Trzeci sezon w grupie mistrzowskiej, siedemnaste spotkanie i w końcu udało się. Mamy to! Pierwsze, historyczne zwycięstwo w tej fazie rozgrywek. Tym bardziej cenne, gdyż odniesione nad rywalem z Poznania, który po tej porażce definitywnie stracił szansę na obronę tytułu. W tej beczce miodu jest także spora łyżka dziegciu w postaci frekwencji, zarówno gospodarzy jak i gości.
Jak nie idzie to wszystkim
Kibice Lecha zaprezentowali się w Szczecinie dokładnie tak samo, jak drużyna. W pierwszej połowie poprawnie, z przebłyskami. W drugiej słabo. Pierwszym zaskoczeniem była frekwencja. Do pociągu specjalnego odjeżdżającego z Poznania wsiadło niespełna 600 osób. Wydawało się, że sobotni wieczór powinien zachęcić większą liczbą gości do przyjazdu. Lech dobrze oflagował swój sektor, wywieszając m.in. płótna: „Fanatycy”, „Forever Lech”, „E-Lech”, „Nadmorski FC”. Doping prowadzili w asyście bębna. O ile w pierwszej połowie jeszcze im to jakoś szło, o tyle w drugiej, po stracie bramki częstotliwość jak i ilość decybeli znacznie spadła. W końcówce fani z Poznania de facto uznali swoją porażkę i nie dopingowali wcale.
„Grupa Azoty” na dobre w Pogoni
Dziwne czasy nastały, skoro mecz Pogoni z Lechem nie przyciąga znacznej rzeczy fanów na stadion. Sobotni mecz miał bodajże drugą najniższą frekwencję w XXI wieku (liczą się tylko pojedynki Pogoń-Lech). Mimo dobrego terminu, na stadionie im. Floriana Krygiera zjawiło się prawie 8000 osób. Większość z nich szybko poznała uroki „nowoczesnego” stadionu, który w żaden sposób nie chroni przed deszczem czy gradem. Odpowiedzią na to było hasło „nowy stadion dla Szczecina”. Trzeba przyznać, że te niespełna 8000, z niepełnym młynem, zrobiło zdecydowanie lepszą atmosferę niż 15000 na meczu z Legią. Doping był prowadzony równo, dobrze urozmaicony, a to napędzało nie tylko młyn ale i pozostałe trybuny. Hitem tego dnia była przyśpiewka „Pogoń lala”, która wybrzmiewała przy wielu okazjach. Trochę gorzej nam szło „O mój MKS-ie”, który w dużej mierze pozostawał bez odzewu pozostałych trybun. Na początku drugiej połowy złapaliśmy lekką zadyszkę, przez co doping nie prezentował się tak jak w pierwszej części gry. Na szczęście nie trwało to długo, a bramka Zwolińskiego obudziła wszystkie trybuny. Podobnie jak oprawa. Około 60 minuty na płocie pojawiło się hasło „Kłęby dymu widać z dala Pogoń Szczecin dziś odpala”, do tego rozwinięto sektorówkę w granatowo-bordowe pasy. Po chwili gdy sektorówka opadła na młynie pojawiło się sporo osób w białych kombinezonach znanych z „Grupy Azoty”. Odpalono pirotechnikę w postaci rac i świec dymnych w barwach granatu i bordo. W miejsce sektorówki poleciały serpentyny. Efekt byłby lepszy, gdyby część osób nie rzuciła nimi po strzeleniu bramki. Mimo wszystko oprawa prezentowała się naprawdę fajnie. Wraz z upływającymi minutami nasz doping nie słabł, dzięki czemu razem mogliśmy świętować to pierwsze zwycięstwo. Po meczu piłkarze usłyszeli od nas „dziękujemy”, a także „Nasza Pogoń…”. Trzeba przyznać, iż spora część ludzi została po końcowym gwizdku by podziękować za grę. Chyba nie do końca było to na rękę piłkarzom, którzy początkowo podeszli tylko pod sektor rodzinny. Dopiero po namowach wrócili pod młyn i po przybiciu tam „piątek” udali się do szatni zapominając o pozostałych trybunach. W taki sposób raczej pozytywnych relacji się nie zbuduje.
Tego dnia płot na stadionie nie był jakoś przesadnie przyozdobiony, choć niczego tutaj zarzucić nie można. Pojawiły się m.in.: flagi FC Gryfice, Drawska, Pyrzyce czy Dębno. Do tego dzielnice Śródmieście, Niebko, a także „Pogoń Szczecin”.
Przed meczem SKPS sprzedawało nowe szaliki, które cieszyły się sporym zainteresowaniem, przez co rozeszły się bardzo szybko. Standardowo zbierano także środki na oprawy.
Niewiele zostało
Liga troszkę zwalnia tempo, ale nie zwalniamy go my. W najbliższą niedzielę zagramy arcyważny mecz w Gliwicach. Nie może tam zabraknąć kibicowskiej braci ze Szczecina z jej fanatycznym dopingiem, dlatego już teraz zachęcam do zapisywania się na wyjazd. Koszt 20 złotych. Zapisy trwają do piątku w pubach Joker i Kicker.
Za dwa tygodnie podejmujemy u siebie Zagłębie Lubin. Ci, co nie jadą do Gliwic już teraz nakręcają atmosferę na kolejne pojedynki, tym bardziej, że po meczu z Zagłębiem, w środę 11 maja przyjeżdża do nas Cracovia.
Już od jutra ruszają także zapisy na ostatni mecz sezonu. Do Warszawy udamy się pociągiem specjalnym. Koszt do 8 maja wynosi 100zł. Dlatego nie zwlekamy i zapisujemy się czym prędzej. Obyśmy mogli w Warszawie świętować awans do europejskich pucharów.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...