodzimierz Lubański (24'), 4:0 Ernest Pol (29' karny), 5:0 Jerzy Sadek (35'), 6:0 Włodzimierz Lubański (41'), 7:0 Jerzy Sadek (79').
Sędzia: Alois Obtulović (Czechosłowacja).
Widzów: ponad 35 000.
Pomimo, że Polska rozgromiła Finlandię, nie dała rady wyjść z grupy eliminacyjnej nr 8, uznając wyższość Włochów i Szkotów. Niezależnie od niekorzystnego, ostatecznego rozstrzygnięcia, wynik ze Szczecina na zawsze zapisał się w historii polskiego sportu.
Komplet meczów kadry w eliminacjach:
• 18 kwietnia 1965 Polska 0:0 Włochy,
• 23 maja 1965 Polska 1:1 Szkocja,
• 29 września 1965 Finlandia 2:0 Polska,
• 13 października 1965 Szkocja 1:2 Polska,
• 24 października 1965 Polska 7:0 Finlandia,
• 1 listopada 1965 Włochy 6:1 Polska.
Końcowa tabela grupy 8:
Lp. |
Drużyna |
M |
Z |
R |
P |
Bramki |
Pkt. |
1 |
Włochy |
6 |
4 |
1 |
1 |
17-3 |
9 |
2 |
Szkocja |
6 |
3 |
1 |
2 |
8-8 |
7 |
3 |
Polska |
6 |
2 |
2 |
2 |
11-10 |
6 |
4 |
Finlandia |
6 |
1 |
0 |
5 |
5-20 |
2 |
Dużo więcej historii do znalezienia w książce „Wydarzyło się w Szczecinie 2”
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...