- Mamy swoją drogę w Ekstraklasie, ale musimy też myśleć o tym, co przed nami, czyli o finale Pucharu Polski - mówił Robert Kolendowicz po meczu z Puszczą Niepołomice.
Robert Kolendowicz, trener Pogoni: Szalony mecz — myślę, że mógł się podobać kibicom, bo padło dużo goli. Dla nas to było bardzo ważne. Chcieliśmy dziś zwyciężyć i to zrobiliśmy. Mamy swoją drogę w Ekstraklasie, ale musimy też myśleć o tym, co przed nami, czyli o finale Pucharu Polski. Uważam, że to zwycięstwo zbuduje naszą mentalność jeszcze mocniej i da nam jeszcze więcej pewności siebie.
Moja drużyna jest szalona, a to, co dziś zrobiliśmy i ta wiara, którą mieliśmy do końca — to jest coś niesamowitego. Wielkie ukłony dla mojego zespołu za to, że potrafił wrócić do meczu i wygrać. Jestem dumny z całego zespołu, ale też z indywidualności, które pchały drużynę do zwycięstwa.
Zrealizowaliśmy nasz plan i od tego momentu całe nasze skupienie jest na finale Pucharu Polski. Dziękuję.
Dokonał Pan kilku zmian — także wśród kluczowych piłkarzy. Zawodnicy, którzy weszli z ławki, spełnili swoją rolę.
- Tak, nie bez kozery mówię o zespole. W naszym rozumieniu piłki nożnej w meczu nie występuje 11 zawodników. Zazwyczaj robię pięć zmian, mam dodatkowe opcje, a zawodnicy spoza pierwszego składu są równie ważni.
Ci, którzy dziś dostali szansę, wykorzystali ją i pomogli zespołowi. Czasami dostają mniej minut, czasami więcej, ale ja mam pełne zaufanie do każdego w moim szerokim składzie.
Zawodnicy mają proste zadanie: jeśli grasz mniej — bądź gotowy, gdy dostaniesz szansę. Dziś rezerwowi pokazali, że byli gotowi. Czekali na ten moment długo i w odpowiednim czasie pomogli zespołowi zwyciężyć.
Jestem niezwykle dumny, bo to nie jest łatwa rola. A jednak ją udźwignęli. Właśnie w takich momentach potrzebuję jakości — i dzisiaj ją dostałem.
Gratulacje dla całego zespołu.
O fenomenalnym występie Koulourisa:
- Tak, fenomenalny piłkarz. W każdym meczu to pokazuje. Cenię go nie tylko za gole, ale za pracę, jaką wykonuje dla drużyny. To team player, dla którego zespół jest najważniejszy. Gole są dla niego nagrodą. Ma niesamowite wykończenie i finalizację. Nie widziałem takiej finalizacji w polskiej Ekstraklasie. To coś wyjątkowego.
Cieszę się, że udało nam się go pozyskać, udaje się rozwijać i że prowadzi nas do zwycięstw. Według mnie pewnie kroczy po koronę króla strzelców.
W końcówce meczu grał jako środkowy obrońca — to pokazuje, że u mnie każdy jest ważny i każdy musi być gotowy spełniać zadania. "Kulu" pozwolił nam zarządzać wynikiem także w defensywie.
Borges - czy to był słabszy występ?
- To się zdarza. Dziś miał słabszy moment, ale miał też dobre fragmenty, gdzie pokazywał jakość. Miał trochę nieszczęścia przy golu samobójczym. Czerwona kartka? Piłka nożna to emocje. Powinien był się powstrzymać — popełnił duży błąd. Już o tym rozmawialiśmy.
To jednak chłopak, który szybko się uczy. Wierzę, że już więcej takiego błędu nie popełni. Cały czas się rozwija i idzie do przodu.
To będzie dla niego lekcja. My chcemy się uczyć i cały czas rozwijać. Wierzę głęboko, że Leo już nie będzie takich błędów popełniał, bo to bardzo mądry i świadomy piłkarz.
Tomasz Tułacz, trener Puszczy: - To był szalony mecz, niestety zakończony dla nas porażką. Bardzo źle weszliśmy w to spotkanie. Plan był taki, by — bazując na doświadczeniach z Pucharu Polski przeciwko Pogoni — od początku zagrać uważnie, blisko przeciwnika, z dużą koncentracją. Pogoń ma bardzo jakościowych zawodników.
