Aktualności

Portowcy przegrali na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław 2:1. Od powrotu do Ekstraklasy Szczecinianie ani razu nie wygrali na stadionie w stolicy Dolnego Śląska. Jedyną bramkę dla Pogoni w tym spotkaniu zdobył Wahan Biczachczjan.


Trzy dni po pierwszym meczu pucharowym z Brondby IF Portowcy wybrali się na pierwszy ligowy wyjazd do Wrocławia. Mecz, którego nikt nie zamierzał odpuszczać. Pokazał to Jens Gustafsson, dokonując tylko kilku zmian w wyjściowym składzie, które nie zmniejszyły znacząco jakości pierwszej jedenastki. Swoje szanse dostali w środku pola Biczachczjan i Łęgowski, a na bokach zagrali Kucharczyk i Stolarski. Wole walki o pełną pulę pokazali też piłkarze, którzy od początku zaatakowali bramkę gospodarzy. W drugiej minucie meczu Biczachczjan wywalczył pierwszy w tym meczu rzut rożny i dośrodkował do Grosickiego, który przez nikogo niekryty czekał w polu karnym. Skrzydłowy Pogoni dobrze przyjął piłkę, ale strzał nie był już tak dokładny. Dwie minuty później Śląsk odpowiedział mocno i skutecznie. Exposito wyprowadził kontratak Wrocławian, a Denis Jastrzembski zmieścił piłkę tuż obok interweniującego Stipicy i mieliśmy 1:0. W 10 minucie stuprocentową sytuację miał Biczachczjan, który po dośrodkowaniu od Kucharczyka z prawego skrzydła znalazł się w pozycji sam na sam ze Szromnikiem, ale chybił podczas uderzenia piłki wślizgiem. Parę minut później swoją okazję miał najpierw Łęgowski, a potem kolejną "setkę" zmarnował tym razem Zahović, którego strzał wybronił golkiper Śląska. Po chwili znów w akcji był Wahan. Oddał strzał w swoim stylu zza pola karnego i z problemami piłkę odbił Szromnik. W 22 minucie Samiec-Talar dograł piłkę w pole karne do Exposito, ale Hiszpan w asyście naszych obrońców nie trafił czysto w piłkę. Po trzydziestu minutach mogliśmy się w końcu cieszyć z bramki dla Pogoni. I to nie byle jakiej bramki, bo po raz kolejny swój błysk pokazał nasz armeński bombardier. Wahan otrzymał piłkę od Dąbrowskiego i nie zastnawiając się długo odpalił swoją rakiętę i zmieścił piłkę tuż przy lewym słupku obok bezradnego tym razem bramkarza Śląska. W 37 minucie Kamil Grosicki zagrał podobnie, jak dwukrotnie zagrywał w meczu z Brondby, czyli piętką do wbiegającego w pole karne Zahovicia. Słoweniec nie opanował dobrze piłki, ale trafiła ona jeszcze do Łęgowskiego. Młody pomocnik strzelił na bramkę, ale po rykoszecie wyszła na rzut różny. Z narożnika dośrodkował znów Wahan, a strzał głową Malca minimalnie minął bramkę. Trzy minuty później obronie Pogoni urwał się Exposito i pokonał w sytuacji sam na sam Dantego Stipice, ale na nasze szczęście był na pozycji spalonej. Odpowiedzieliśmy błyskawicznie, najpierw Grosicki przez Kucharczyka i do Zahovicia, który został wyblokowany w polu karnym, potem po chwili zamieszania piłka trafiła pod nogi Grosickiego. Jego pierwsze uderzenie zostało zablokowane, a po chwili druga próba była niecelna. Pierwsza połowa mogła się podobać, bo była bardzo intensywna i było w niej mnóstwo sytuacji bramkowych dla obu drużyn. Zakończyła się ona wynikiem remisowym, ze wskazaniem na Pogoń i kibice Portowców mogli mieć apetyt na zwycięstwo w tym meczu.

Na drugą połowę oba zespoły wyszły bez zmian i obraz gry też się nie zmienił. Portowcy prowadzili grę, atakowali na połowie Śląska, a Wrocławianie ograniczali się do wyprowadzenia kontrataków, które też były groźne. W 55 minucie Śląsk wyszedł ponownie na prowadzenie. Najpierw Gretarsson uderzył piłką prosto w twarz Malca, który znokautowany leżał w polu karnym. Zdezorientowało to trochę drużynę Pogoni, ale Śląsk akcję kontynuował i po chwili niepilnowany Gretarsson skierował głową piłkę do bramki. Po dwóch minutach mogliśmy odpowiedzieć za sprawą akcji duetu Kucharczyk, Zahović. Skrzydłowy dośrodkował mocno w pole karne, ale Zahović nie zdążył dołożyć nogi. W 63 minucie znów pięknie z pierwszej piłki pograli Portowcy, ale znów ostatnie podanie było niedopracowane. Śląsk zadowolny z wyniku cofnął się mocno, a Portowcy nie mogli zburzyć muru postawionego w defensywie. Jens Gustafsson wprowadzał kolejnych ofensywnych piłkarzy, licząć, że pozwoli to zdobyć kolejne bramki. W 80 minucie najpierw w dobrej sytuacji źle piłkę opanował Jean Carlos, a potem uderzenia spróbował Fornalczyk, ale bezskutecznie. W drugiej połowie zabrakło tej jakości, którą Portowcy prezentowali w pierwszej części meczu i niewykorzystane sytuacje się zemściły, przez co po raz kolejny wyjeżdżamy z Wrocławia bez punktów.

Śląsk Wrocław 2:1 Pogoń Szczecin (1:1)
4' 1:0 Jastrzembski
30' 1:1 Biczachczjan
55' 2:1 Gretarsson

Pogoń Szczecin:
1. Dante Stipica, 41. Paweł Stolarski(21. Jean Carlos 72'), 33. Mariusz Malec, 23. Benedikt Zech, 97. Luis Mata(17. Mariusz Fornalczyk 81'), 8. Damian Dąbrowski(14. Kamil Drygas 81'), 99. Mateusz Łęgowski(9. Pontus Almqvist 57'), 22. Wahan Biczachczjan(27. Sebastian Kowalczyk 57'), 18. Michał Kucharczyk, 11. Kamil Grosicki, 10. Luka Zahović

Śląsk Wrocław:
1. Michał Szromnik, 19. Patryk Janasik, 34. Konrad Poprawa, 6. Daniel Gretarsson, 23. Victor Garcia, 17. Petr Schwarz, 8. Patrick Olsen, 10. Caye Quintana(16. Javier Hyjek 85'), 24. Piotr Samiec-Talar(15. Matias Nahuel 57'), 11. Dennis Jastrzembski(27. Martin Konczkowski 64'), 9. Erik Exposito

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Łukasz Krzyżanowski
Żródło: własne
Wyświetleń: 6108

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...