60 lat temu, 16 czerwca 1963 r., strzeleniem na stadionie przy ulicy Twardowskiego bramki w meczu ostatniej, 26. kolejki Ekstraklasy sezonu 1962/63 przeciwko Wiśle Kraków napastnik Pogoni Szczecin Marian Kielec przypięczętował zdobycie przez siebie jako pierwszego zawodnika w historii Morskiego Klubu Sportowego tytułu króla strzelców tych rozgrywek.
Gol strzelony w spotkaniu przeciwko drużynie "Białej Gwiazdy" był 18. bramką w sezonie, jaką uzyskał szczeciński napastnik. Tytuł najlepszego snajpera Ekstraklasy Kielec zapewnił sobie przede wszystkim dzięki dobrej skuteczności w rundzie jesiennej, w której w 13 rozegranych meczach zdobył w 9 z nich 12 bramek. Były to spotkania:
1. kolejki przeciwko Lechowi Poznań (2 bramki),
4. kolejki przeciwko Ruchowi Chorzów,
6. kolejki przeciwko Odrze Opole,
7. kolejki przeciwko Gwardii Warszawa (2 bramki),
8. kolejki przeciwko Lechowi Poznań,
9. kolejki przeciwko Polonii Bytom (2 bramki),
11. kolejki przeciwko Górnikowi Zabrze,
12. kolejki przeciwko Lechii Gdańsk,
13. kolejki przeciwko Wiśle Kraków.
Ogółem na 24 gole strzelone przez "Portowców" jesienią, co stanowiło 5. wynik w lidze, Kielec był autorem połowy z nich. Jego bramki miały decydujące znaczenie dla zdobycia przez Pogoń 3 z ogółem zdobytych w rundzie 12 punktów. 12 trafień zapewniło też naszemu piłkarzowi tytuł króla strzelców rundy jesiennej. O jedną bramkę mniej zdobył w niej drugi w klasyfikacji strzeleckiej napastnik drużyny przyszłego Mistrza Polski, Górnika Zabrze Erwin Wilczek. W podsumowaniu rundy, jakiego dokonał w listopadzie 1962 r. w rozmowie z "Kurierem Szczecińskim" ówczesny trener Pogoni Zygmunt Czyżewski, uznał on Kielca za jednego z 3 swoich "najrówniejszych piłkarzy" w rozgrywkach.
W rundzie wiosennej szczeciński snajper był dużo mniej skuteczny strzelając o połowe mniej bramek niż w pierwszej części sezonu. Miało to miejsce w spotkaniach:
16. kolejki przeciwko Zagłębiu Sosnowiec (2 bramki),
20. kolejki przeciwko Lechowi Poznań (z rzutu karnego),
21. kolejki przeciwko Gwardii Warszawa,
24. kolejki przeciwko Górnikowi Zabrze,
26. kolejki przeciwko Wiśle Kraków.
Rezultaty osiągane przez Pogoń w tej rundzie były słabe. Dorobek punktowy powiększyła zaledwie o 7 "oczek", zdobyła też tyle samo bramek. W efekcie na koniec sezonu spadła z zajmowanego na półmetku rozgrywek 7. miejsca w tabeli na 11., na ogólną liczbę 14 ekstraklasowych drużyn. Na tym tle rola Kielca jako zdobywcy 6 goli, spośród których 4 były decydujące dla zdobycia przez "Portowców" 5 punktów, była kluczowa dla utrzymania się naszej drużyny w najwyższej klasie rozgrywek piłkarskich w kraju. Gorsza dyspozycja naszego napastnika wiosną sprawiła, że walka o tytuł króla strzelców była wyrównana i jej rozstrzygnięcie zbiegło się z finiszem ligi. Na 3 kolejki przed końcem sezonu jako zdobywca 16 bramek Kielec był liderem w tej klasyfikacji, ale jego przewaga nad zajmującym w niej drugie miejsce napastnikiem Ruchu Chorzów Eugeniuszem Faberem wynosiła tylko jednego gola. Nie bez szans na tytuł byli jeszcze wówczas również zajmujący kolejne miejsca Jerzy Musiałek z Górnika Zabrze, który strzelił 14 bramek i mający na swoim koncie 13 trafień Józef Gałeczka z Zagłębia Sosnowiec, Norbert Pogrzeba z Polonii Bytom i klubowy kolega Jerzego Musiałka Erwin Wilczek. Wszyscy oni wykazali się jednak kiepską skutecznością w 3 ostatnich spotkaniach swoich drużyn, co pozwoliło naszemu snajperowi zdobyć historyczny dla Morskiego Klubu Sportowego Pogoń Szczecin tytuł króla strzelców z dwubramkową przewagą nad drugimi w tej prestiżowej rywalizacji - wspomnianym wyżej Faberem i napastnikiem Polonii Bytom Janem Liberdą.
Słaba dyspozycja Pogoni Szczecin w rundzie wiosennej, której dobitnym potwierdzeniem było 5 kolejnych porażek poniesionych w ostatnich meczach sezonu 1962/63 z bilansem bramkowym 2:9, sprawiła, że nawet sukces indywidualny Kielca spotkał się z krytyczną oceną i to pochodzącą z klubu! Ówczesny jego prezes Bronisław Skobel w posezonowym wywiadzie dla "Kuriera Szczecińskiego" na pytanie dziennikarza brzmiące: "Czy nie uważa pan, że eksponowana pozycja "króla strzelców" nadaje napadowi Pogoni jednostronny charakter?" odpowiedział: "To jest prawda. Kielec zawsze twierdził, że nie zależy mu na wygraniu konkursu strzelców, ale na boisku, może nawet podświadomie, grano wyłącznie na niego. Faworyzowanie środkowego napastnika w podaniach pozwalało obronie przeciwników koncentrować uwagę wyłącznie na środku pola. M.in. dlatego w rewanżowej rundzie zdobyliśmy tak mało bramek i punktów. W moim pojęciu w sporcie tak zespołowym jak piłka nożna, nagradzanie za najwięcej zdobytych bramek jest nie do przyjęcia.". Sam napastnik niemal dokładnie 20 lat później we wspomnieniach opublikowanych na łamach regionalnego tygodnika "Morze i Ziemia" ocenił rolę kolegów z drużyny w swoim wielkim indywidualnym sukcesie zupełnie inaczej: "w Pogoni wykorzystano mnie świetnie i właśnie dzięki znakomitej grze kolegów osiągnąłem to, o czym sam mógłbym marzyć.".
Wagę sukcesu, jakim było zdobycie przez Mariana Kielca tytułu króla strzelców Ekstraklasy w sezonie 1962/63 możemy odpowiednio ocenić dziś z perspektywy 75-letniej historii naszego klubu. Przez 24 kolejnych lat Pogoń i jej kibice czekali nie tylko na kolejny triumf swojego piłkarza w tej kategorii, ale również na gracza, który pobije ustanowiony 60 lat temu ówczesny rekord pod względem liczby strzelonych bramek przez zawodnika "Portowców" w jednym sezonie najwyższej klasy rozgrywkowej. Jednego i drugiego dokonał dopiero w sezonie 1986/87 Marek Leśniak. Ale to już zupełnie inna historia...
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...