Dante Stipica ma dwie ręce, a według kolegów broni, jakby miał osiem. Z powodu wyjazdu z Chorwacji zawiesił studia prawnicze - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".
Octopus! – padło w szatni Pogoni po jednym z meczów. Komplement kolegów był jasny – Dante Stipica ma dwie ręce, ale broni, jakby miał osiem. Jak ośmiornica. Pięć czystych kont, niemal 85 procent udanych interwencji. Pod tym względem tylko František Plach jest lepszy od Chorwata. Na tym etapie sezonu nie ma wątpliwości – spośród kilkudziesięciu obserwowanych bramkarzy władze Portowców wybrały odpowiedniego.
Początek? Nie jest ważny
Październik na Sardynii w niczym nie przypomina tego w Polsce. Słońce świeciło mocno, temperatura powietrza zbliżała się do 30. Było południe, Dante spacerował z żoną po Cagliari, kilka godzin później miał zagrać z miejscowym zespołem. Właśnie Anja jest najlepszym gwarantem, że dobry początek nie uśpi czujności golkipera. Przecież gdyby pierwsze wrażenie było kluczowe, nie szłaby u jego boku.
Poznali się jako 18-latkowie. Sylwester, wyjazd znajomych pod Split, do miejscowości Voštane. Wcale nie zaiskrzyło od razu. Dopiero kiedy już po powrocie grupa spędzała czas wspólnie, Dante poprosił o numer telefonu.
– Nie miałem pojęcia, że zupełnie inaczej oceniałem naszą pierwszą randkę. Wróciłem z niej zadowolony. Myślałem, że wszystko było jak trzeba. Tymczasem Anja już w trakcie zastanawiała się: „Kto to jest?! Co ja tutaj robię z tym gościem?!”. Po kilku latach się przyznała. Na szczęście nasza przyjaciółka Dora, z którą chodziłem do klasy, przekonała ją, że jestem w porządku. Że coś musiało się stać – wspomina Chorwat.
– Ale co było nie tak? – pytamy.
– Może żarty, które opowiadałem? W każdym razie świetnie, że nie zraziła się do mnie na dobre – zastanawia się w odpowiedzi.
Drugiej szansy nie zmarnował. Małżeństwem są nieco ponad trzy lata, choć zaręczyny także nie przebiegły zgodnie z planem. Dante wszystko zaaranżował, o rękę zamierzał poprosić na Górze Marjan, skąd rozpościera się widok na cały Split. Tyle że był grudzień, akurat załamała się pogoda i Anja... nie chciała tam pojechać.
– Trzeba było improwizować. Namówić na wycieczkę, jednocześnie nie mówiąc o prawdziwym celu. Cieszę się, że się udało i mam tę kobietę w moim życiu. Wspiera mnie we wszystkim od pierwszego dnia związku. Poświęca się. Gdy wyjechaliśmy z Chorwacji, musiała zrezygnować z pracy – mówi Dante.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...