Naszym drugim gościem w ostatniej audycji #PogońFM - w drodze do Europy był Bartosz Ława. Doświadczony zawodnik wrócił kilka tygodni temu do Pogoni i ma pomagać swoim doświadczeniem młodym piłkarzom. Poniżej nasza rozmowa w wersji tekstowej.
SR: Co najbardziej podoba Ci się aktualnie w grze lidera PKO Ekstraklasy?
- Podoba się wszystko. Widać radość, widać, że jest tutaj drużyna. Nie ma indywidualności, żeby ktoś wyskakiwał poza drużynę. Odpowiedzialność za drużynę rozkłada się na wszystkich i starszych i młodszych. Nie mamy tego problemu, że jeśli piłkarz TOP w jakiejś drużynie złapie zadyszkę to nagle rozsypuje się cała gra zespołu.
DT: Jak widzisz szanse Pogoni w tym sezonie? Czy to może być moment w którym załapiemy się do gry w pucharach po latach?
- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że tak. Patrząc na wyniki ostatniej kolejki i to, jak to się wszystko poukładało, to będzie trudno wypaść z pierwszej trójki. Poza Pogonią, Legią i Rakowem, reszta drużyn aspirujących do pudła myślę, że nie jest w stanie tego zrobić. Przewaga dziesięciu punktów to jest bardzo dużo. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie ma drużyny, która pokazuje, że mogłaby dogonić Pogoń. Myślę, że wszystkie drużyny z miejsc 4-16 prezentują podobny poziom. Będą się mieszać wynikowo i myślę, że nikt nie będzie w stanie tego dogonić. Walka o puchary to na pewno, ale myślę, że super byłoby zdobyć Mistrzostwo i o to Pogoń do ostatniej kolejki będzie się biła.
DT: Zapytam może trochę humorystycznie, a może i nie... Jak zareagowałbyś na telefon od Kosty Runjaica, który powiedziałby, że sytuacja wymaga abyś zagrał w pierwszym zespole?
- <śmiech> Bardzo poważnie bym się zaśmiał! Nawet w najskrytszych marzeniach nie wchodzi mi to do głowy. Ja nie jestem tutaj po to, aby być "piłkarzem", nie jestem tu po to, aby budować swoją karierę. Mam pomagać młodym chłopakom, a nie zabierać im miejsce. Myślę, że gdyby przytrafił się jakiś taki potężny kryzys, to trener Kosta sięgnąłby po któregoś z młodych chłopaków aby dać im szansę i pokazać, że kariera jest przed nimi.
SR: Długo zastanawiałeś się nad ofertą z Pogoni o grze w rezerwach i bycia mentorem dla młodych zawodników?
- Wcale. Gdy padło pytanie czy chciałbym, zgodziłem się od razu. Nie rozmawialiśmy o żadnych tematach umów czy pieniędzy. Z miejsca powiedziałem "tak" i na drugi dzień stawiłem się na treningu.
SR: 218 spotkań rozegrałeś w Ekstraklasie. Jak z perspektywy czasu oceniasz swoją karierę?
- Z pewnością mogło być lepiej. Spotkań mogło być zdecydowanie więcej. Trzeba pamiętać jednak, że w momencie, gdy wchodziłem do gry w Ekstraklasie w Pogoni, to miałem bardzo wiele kontuzji. Pół roku grałem, pół roku nie grałem i bardzo dużo tych meczów uciekło. Paradoksalnie można powiedzieć, że z tych kontuzji "wypstrykałem" się na początku kariery, bo później grałem długo i można powiedzieć, że gram dalej! Zdrowie mi dopisuje!
DT: Stałeś się bohaterem niespodziewanego transferu, a jego oprawa w mediach klubowych była bardzo profesjonalna. Jak widzisz Bartku swoją rolę w Pogoni?
- Mam pomagać tym młodym chłopakom. Mam ich ustawiać na boisku i pomagać. Każdy z nich ma bardzo duży potencjał, są to dobrzy piłkarze. Po tym pierwszym miesiącu, który był okresem badawczym, gdy przyglądałem się i skanowałem sobie ich zachowania to nie ma się do czego przyczepić. Intensywność na treningach jest bardzo duża, nikt się nie oszczędza. Wszyscy podchodzą bardzo profesjonalnie do tego wszystkiego. Trzeba jednak zaznaczyć, że w rundzie jesiennej kilka meczów nie ułożyło się po myśli Pogoni, właśnie przez brak doświadczenia. Ja mam tu być właśnie po to. Mam pokazywać chłopakom jak trzeba grać, służyć swoim doświadczeniem, w trudnych momentach brać na siebie odpowiedzialność w tych meczach, żeby nie tracić głupich bramek, żeby punktować i załapać się do górnej ósemki w trzeciej lidze, aby na wiosnę mogli zagrać sobie kilka meczów z dobrymi drużynami.