Niestety, weszliśmy fatalnie w mecz, byliśmy daleko od przeciwnika. Nie można tak tracić bramek, szczególnie takich jak pierwsza — to kolejny błąd w polu karnym.
Udało się nam wyrównać po przypadkowej bramce, po jednej z naszych stałych akcji przy wrzutach z autu. Zespół się podniósł, ale w ostatniej minucie pierwszej połowy straciliśmy bramkę na 1:2 po szybkim ataku. Wiedzieliśmy, jak mamy się zachować, co zrobić — ale tego nie zrobiliśmy.
Nie chcę powtarzać tego, co wiemy. W przerwie powiedzieliśmy sobie, co poprawić. Wykonaliśmy zmiany i dawno nie widziałem tak dobrze grającej Puszczy Niepołomice, jak w pierwszych minutach drugiej połowy. To była prawdziwa Puszcza — agresywna, blisko przeciwnika, skuteczna. Strzelamy bramki, wychodzimy na prowadzenie. Tak możemy grać!
I nagle — 4:2, rzut karny, wszystko zaczyna się sypać. Znów jesteśmy daleko od rywala, pełni obaw. Przeciwnik to wykorzystuje. Bramka na 4:5 trochę nas zabiła.
Zawodnicy bardzo mocno zapracowali, by wyjść z Pogonią na taki wynik, ale później popełniliśmy za dużo błędów. Organizacja gry w defensywie się posypała. Za dużo strachu po rzucie karnym.
Skończyło się to dla nas bardzo źle. Musimy się poważnie zastanowić, co zrobić, by wyciągnąć zespół z tej sytuacji.
Jeśli u siebie traci się pięć bramek — to jednoznacznie wskazuje na złą grę w obronie. Tyle.
Chwała chłopakom za powrót do meczu, za akcje i bramki po przerwie. Ale jeśli strzelamy cztery, a nie remisujemy, to oznacza, że defensywa zawiodła. Zdajemy sobie z tego sprawę.
Pytanie o kontuzje w zespole:
- Jestem zmęczony tą sytuacją. Uraz za urazem. To wygląda jak jakieś fatum rzucone na ten zespół. Kosidis doznał poważnego skręcenia kostki, pojechał do szpitala, nie był w stanie stanąć na nodze. Kidrić wraca do gry ponad rok. Siemaszko — kolejny zawodnik, który mógłby grać na ataku — ma ogromne problemy zdrowotne. Do tego druga żółta kartka i eliminacja Barkowskiego z kolejnego meczu. Będziemy mieli ból głowy, kogo wystawić w ataku.
Nie chcę już opowiadać o historii tych urazów. 24 kontuzje w dwa miesiące — to coś niebywałego. Proszę mi wierzyć, dobieramy środki ostrożnie, dmuchamy na zimne. Przez 10 lat pracy nie przerabiałem czegoś takiego.
Pytanie o rzut karny i decyzje sędziowskie:
To bardzo trudne, nawet z punktu widzenia zarządzania meczem, dawaniem bodźców zespołowi.
Mimo osłabień — kartkowych, zdrowotnych — był moment, w którym naprawdę dawaliśmy radę. To, co pokazaliśmy po przerwie, to była ta Puszcza, którą chcę oglądać. A potem — koszmary w głowach, dziwne reakcje, których nie rozumiem. Zastanawiam się, skąd one się biorą.
Druga sprawa — interpretacja przepisów. Okej, był karny, ręka — zgoda. Ale dlaczego takiej ręki nie odgwizdano z Motorem? Fachowcy mówią, że tam też powinna być jedenastka. Wychodzący sam na sam zawodnik, ewidentny kontakt. Na jednej powtórce go widać, na innej mówi się, że kontakt za mały. W jednym meczu to jest karny i czerwona kartka, w drugim — nic. Nie zrzucam winy na sędziów. Dostaliśmy pięć bramek u siebie — trudno wtedy wygrać czy choćby zremisować. Ale te decyzje, te interpretacje przepisów — są bardzo różne i wpływają na przebieg meczu. Martwią mnie kontuzje, kolejne eliminacje kartkowe. Ale na pewno się nie poddamy. Jestem człowiekiem, który doszedł tu dzięki pracy zespołu, zawodników, ludzi zajmujących się Puszczą — ciałem, duszą. Nie spuszczaliśmy głowy nigdy i nie spuścimy teraz. Ale sytuacja robi się bardzo trudna — dokładnie z powodów, które dziś opisałem.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...