- Nie jest jednak tak, że tylko stoję w polu karnym i czekam na podania, lubię angażować się w ofensywę, w kreowanie akcji, generalnie w rozgrywanie, już bardziej w stylu Benzemy - mówi Efthymios Koulouris w rozmowie z portalem weszlo.com.
Efthymiosowi Koulourisowi bliżej do typowego snajpera czy napastnika, który lubi cofać się i rozgrywać?
Najbardziej komfortowo czuję się w „szesnastce”. Stamtąd naturalnie strzelam najwięcej goli. To moje miejsce na boisku. Staram się je zawłaszczać. Nie jest jednak tak, że tylko stoję w polu karnym i czekam na podania, lubię angażować się w ofensywę, w kreowanie akcji, generalnie w rozgrywanie, już bardziej w stylu Benzemy.
Prawda jest jednak taka, że o wartości napastnika świadczą przede wszystkim strzelone gole. W takiej Pogoni, która gra na jedną „dziewiątkę” z przodu, moim głównym zadaniem jest i zawsze będzie odnajdywanie się w polu karnym. Przecież gdy coś się dzieje, nie może mnie w nim nie być, bo niby zajmuję się czymś innym.
Zastanawia nas, co mimo wszystko w twojej karierze poszło nie tak, jeśli jeszcze trzy lata temu poważne media zastawiały cię z Victorem Osimhenem. Nigeryjczyk króluje w Napoli, a ty wylądowałeś w Pogoni.
Długa historia. Pewnie można byłoby opowiadać godzinami.
Spróbujmy.
Futbol jest nieprzewidywalny. Nigdy nie wiesz, co cię w nim czeka. Jeden rok może zmienić wszystko. Osimhen jest wspaniałym piłkarzem, jego kariera pięknie się w Napoli rozwija, a ja? Cóż, w Tuluzie przytrafiło mi się gorsze półtora roku.
To dla mnie trudne. Przerwano nam niespodziewanie ten koronawirusowy sezon, spadliśmy do Ligue 2, a ja przestałem dostawać jakiekolwiek szanse, kiedy trenerem został Patrice Garande.
Miałeś wrażenie, że przerósł cię poziom Ligue 1?
Nie, w Ligue 1 sobie poradziłem, zagrałem kilka dobrych meczów, ale po spadku w Tuluzie doszło do olbrzymiej rewolucji, drużyna zmieniła się w sposób diametralny, bo pojawili się w klubie całkowicie nowi ludzie: nowy właściciel, nowy dyrektor sportowy, totalna przebudowa. Dla mnie to był nowy początek, w Ligue 2 szło mi już gorzej. To cała historia.
Kiedyś Karol Fila po transferze do Strasbourga powiedział nam, że zdziwił go wszechobecny luz, masz podobne wrażenie o szatni we Francji?
W Tuluzie nie spotkałem chyba nikogo, kto byłby jakoś przesadnie wyluzowany. Nie z każdym się kumplowałem, zresztą trudno o to w takich rozgrywkach jak liga francuska, ale to był raczej typ szatni pełnej piłkarzy o bardzo profesjonalnym podejściu do zawodu.
A jaka jest szatnia Pogoni?
Przed transferem przegadałem dużo z Leonardo Koutrisem. Zachwalał atmosferę w szatni Pogoni, ale nie byłem do końca przekonany do jego słów w myśl prostej zasady: nie zobaczysz na własne oczy, nie uwierzysz.
No i co zobaczyłeś?
Nie wiem, czy tak jest wszędzie w Polsce, czy tylko w Pogoni, ale uderza mnie bardzo rodzinna atmosfera w tej szatni.
Bardziej rodzinna niż w Ligue 1?
Zdecydowanie, tam te relacje były bardziej sztywne, tu czuję się jak w małej rodzinie. Wydaje mi się, że to jest jedna z głównych różnic między Polską a Francją. Ta polska gościnność, uczynność, serdeczność, taka uprzejmość najzwyklejsza. W innych miejscach często potrzebujesz dwóch czy trzech miesięcy, żeby zbliżyć się do jakiejś grupy, a tu? Wszyscy są tak otwarci, że momentalnie stałem się częścią tej drużyny.
Kto jest najbardziej otwartym piłkarzem w Pogoni?
Moim najlepszym kumplem naturalnie jest Koutris, w końcu też jest Grekiem. Nikogo z reszty ekipy Pogoni nie chcę wyróżniać, to dobrzy ludzie i piłkarze.