SR: Jak wygląda zaangażowanie tych młodych zawodników na treningach i takie zaangażowanie życiowe i poświęcenie dla piłki?
- Trzeba powiedzieć sobie jasno, za kilka tygodni kończę 42 lata, ale cały czas mam zaszczepioną w sobie chęć wygrywania. Nawet w każdej gierce 3x3, 4x4, 5x5 czy 10x10. Oni mają się ode mnie nauczyć tego, że trzeba grać zawsze na maksa i zawsze o zwycięstwo. Nie można się jednak do nich o nic przyczepić. Jeżeli miałbym powiedzieć o ich zaangażowaniu, to jest to TOP.
DT: Przy pierwszym zespole jest już wyselekcjonowana grupa młodych piłkarzy, którzy dostali lub dostaną swoje szanse. Ty, jako doświadczony zawodnik, widzisz w rezerwach kolejne nazwiska, które zaraz mogą dołączyć do tej grupy?
- Tak. Nie chcę mówić nazwiskami, bo daleka droga przed tymi chłopakami. Mają jednak odpowiedni potencjał. Przy pierwszym zespole jest już ta wyselekcjonowana grupa, dlatego nie będzie łatwo dostać się pozostałym. Życie jednak pisze różne scenariusze, zdarzają się kontuzje i nagle trener potrzebuje zawodnika X czy Y. Pojawia się on na treningu pierwszej drużyny i przy odrobinie szczęścia zaczyna się ta profesjonalna kariera. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, czekać i pracować. Każdy z nich ma potencjał, żeby grać na poziomie centralnym.
SR: Nie było Cię kilka lat w Pogoni. Jak przez ten czas zmienił się klub?
- Powiem szczerze, że wszystko to jest dla mnie wręcz niewiarygodne. Organizacja pracy, treningów w drugim zespole Pogoni Szczecin, na tę chwilę jest wyższa, niż była w Ekstraklasie, gdy kończyłem swoje granie na tym poziomie. Ilość trenerów, monitoring, kto ile przebiegł, na jakiej intensywności. W tamtych czasach to był Matrix. Po meczach nie było nawet podawane ile człowiek tych kilometrów przebiegł. Legia miała tylko system z kamerami na trybunach i później wspaniałomyślnie udostępniali drużynom przeciwnym dane, kto ile wykonał sprintów i tym podobne. Teraz w drużynie rezerw mamy to na każdym treningu. Po każdych zajęciach na maila otrzymujemy analizę, tego co zrobiliśmy i to jest czysta przyjemność trenować w takich warunkach.
SR: Z czasów początków Twojej gry w piłkę utkwiły Ci w głowie jakieś zabawne sytuacje?
- Tych anegdot jest bardzo dużo. Pamiętam, że pojechaliśmy kiedyś na mecz z Widzewem do Łodzi. Na ławce siedziałem ja, Maciek Kaczorowski i Jarek Chwastek. W pewnym momencie jeden z piłkarzy doznał kontuzji i trener powiedział do Chwastka: Jarek, wchodzisz! Jarek spojrzał jednak, że zapomniał koszulki z szatni. Klucz do niej miał masażysta, który był akurat po drugiej sytuacji boiska. Sytuacja komediowa. Można powiedzieć, że ja z Maćkiem Kaczorowskim stworzyliśmy taką sztafetę. Jeden pobiegł, drugi czekał w połowie drogi w blokach, przejął ten klucz i pobiegł dalej. Jarek dostał ten klucz i zdążył wejść na boisko.
DT: Pogoń to nie jest jedyny element Twojego życia. Kilka lat temu z przyjaciółmi otworzyłeś Akademię Football Arena. Jak teraz wyobrażasz sobie łączyć te obowiązki?
