Władze Pogoni Szczecin szukały trenera w Niemczech, Czechach, Ukrainie i Szwecji - czytamy w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym.
Na północy, południu, wschodzie i zachodzie. Władze Pogoni Szczecin nie oszczędzały się w trakcie poszukiwań następcy trenera Kosty Runjaica i bardzo skrupulatnie badały wiele rynków. A w międzyczasie równie starannie starały się zatrzeć ślady, żeby czasem ktoś nie ustalił, kto zostanie nowym szkoleniowcem Portowców. Długo im się udawało, dopiero w poniedziałek wypłynęło imię i nazwisko – Jens Gustafsson, a po kilku godzinach szefostwo Granatowo-Bordowych oficjalnie ogłosiło podpisanie kontraktu ze Szwedem.
Mylenie tropów
Od początku zakładano, że Runjaica zastąpi obcokrajowiec, tak naprawdę nie rozważano polskich trenerów. O kilku kandydatów rozpytywano mocniej.
W lidze czeskiej wypatrzono Martina Svědika z 1. FC Slovacko. 47-latek radzi sobie bardzo dobrze w niewielkim klubie z południa kraju, w poprzednim sezonie prowadzony przez niego zespół zajął rekordowo wysokie czwarte miejsce i w obecnym również zajmuje tę lokatę, z ośmioma punktami przewagi nad Banikiem Ostrawa. Według naszych informacji Svědik był bardzo poważnie brany pod uwagę przez władze Pogoni.
Równie intensywnie poszukiwano na Ukrainie, najpoważniejszym kandydatem stamtąd był prowadzący Zorię Ługańsk Wiktor Skrypnyk. 52-latek wydawał się świetną opcją, w przeszłości przejął Werder Brema na ostatnim miejscu, a dopiero w ostatniej kolejce przegrał awans do eliminacji Ligi Europy. W Niemczech ten wyniki nazywano „cudem”. Rigę przejął ze stratą sześciu punktów do lidera, a mimo to zdobył z nią mistrzostwo Łotwy (pierwsze w historii). Wreszcie z Zorią zajął dwa trzecie miejsca i zakwalifikował się do fazy grupowej LE. Tyle że sam Skrypnyk nie chciał odchodzić z klubu, kiedy na Ukrainie szaleje wojna.
Naturalnie zerkano także za naszą zachodnią granicę, by znaleźć kogoś, z tej samej szkoły, co Runjaic. Co więcej, dużym powodzeniem cieszyły się plotki, że kolejnym szkoleniowcem Portowców będzie właśnie Niemiec z polskimi korzeniami, z którym jeszcze w kwietniu podpisano umowę. Choćby w trakcie rywalizacji z Rakowem Częstochowa (1:2) z ust do ust przekazywano sobie, że nowy trener już jest dogadany i nawet już przyglądał się zajęciom. Tyle że... nazajutrz szef pionu sportowego Dariusz Adamczuk miał spotkanie w sprawie dwóch nowych kandydatów, których charakterystykę dopiero miał poznać. Tylko najbardziej wtajemniczeni wiedzieli, czy wicemistrz olimpijski z 1992 roku faktycznie wciąż szukał, czy tylko udawał zainteresowanie następnymi szkoleniowcami, by zmylić trop i jak najdłużej utrzymać imię i nazwisko nowego trenera w tajemnicy.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...