Jest oczywiście Kamil Grosicki. Wyśmienity zawodnik z piękną przeszłością. Jest bardzo otwartym człowiekiem, każdemu nowemu chce pomóc odnaleźć się w zespole. Bardzo ważne mieć w kadrze takich piłkarzy jak Grosicki, zwłaszcza gdy masz w niej też tak wielu młodych zawodników. Kamil to legenda tego klubu, zaczynał w Pogoni, wrócił do niej, dziś bardzo pomaga młodym chłopakom i wciąż jest w stanie grać świetne mecze.
No i bardzo pomaga także osobowość Jensa Gustafssona, który nie zwraca uwagi jedynie na taktykę czy przygotowanie, ale chce być też blisko zawodników. Poświęca nam czas, rozmawia z każdym indywidualnie, skupia się na rozwijaniu mentalnej strony każdego piłkarza. Mi osobiście takie podejście pomaga w osiągnięciu swojego maksimum. Mam w głowie mecz z Widzewem. Miałem w pierwszej połowie swoje okazje, ale niczego nie trafiłem. W przerwie byłem zagotowany. Nie dość, że zmarnowałem szanse, to jeszcze przegrywaliśmy.
Trener starał się mnie uspokoić. Mówił: – Spokojnie, z pewnoscią w drugiej połowie będziesz miał kolejne szanse. Oczywiście, te poprzednie zmarnowałeś, ale jestem pewny, że dzisiaj strzelisz.
Takie detale pomagają na boisku. Budują od strony mentalnej. Są równie ważne jak taktyka czy inne kwestie, postrzegane jako te o największym znaczeniu. Lubię taki styl, taki typ relacji, to buduje mnie jako piłkarza. Najlepiej czuję się, gdy mogę porozmawiać z trenerem na luzie o wszystkim.
Jaka była twoja pierwsza reakcja, kiedy zadzwonił agent i powiedział, że masz ofertę z Polski?
Często jest tak, że kiedy zaczynają się negocjacje z jakimś klubem, na starcie wszystko jest dobrze i idealnie, żadnych wad, tak ci przedstawiają sprawy. Dobrze wtedy jednak odezwać się do kogoś z zespołu, kogo znasz i komu ufasz, w tym wypadku pogadałem z Koutrisem, jak mówiłem. Po tej rozmowie miałem już prawie pewność, że Pogoń to dobry wybór.
Co powiedział Koutris?
Grałem jeszcze wtedy w tureckim Alanyasporze. Powiedział tak: „Chodź do Pogoni, fantastyczny klub, potrzebujemy napastnika!”. Takie, rozumiecie, bla, bla, bla. Ale przy tym powiedział mi o Pogoni dużo dobrych rzeczy. Przede wszystkim: że przez ostatnie pół roku był tu bardzo szczęśliwy. Zachęciło mnie to.
Koutris jest rozpoznawalnym piłkarzem w Grecji?
Tak, oczywiście, grał w Olympiakosie Pireus. I to na takim poziomie, że, jeśli dobrze pamiętam, chciały go kluby z Premier League. Potem miał problemy z kontuzjami, jego kariera trochę wyhamowała, ale teraz skutecznie odbudowuje się w Pogoni.
Czyli z greckiego punktu widzenia Pogoń Szczecin jest dosyć ciekawym kierunkiem transferowym?
Myślę, że tak. Kiedy zobaczy się, jak bardzo profesjonalnie działa Pogoń Szczecin, jak silna i konkurencyjna jest cała Ekstraklasa, nie ma się żadnych wątpliwości.
Jakie wrażenie wywarł na tobie nowy stadion Pogoni?
Nie spodziewałem się, że zrobi aż tak duże. Kiedy strzeliłem tu gola, kibice się cieszyli, zamigotały te światła…
Fajny efekt.
Koutris mi o tym o opowiadał, ale musiałem samemu zdobyć bramkę i zobaczyć to na własne oczy, żeby poczuć pełnię tego klimatu.
Co takiego jest w Ekstraklasie, że aż tak wielu Greków decyduje się na transfer do niej?
W Grecji jest może pięć klubów, które w Europie można określić jako bardzo dobre – ładne stadiony, profesjonalne struktury, rozbudowana infrastruktura, mocne kadry. Do tego grona zaliczam Olympiakos, PAOK, AEK, Aris i Panathinaikos. W dalszej kolejności funkcjonuje kila klubów z nieco niższej kategorii, chociażby mój Atromitos, który może i dysponuje nowoczesnym ośrodkiem treningowym, ale gra na dosyć przestarzałym obiekcie.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...