Dwudziestolatek dołączył do pierwszego zespołu w styczniu 2017 roku. Teraz Sebastian Kowalczyk wyrasta na lidera Pogoni Szczecin - pisze Przegląd Sportowy.
Sebastian Kowalczyk na pewno jest cierpliwy. Bo gdyby nie był, nie czekałby na szansę gry w pierwszym zespole ponad półtora roku. A dopiero po takim czasie znalazł się w Pogoni trener, który na niego zdecydowanie postawił. 20-latek pierwszy raz w karierze rozpoczął cztery spotkania ekstraklasy w podstawowym składzie i spisuje się wyśmienicie, o czym najlepiej świadczą gol i dwie asysty w ostatnich dwóch występach.
Kowalczyk pojawił się na stadionie przy ulicy Twardowskiego już jako dziecko. Ojciec zabrał go na mecz granatowo-bordowych, ale chłopczykowi nie za bardzo się to spodobało. Z powodu głośnych śpiewów kibiców po prostu się rozpłakał.
A być może była to zapowiedź przyszłości? Co prawda pomocnik nie płakał z powodu sytuacji w klubie, za to mógł zgrzytać zębami. Na stałe do pierwszej drużyny dołączył w styczniu ubiegłego roku. Dobrze spisywał się w sparingach, zbierał laurki za postawę w III-ligowych rezerwach, nawet koledzy z zespołu chwalili urodzonego w 1998 roku zawodnika i twierdzili, że zasługuje na grę w ekstraklasie. Tyle że inne zdanie na ten temat mieli kolejni trenerzy – Kazimierz Moskal, Maciej Skorża i początkowo obecny Kosta Runjaic. Kowalczyk występował rzadko i do tego krótko.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.