- Gdy byłem młodszy i słyszałem srogą kłótnię bliskich mi osób, to wolałem iść do pokoju i poprosić Boga o spokój. I powiem ci, że ja w to wierzę. Staram się tego uczyć brata, co niedzielę chodzimy do kościoła - powiedział w bardzo ciekawej rozmowie z Damianem Smykiem z portalu weszlo.com wychowanek Pogoni Sebastian Kowalczyk. Poniżej fragment i link do całej rozmowy.
Trener Runjaic potrafi ochrzanić?
Na początku jego pracy w Szczecinie byłem trochę zagubiony. Nie potrafiłem się odnaleźć na treningach, nie sprzedawałem swoich umiejętności. Wróciliśmy po wakacjach i zacząłem łapać swój rytm. Trener podszedł po jednych zajęciach i powiedział „nieźle, Seba, utrzymaj to, a będą efekty”. Następny trening, zwykła wrzutka ode mnie, a trener „brawo Kowal!”, zwykłe podanie ode mnie, a trener „brawo Kowal!”. Widać, że mnie pompował. Teraz z kolei tonuje te nastroje, bo nie chce, żebym odfrunął. Dzisiaj staram się pracować tak, żeby tych zagrać ponadprzeciętnych było na tyle dużo, by znowu usłyszeć to „brawo Kowal!”. Ale twardo stąpam po ziemi, nic w piłce się nie osiągnąłem póki co, więc nie mam czym się napinać.
To też chyba trener z ręką do młodzieży. Za jego kadencji rozkwitnął Kuba Piotrowski, teraz regularnie grasz ty i Sebastian Walukiewicz…
A zwróć uwagę, że skład w ogóle mamy dość młody. Niepsuj rocznik 1995, Matynia też, Dwali tak samo, „Buksik” rok młodszy, w bramce na początku sezonu stał Kuba Bursztyn – mój rówieśnik. Młody zespół, co? Ale trener powiedział taką fajną rzecz, że jak masz 23 lata, to młody nie jesteś. Masz myśleć o rozwoju, o tym co przed tobą. Kto wie, jak to się skończy? Może przed którymś z nas otworzy się jakaś fajna droga? Trzeba w to wierzyć.
Co ty masz wydzierane na tych rękach?
Na lewej ręce wytatuowałem rzeczy związane z religią i rodziną. Na lewej, bo ta ręka idzie od strony serca. Na plecach mam datę urodzin brata, a na prawej ręce motto motywacyjne, które mam przed oczami, gdy potrzebuję lekkiego kopa. Wiadomo, nie jest tak, że patrzę na nadgarstek i myślę „dobra, Kowalczyk, już git”. Ale to pewien bodziec do pozytywnego myślenia.
Czasy się już trochę zmieniły, tatuaże powszechnieją, ale przypuszczam, że i tak cała wytatuowana ręka była powodem do tego, by dostało ci się po uszach.
Tak. Że gówniarzowi odwaliło i tatuaże zaczął robić. Od gimnazjum mówiłem o tym, że chcę mieć lewą rękę w tatuażach o rodzinie i religii. Pierwszy tatuaż zrobiłem po skończeniu gimnazjum.
A rodzice wiedzieli?
Właśnie tu był problem. Niby wiedzieli, niby nie. Na nadgarstku zrobiłem inicjały mamy, taty i brata. Chowałem je pod paskiem zegarka, żeby nie rzucać się rodzicom w oczy. Dzisiaj ten temat też nie jest akceptowany. Ostatnio mówię do mamy:
– Mam fajny pomysł, chodzi mi po głowie nowy tatuaż…
– Nawet nie chcę tego słuchać, nie gadaj mi nic. Będziesz wyglądał jak taka gazeta, cały popisany.
To nie jest tak, że naoglądałem się fot na Instagramie i postanowiłem, że będę miał tak samo. Każdy tatuaż ma dla mnie wartość i niesie za sobą historię. Estetycznie mi też to się podoba. Zobacz – tu mam różę z pierwszą literą imienia dziadka, który zmarł. Tutaj kotwicę, która symbolizuje wieczną pamięć o prababci, z którą byłem bardzo zżyty. Data śmierci babci. Tu swojego anioła stróża. Modlitwę. Różaniec, który oplata mi rękę. Imiona prababci, babci. Gołębica, która niesie nadzieję w moim życiu. IC XC – symbol tego, że Bóg jest zwycięzcą.
Wiesz, że to nie jest popularne, że młody chłopak tak mocno utożsamia się z religią? A nawet jeśli jest mocno wierzący, to o tym raczej nie mówi.
Że siara? Wiem. Zawsze robię znak krzyża, gdy przechodzę lub przyjeżdżam obok kościoła. I czasami wiozę np. kumpli, z którymi widzę się rzadko. I widzę te spojrzenia. Jest takie miejsce w Szczecinie, gdzie są trzy kościoły, to robię to trzy razy. Ostatnio jadę z Radkiem Majewskim, robię znak krzyża, a on „co tak machasz tą ręką, gdzie tu masz kościół?”. A ja Szczecin znam jak własną kieszeń i wiem, że zaraz za blokiem jest świątynia. Wierzę mocno dzięki prababci i babci Ewie. One mnie nauczyły tego, żeby dziękować za wszystko panu Bogu. Albo gdy masz problem, to zawsze można z Nim porozmawiać. One nauczyły mnie modlitw. Nauczyły tego jak się modlić. Zawsze noszę różaniec albo łańcuszek komunijny, który dostałem od prababci. Czułem spojrzenia kumpli z zespołu, gdy w szatni zdejmowałem różaniec, całowałem krzyż i odkładałem go na wieszak.
Widzisz, że w kościele jest coraz mniej młodzieży?
Faktycznie. Chociaż jak chodzę na 11:00, to dzieci jest dużo, bo to akurat msza komunijna. Pamiętam, że raz pomyliłem godzinę – grałem mecz w III lidze, zbiórka była o 11, więc poszedłem na 9 do kościoła. Ale nie było mszy, tylko modlitwa różańcowa. Wokół mnie same starsze panie i ja sam. Nagle podchodzi jedna z pań i mówi „jeju, chłopczyku, niecodzienny widok, no niecodzienny”. Ale też nie robię tego na pokaz. Czuję potrzebę modlitwy. Dużo mi to daje. Wiele Mu zawdzięczam.
To dobry psycholog?
Najlepszy. Gdy byłem młodszy i słyszałem srogą kłótnię bliskich mi osób, to wolałem iść do pokoju i poprosić Boga o spokój. I powiem ci, że ja w to wierzę. Staram się tego uczyć brata, co niedzielę chodzimy do kościoła. Ale jak nie będzie tego czuł, to okej, nie będę go do niczego zmuszał. Każdy wierzy na swój sposób. Jak mam problem, to sobie z Nim pogadam. A jak nie mam, to chociaż podziękuję za każdy kolejny dzień.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...