- Każda decyzja związana z pierwszym zespołem jest wspólna – przede wszystkim trenera i moja. Prezes nie ingeruje w kwestie sportowe. Oczywiście wyraża swoje zdanie, ale nam pozostawia decydujące słowo - powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym Dariusz Adamczuk.
Bośniak w rozmowie z „Super Expressem” stwierdził, że gdyby to zależało od Runjaica, zostałby w Pogoni.
Bzdura. Każda decyzja związana z pierwszym zespołem jest wspólna – przede wszystkim trenera i moja. Prezes nie ingeruje w kwestie sportowe. Oczywiście wyraża swoje zdanie, ale nam pozostawia decydujące słowo. W tej sprawie było identycznie. Ponadto totalną bzdurą było, że Zvone wystąpił w 14 meczach z poważną kontuzją. Jak świadczyłoby to o klubie, który wystawia niesprawnego piłkarza? Tak naprawdę większość zawodników gra z większymi czy mniejszymi dolegliwościami, choćby Robert Lewandowski kilka miesięcy występował z bólem pachwiny. To nie są problemy wykluczające z gry, po prostu tak wymagający dla organizmów jest współczesny futbol. Zvone powiedział również, że chciał zostać. To też nie do końca prawda. Co okno transferowe zgłaszał nam chęć zmiany klubu.
Ale nie obawiacie się panowie, że po odejściach Adama Buksy, Radosława Majewskiego oraz urazie kolana Kamila Drygasa pożegnanie z Kožuljem już doszczętnie rozbije ofensywę, która tak dobrze spisywała się w poprzednim sezonie? W obecnym Pogoń miała spore kłopoty ze strzelaniem goli.
My to braliśmy pod rozwagę przy podejmowaniu decyzji, oczywiście. Ale raz, że wraca Drygas, a dwa, piłka nożna nie lubi próżni. Odchodzi jeden, kolejny musi uzupełnić lukę. W kolejce na pozycję Zvone czekają młodzi – Kozłowski czy Kacper Smoliński. Kiedyś muszą dostać szanse. Nie boimy się, że sobie bez niego nie poradzimy.
Nie ma strachu, mimo że rundy wiosennej nie zaczęliście zgodnie z oczekiwaniami?
Nie jesteśmy ślepi. Widzieliśmy, że graliśmy słabo, to nie były dobre mecze. Były zwiastuny poprawy, choćby druga połowa z Rakowem, po tym jak w pierwszej nie było nas na boisku. W jakimś procencie po przerwie dało się dostrzec – powiedzmy – tę dawną Pogoń. Dlatego liczyliśmy, że to wszystko zmierza w dobrym kierunku, kiedy przerwano ligę. Zobaczymy, w jaki sposób wystartujemy na nowo. Dalej mamy szanse osiągnąć coś dużego dla klubu. Sztab szkoleniowy przygotowywał drużynę na 17 spotkań, nie sześć. Ciągle mamy dwa punkty do wicemistrzostwa. Nic nie jest stracone.
Skąd ten optymizm?
Wystarczy spojrzeć w terminarz. W czterech ostatnich kolejkach trzykrotnie zagramy u siebie. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że od startu prac na stadionie lepiej szło nam poza Szczecinem i gdzieś ten atut własnego domu straciliśmy, ale nasz obiekt już coraz mniej wygląda jak plac budowy, można się na nim poczuć jak na stadionie piłkarskim. Dlatego myślę, że te trzy spotkania u nas dałyby nam fajną pozycję wyjściową przed rundą finałową.
Drużyna będzie gotowa do tych meczów? Zgoda dla zawodników i szkoleniowca z zagranicy na powrót do ojczyzn nie wpłynie na to negatywnie?
Nie podjęliśmy tej decyzji w pięć minut. Treningi drużynowe pewnie będzie można wznowić najszybciej w okolicach 3 maja i wyliczyliśmy, że wszyscy – włącznie z trenerem Runjaicem – do tego momentu zdążą przejść obowiązkową kwarantannę. Bo trzeba pamiętać, że piłkarze to też ludzie. Nie maszyny. Łatwo mówić nam, ludziom, którzy mają przy sobie rodziny: „Zostańcie. Musicie przetrwać”. Mam wrażenie, że w obecnym czasie największym złem stali się piłkarze. Złe podejście, złe zarobki i tak dalej. A przecież ci chłopcy są normalnymi ludźmi i tak jak wszyscy tęsknią do najbliższych, odczuwają samotność. Taki odpoczynek, głównie psychiczny, może dać więcej niż siedzenie tutaj i patrzenie w ściany.
Zdecydowaliście się na taki krok jako pierwsi w Polsce.
To nie były łatwe decyzje. Zresztą w ogóle trudno cokolwiek planować, bo nie wiadomo, co przyniesie jutro. Myśleliśmy o zajęciach w dwójkach, a następnego dnia rząd wprowadził kolejne obostrzenia i nie było już takiej możliwości. Jednak na pewno nie odbyło się to na zasadzie: „Jadą i niech się dzieje, co chce”. Raz na dwa dni mają wideopołączenia z trenerem przygotowania fizycznego, po powrocie poza sprzętem do ćwiczeń, jak np. rowerek stacjonarny, będziemy im dostarczać jedzenie do domów. Po świętach powstanie w klubie grupa, która się tym zajmie, bo pewne rzeczy wyjdą w praniu. Życie nie przygotowało nas do takiej sytuacji.
A przygotowują się panowie na ewentualność, że ekstraklasa już nie zostanie wznowiona?
Większość lig w Europie będzie chciała dokończyć rozgrywki, w Polsce nie będzie inaczej. Patrzymy w kierunku Austrii i Niemiec, oni chcą zacząć grać w maju. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Z pewnością trzeba będzie wprowadzić obostrzenia, w postaci badań itd. Jednak należy się powoli przyzwyczajać do koronawirusa i wracać do życia. Całkowicie pewnie go nie wytępimy, a nie może ciągle wszystko stać. I nie mam na myśli tylko futbolu, lecz w ogóle gospodarkę. No bo do czego wrócimy, jak zatrzymamy się całkowicie na kilka miesięcy?
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...