Aktualności

  • "Przegląd Sportowy": Zapatrzony w Litmanena

Santeri Hostikka był szoku, gdy jego idol podszedł do niego i zaczął gratulować udanych zagrań - pisze Przegląd Sportowy.


Korespondencja z Turcji

Po jednym z meczów ligowych piłkarze FC Lahti siedzą w szatni. Przebierają się, rozmawiając o tym, co działo się na boisku. Nagle słyszą: „Będziecie mieli gościa”. Po chwili drzwi szatni otwierają się i do pomieszczenia wchodzi Jari Litmanen. Nie grał już w piłkę, ale spotkanie klubu, w którym występował w latach 2004-2005 i 2008-2011, oglądał z pomieszczenia dla VIP-ów. - Litmanen był dla mnie bohaterem. To najbardziej znany, najlepszy fiński piłkarz w historii. Wszyscy inni nie dorastają mu do pięt. Pamiętam, jak byłem dzieckiem i poszedłem na spotkanie reprezentacji. Litmanen grał już w naszej lidze, miał około 35 lat, a mimo to był najlepszy na boisku. A teraz ten człowiek przyszedł do naszej szatni, podszedł do mnie i zaczął mi gratulować udanych zagrań. To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu – opowiada nam Santeri Hostikka, wówczas zawodnik FC Lahti, a dziś piłkarz Pogoni Szczecin.

Hokej z kolegami

21-letni napastnik, dobrze czujący się też na skrzydle, pochodzi z Jarvenpää. To spore jak na Finlandię miasto, mające ponad 40 tysięcy mieszkańców, położone na trasie z Helsinek do Lahti. Gdy się tam rodzisz, interesują cię przede wszystkim sporty zimowe, w których Finowie w niedawnej przeszłości odnosili wiele sukcesów. W przypadku Hostikki było jednak inaczej. - Mam w Jarvenpää kolegów, z którymi czasami szliśmy na szkolne lodowisko i graliśmy w hokeja. Lubię tę dyscyplinę, nasz zespół narodowy jest bardzo mocny, ale to jedyny sport oprócz piłki nożnej, który zdarza mi się uprawiać. Wiem, że w Lahti odbywają się konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich, ale Finowie, zwłaszcza młodzi, kompletnie się nimi nie interesują. Wynika to z tego, że nasi skoczkowie są teraz dużo słabsi – tłumaczy.

Pamięta, że gdy tylko nauczył się chodzić, towarzyszyła mu piłka. W rodzinie częste są opowieści, że mały Santeri na każdy spacer zabierał futbolówkę. Ojciec wcześnie go opuścił, nie chce o nim rozmawiać. Widać, że to trudny temat. W jego piłkarskim rozwoju bardzo pomogła matka, która pracuje w banku i nigdy nie uprawiała sportu. Gdy zobaczyła, że czteroletni Santeri nie rozstaje się z piłką, sprawiła, że przyjęto go na treningi do lokalnego klubu, mimo iż warunkiem było ukończenie pięciu lat. Hostikka do tego stopnia kochał futbol, że mógł grać nawet za darmo. Między 16. a 18. rokiem życia występował w drugoligowym Pallokerho, gdzie tylko niektórzy zawodnicy dostawali pieniądze za grę. On nie. - Nie przeszkadzało mi to. Uwielbiałem treningi, mecze, poza tym byłem skupiony na tym, żeby wybić się do lepszej drużyny – mówi.

WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Przegląd Sportowy
Żródło: własne
Wyświetleń: 4766

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...