- Finał krajowego pucharu to zawsze bardzo ważny mecz. W przypadku Pogoni dla piłkarzy, sztabu, działaczy i kibiców to spotkanie znaczy jeszcze więcej, ze względu na to, co stało się w finale poprzedniej edycji - mówi Joao Gamboa w rozmowie z portalem Weszlo.com.
Jak podchodzicie – ty i cały klub- do zbliżającego się finału Pucharu Polski?
Finał krajowego pucharu to zawsze bardzo ważny mecz. W przypadku Pogoni dla piłkarzy, sztabu, działaczy i kibiców to spotkanie znaczy jeszcze więcej, ze względu na to, co stało się w finale poprzedniej edycji. Strasznie nas to wtedy zabolało i w obecnych rozgrywkach walczyliśmy z całych sił, by znów wrócić na Stadion Narodowy. Udało się. Wiem, że Pogoń jeszcze nigdy w historii nie wygrała meczu o tę stawkę. Zrobimy wszystko, by tym razem napisać zupełnie inną historię.
W finale w 2024 roku jeszcze w doliczonym czasie gry prowadziliście 1:0 z Wisłą Kraków, by przegrać 1:2 po dogrywce.
Mam kilka konkretnych wspomnień z tamtego spotkania. Pierwsze – niesamowita atmosfera. Gdy wyszliśmy na rozgrzewkę, na trybunach znajdował się już tłum naszych rozśpiewanych kibiców. Byli fantastyczni. Nigdy w swojej karierze nie grałem przy takiej atmosferze, naprawdę. Dość szybko utrzymałem żółtą kartkę, co miało wpływ na moją grę. Trener Jens Gustafsson bał się, że mogę otrzymać drugą i wylecieć z boiska, więc na początku drugiej połowy mnie zdjął. Ciężko oglądało się to wszystko, co wydarzyło się w końcówce, z ławki rezerwowych. Frustrowałem się, że nie mogę pomóc kolegom.
Gdy minęła 90. minuta i prowadziliśmy 1:0, byliśmy na ławce razem, staliśmy obok siebie, gotowi do świętowania. Każdy w nas miał w głowie: „Udało się, za chwilę przejdziemy do historii”. I chwilę później padło wyrównanie dla Wisły. To był szok. I dla wszystkich na boisku, i na ławce. Zawodnicy, którzy zeszli na krótką przerwę i szykowali się do dogrywki, nie potrafili wyrzucić z głowy tego, co się stało.
W szatni, po meczu, jedni byli cicho, a inni krzyczeli z wściekłości. Ktoś czymś rzucił, inny rozwalił coś. Pamiętam Leo Borgesa, który ciągle powtarzał, że przegraliśmy spotkanie przez błąd, który popełnił w dogrywce. To była strasznie trudna chwila. Dla mnie osobiście najgorszy był widok naszych kibiców płaczących na trybunach, przede wszystkim dzieci.
Pogoń obecna jest lepszym zespołem niż ta sprzed roku?
Myślę, że na pewno jesteśmy bardziej zbalansowani. Staliśmy się dojrzalszym zespołem, lepiej bronimy, w ofensywie też potrafimy zaproponować więcej. Efthymios Koulouris jest w niesamowitej formie, prezentuje się jeszcze lepiej niż w poprzednim sezonie. Kamil Grosicki? Moim zdaniem gra najlepiej od kiedy w lipcu 2023 roku pojawiłem się w Pogoni. Zwłaszcza w obronie bardziej pomaga, daje więcej drużynie. Wielu innych piłkarzy wygląda teraz lepiej. Przykładem może być też Rafał Kurzawa, który w ubiegłym sezonie doznał kontuzji niedługo przed finałem z Wisłą i nie mógł w nim zagrać. Pogoń jest dziś zespołem z dużą jakością indywidualną piłkarzy, ale poza tym wspieramy się i tworzymy bardzo mocny zespół.
Rok temu uważano was za zdecydowanego faworyta w starciu z Wisłą. Teraz realia są inne.
Teraz faworytem jest Legia. Grają we własnym mieście, mają bogatą historię, pokazali się w tym sezonie dobrze w europejskich pucharach. Ale my na pewno wyjdziemy na boisko z mocnym przekonaniem, że możemy ich pokonać. Uważam, że to przykre doświadczenie z ubiegłego roku, o którym rozmawialiśmy, może nam tylko pomóc.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...