- Przede wszystkim nie możemy teraz popadać w jakieś negatywne myślenie. Przegraliśmy wysoko mecz, boli to nas i kibiców. Ciężko jest po takim występie, ale trzeba swoją wiarę oprzeć choćby na przebiegu tej pierwszej połowy z Górnikiem - mówi Kacper Kostorz z którym rozmawiał redaktor Jakub Lisowski z Głosu Szczecińskiego.
Nie ma Pan łatwego powrotu do Pogoni, bo zamiast wygrywać mecz za meczem, łapać minuty i strzelać po kontrach, to trzeba się podwójnie męczyć.
Dając zmianę w meczu z Górnikiem wiedziałem, jakie będą moje zadania. Miałem atakować przestrzeń, bo Górnik stał bardzo wysoko. Nie wykorzystywaliśmy tego tak, jak mogliśmy. Moje wejście bez konkretu, ale to też efekt tego, że dla większości kolegów jestem w zasadzie nowym zawodnikiem. Wróciłem po dwóch latach, a skład bardzo się zmienił. Mnie pamięta kilku chłopaków, a teraz wszyscy muszą poznać mój styl gry. Ja wnoszę do gry, coś innego niż prezentuje Efthymis Koulouris. Jestem totalnie innym napastnikiem i każdy, kto ma Pogoń w sercu i obserwuje drużynę, to widzi. Prezentujemy dwa totalnie inne profile napastnika. Trzeba więc pracować, by moje atuty też były wykorzystywane przez drużynę. W niedzielę tego zabrakło, ale czasami tak bywa. Jako napastnik chcę wejść, pomóc drużynie, wnieść dodatkową energię, a w ciężkim momencie przypresować przeciwnika. Tak chcieliśmy zresztą grać po zmianach, bo mówiliśmy by wyjść wysoko, na pełnym gazie, spróbować odebrać wysoko piłkę i dać zespołowi impuls, bo ten mecz nie był jeszcze stracony. Na pewno nie jest to łatwe wejście napastnika do zespołu. Super wchodziłoby się przy prowadzeniu 2:0 w 70. minucie i wtedy skupiasz się głównie na ofensywie, ale takie mecze jak z Górnikiem też trzeba po prostu zagrać. Ja do Pogoni wróciłem z NAC Breda. W holenderskiej ekstraklasie byliśmy zespołem, który zazwyczaj się bronił. I jak jest taki przebieg spotkania to nie mam z tym problemu, ale przy innym scenariuszu jest trudniej. Jeszcze jedna przyjdą dobre chwile i takie mecze, gdy będę głównie atakował.
Jak się grało obok Paula Mukairu?
Po zmianach staraliśmy się zagrać na dwóch napastników. Wynik determinował to, jaki pomysł staraliśmy się narzucić. Próbowaliśmy gonić, ale nic to nie dało. Paul to dobry piłkarz, ale to był nasz pierwszy występ w takiej konfiguracji. Zobaczymy, czy jeszcze razem pogramy.
Spodziewa się Pan dużych zmian w "11" Pogoni na mecz z Widzewem?
To jest piłka i ciężko coś powiedzieć. Pytanie w zasadzie nie jest do mnie, bo ja muszę ten etap przygotowań bardzo dobrze przepracować. Drużyna ma pełne zaufanie do trenera i trener wybierze optymalną jedenastkę. Obserwuje treningi, jest szefem i podejmie dobrą decyzję.
Na czym budować optymizm przed Widzewem? Po nieudanych meczach wyjazdowych wracaliście do domu, gdzie zawsze graliście lepiej, ale teraz czeka Was wyjazd do Łodzi.
Przede wszystkim nie możemy teraz popadać w jakieś negatywne myślenie. Przegraliśmy wysoko mecz, boli to nas i kibiców. Ciężko jest po takim występie, ale trzeba swoją wiarę oprzeć choćby na przebiegu tej pierwszej połowy z Górnikiem. Ktoś powie, że liczy się wynik końcowy. Ok, ale w pierwszej połowie nie było źle, pokazaliśmy, że wykonujemy na treningach ciężką pracę. Za nami był dobry tydzień, który nie dał efektów, ale nie możemy zejść z tej drogi i efekty będą. Analiza własnych błędów też oczywiście jest potrzebna.
Nie neguję, że dobrze pracowaliście, ale też dostrzegam, że spotkania w Niecieczy, Gdyni czy teraz z Górnikiem zaczynaliście niemrawo, bez energii.
Rozumiem, ale często takie właśnie są te pierwsze minuty w meczach. Trochę szarpane akcje, walka o spadające piłki i masa pojedynków 50x50. Potem mecz po prostu przechodzi w inną fazę i jest więcej tego piłkarskiego grania. Nie mogę powiedzieć, że z Górnikiem było dobrze, ale też nic nie zapowiadało, że to się tak skończy. Po pierwszej połowie - wchodząc do szatni - rozmawialiśmy m.in. o pozytywach w naszej grze. Niestety, później dostaliśmy trzy bramki.
I po meczu musieliście wysłuchać mocnej krytyki ze strony kibiców.
Przegraliśmy 0:3, więc nie ma co się dziwić, że kibice dali wyraz niezadowolenia. To całkowicie normalne. My możemy tylko wziąć się w garść i przepracować bardzo dobrze obecny tydzień. Mamy krótszy okres przygotowań do meczu z Widzewem, ale musimy tam pokazać dobrą reakcję. Jesteśmy zespołem, potrafimy kreować sytuacje, ale brakuje kropki nad "i". Zabrzmi słabo, ale my wyciągniemy dobre wnioski z porażki z Górnikiem.
Może przed Pogonią łatwiejszy okres, bo zagramy teraz z przeciwnikami z większymi aspiracjami. Do Górnika miało być łatwiej w lidze.
To jest ekstraklasa, więc do takich spekulacji nie ma co przywiązywać większej uwagi. Mało to było spotkań, gdzie faworyt przegrywał? Ja bym się przede wszystkim skupił na robocie. Brzmi jak slogan, ale tego, co za nami nie zmienimy, więc możemy tylko patrzeć w przyszłość.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.