Przedostatnia kolejka Ekstraklasy za nami. Punkty straciła Jagiellonia oraz Lechia, z czego bez wątpienia cieszą się w Warszawie i w Poznaniu. Symbolem weekendu były też żółte kartki, które wielu piłkarzom zagwarantowały dłuższe urlopy.
Wisła Płock – Wisła Kraków 1:2
Starcie dwóch Wisełek, w których górą okazała się ta bardziej utytułowana. Mogła podobać się gra Białej Gwiazdy, a przede wszystkim zaangażowanie piłkarzy, którzy od wielu miesięcy nie otrzymują wynagrodzenia. Bardzo prawdopodobne, że był to ostatni mecz w Ekstraklasie Zdenka Ondraska. Czech pauzuje w następnej kolejce, a media informują o jego możliwym przejściu do FC Dallas. Na ten moment nie ma jeszcze oficjalnego komunikatu na temat przyszłości Wisły, jednak pojawiają się plotki, że istnieje światełko w tunelu. Imiennik z Płocka natomiast ma od kilku tygodni problem, ponieważ ostatnie cztery spotkania w Ekstraklasie to tylko jeden zdobyty punkt.
Jagiellonia Białystok – Zagłębie Lubin 0:4
Można przecierać oczy ze zdumienia, ale potem przypominamy sobie, że jest to przecież Ekstraklasa. Przeciętne w tym sezonie Zagłębie rozgromiło na wyjeździe kandydata do Mistrzostwa Polski. Co ciekawe Zagłębie jest trzecią drużyną z Dolnego Śląska, która w Białymstoku wywalczyła komplet punktów. Kibicom gospodarzy przypomniał się Patryk Tuszyński, który w przeszłości reprezentował barwy Jagiellonii, a w meczu przeciwko niej, zdobył dwie bramki. W Białymstoku bez wątpienia nie mogą być zadowoleni z dyspozycji swoich zawodników w spotkaniach rozgrywanych na własnym stadionie. Dla Jagiellonii była to już czwarta porażka u siebie, co na pewno drużynie o takich ambicjach nie przystoi.
Górnik Zabrze – Arka Gdynia 1:1
Zepsuła Arka 70-urodziny Górnikowi Zabrze. Kibice jak i sami piłkarze, liczyli pewnie na zwycięstwo właśnie w ten szczególny dzień. Inne plany mieli goście, którzy z Zabrza wywieźli jeden punkt. Sam wynik można jak najbardziej uznać za zasłużony, ponieważ żadna ze stron nie miała aż takiej przewagi, aby przechylić szale na swoją korzyść. Zapamiętamy z tego meczu na pewno rzut wolny w wykonaniu Nalepy, ponieważ bramek bezpośrednio po stałych fragmentach gry, nie oglądamy w Ekstraklasie zbyt często.
Legia Warszawa – Piast Gliwice 2:0
Trudno było o niespodziankę w Warszawie, ponieważ Piast do spotkania przystępował bez czterech podstawowych graczy, którzy pauzowali za żółte kartki. Widać było to na boisku, ponieważ rządziła tam Legia. Mistrz Polski nie miał olbrzymiej przewagi, jednak był do bólu skuteczny, a rywalom nie dawał okazji dojścia do sytuacji bramkowej. Waldemar Fornalik po meczu miał jednak pretensję o niepodyktowanie rzutu karnego, który mógł odmienić wynik spotkania. Legia od przyjścia nowego szkoleniowca konsekwentnie gromadzi kolejne punkty, a jedyna wpadka, to przegrany mecz w Szczecinie ponad miesiąc temu.
Śląsk Wrocław – Korona Kielce 1:1
Po ostatnim gwizdku mogli pluć sobie w brodę zarówno piłkarze Śląska jak i Korony. Gospodarze od początku przeważali, przez moment prowadzili już 2:0, jednak bramkę Piecha cofnięto po konsultacji z VAR-em. Na początku drugiej połowy brutalnie przeciwnika sfaulował Cotra i Śląsk od 50. minuty musiał radzić sobie w osłabieniu. Inicjatywę przejęła wtedy Korona, ale podopiecznych Gino Lettieriego stać było tylko na jedno trafienie.
Zagłębie Sosnowiec – Lech Poznań 0:6
Przedziwne spotkanie, ponieważ pierwszy kwadrans to wyraźna przewaga gospodarzy. W Internecie można znaleźć zdjęcie, na którym pokazana jest przewaga w posiadaniu piłki w stosunku 80-20 na korzyść Zagłębia. Lechowi udało się jednak strzelić pierwszą bramkę, a ona całkowicie zmieniła obraz meczu. Kolejorz miał wtedy o wiele więcej miejsca i z łatwością konstruował kolejne ataki. Ostatecznie Dawid Kudła musiał aż 6-krotnie wyciągać piłkę z siatki. Sam mecz to też doskonała reklama akademii Lecha, ponieważ 3 bramki były autorstwa jej wychowanków, a ostatnią zdobył 16-letni debiutant - Marchwiński.
Miedź Legnica – Lechia Gdańsk 0:0
Nie była to najlepsza reklama naszej ligi na zakończenie 19. kolejki Ekstraklasy. Jakiekolwiek emocje pojawiły się dopiero w samej końcówce, kiedy obydwie ze stron w końcu były w stanie stworzyć sobie sytuacje bramkowe. Dwie piłki meczowe miał po stronie gospodarzy Paweł Zieliński, jednak dwukrotnie zabrakło skuteczności w jego wykończeniu. Więcej spodziewaliśmy się natomiast po Lechii, ale lider Ekstraklasy zawiódł, przez co jego przewaga nad Legią stopniała do trzech punktów.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...