- Troszkę się pozmieniało. Problemów z treningami w Pogoni jednak nie ma, bo drużyna rezerw trenuje wcześnie rano. Zajęcia rozpoczynamy o 8:00, 8:30. Większość tych chłopaków chodzi jeszcze do szkoły. Wiadomo, zdalnie, ale musi przed komputerami siedzieć i się uczyć. Nie koliduje mi to więc. Muszę jednak powiedzieć, że główną rolę w Akademii pełni teraz Tomek Podobas, który wszystko układa, wziął to na siebie i jestem mu za to wdzięczny.
SR: Jak wygląda przyszłość Football Areny? Macie dalsze plany rozwoju?
- Zdecydowanie tak. Robimy progres. Przy certyfikacji wystąpiliśmy o srebrną gwiazdkę i ona została nam przyznana. Zostaliśmy ocenieni jako druga akademia w Polsce wśród srebrnych gwiazdek. Było to dla nas bardzo duże wyróżnienie. Są notoryczne kontrole z PZPN-u, nie jest łatwo utrzymać tę gwiazdkę. Nam się to udaje, a wiele akademii zdążyło już zrezygnować, albo te gwiazdki zostały im zabrane. Przyznawana jest ona na dwa lata i za trochę ponad rok będziemy starali się o gwiazdkę złotą. To już bardzo podniesie prestiż naszej akademii. Do tego potrzebna jest infrastruktura. Jesteśmy na etapie dopinania ostatnich szczegółów z urzędem miejskim, który bardzo nam pomaga. Chodzi o dzierżawę terenów, które są blisko nas. Będziemy chcieli postawić tam boisko, być może balon. Nasza infrastruktura będzie się powiększać, a to pomoże nam w dalszym funkcjonowaniu.
DT: Jednym z Twoich partnerów biznesowych jest Kamil Grosicki. Powiedz nam, czy jest szansa, żebyśmy w najbliższym czasie, mogli spotykać go częściej w Szczecinie...?
- Szansa zawsze jest! <śmiech>. Nie rozmawiałem jednak z Kamilem od kilku dni, ale wiemy jaka jest jego sytuacja w klubie. Wiemy, że okienko transferowe w zachodnich ligach zostało już zamknięte. Jedno co mogę powiedzieć, to z pewnością coś się wydarzy. Jednak co, to wie tylko Kamil. Okienko w Polsce jest otwarte do 24 lutego. Wszyscy pewnie będą siedzieli jak na szpilkach i czekali, jakie decyzje podejmie Kamil.
DT: Bartku, czego Tobie, jako człowiekowi żyjącemu sportem można życzyć na zbliżające się miesiące?
- Zdrowie jest najważniejsze. Wiemy w jakich czasach żyjemy. Myślę, że każdy zweryfikował troszeczkę swoje życie po ostatnim roku. Dlatego zdrowie w pierwszej kolejności. Jeśli chodzi o drużynę rezerw, to życzyć awansu do górnej ósemki. Zostały cztery kolejki. Nie będzie łatwo, gramy z drużynami, które też o to walczą. Dla rozwoju tych młodych chłopaków byłoby to ważne. Zamiast grać ze słabszymi, mogliby rywalizować ze Świtem Szczecin czy Radunia Stężyca. To jest priorytet dla drużyny rezerw. Jeśli chodzi o Football Arenę, to abyśmy mogli sfinalizować umowy, aby wbić przysłowiową łopatę, bo to już trwa trochę czasu.
SR: Na koniec powiedz nam, jak długo zamierzasz grać w drugim zespole?
- Nie mamy podpisanej żadnej umowy na jakiś czas. Póki ta formuła będzie się sprawdzać, to będę grał. To nie ja mam udawać piłkarza, to nie ja mam się sprawdzać i podnosić swoje umiejętności. Mają to robić młodzi chłopacy. Dopóki będzie się to sprawdzać, dopóki zadowoleni będą trenerzy i zarząd, to do tej pory będę grał. Mam nadzieję, że będzie to trwało jak najdłużej. Mam nadzieję, że doskoczy, bo jest taki plan, jeden lub dwóch doświadczonych zawodników. Może nie tak starych jak ja! <śmiech>. Myślę, że w perspektywie czasu, roku lub dwóch, drużyna rezerw powalczy o awans do II ligi, na szczebel centralny, co pomogłoby w rozwoju całego klubu.
CAŁĄ WTORKOWĄ AUDYCJĘ ODSŁUCHAĆ MOŻESZ PONIŻEJ!
SoundCloud
Spotify
YouTube
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...