Aktualności

  • Przyborek dla PogonSportNet.pl: Wiem, ile mam jeszcze pracy przed sobą

- Chcę osiągnąć dużo więcej w piłce. Chcę grać w największych turniejach, w najlepszych ligach, dlatego to tylko początek - mówi Adrian Przyborek w rozmowie z Dominikiem Markiewiczem.


Na początek pytanie o zdrowie, bo w meczu z Banikiem nie było Cię na boisku. Wszystko ok?

- Chwilowa przerwa. Wiadomo, że na obozie trenujemy bardzo mocno i intensywnie. Pojawiają się mikrourazy. Taki dotknął też mnie, mam lekki problem z "czwórką", ale mam nadzieję, że zaraz wrócę do zajęć treningowych. Odpocząłem kilka dni, aby się zregenerować i być gotowym do treningów.

Rozmawiamy po sezonie, który nie był łatwy. Piłkarsko czwarte miejsce i finał Pucharu Polski. Poza boiskiem jednak wiele zawirowań, problemy finansowe, protest, zmiany właścicielskie... Jaki to był rok?

- To był rok, który mocno rozwijał. Moją osobę jako człowieka i jako zawodnika. Przez te wszystkie sytuacje, myślę, że klub tylko urósł. Byliśmy i jesteśmy mocniejszą drużyną. W tych ciężkich sytuacjach musieliśmy trzymać się razem i to nam pomogło. Piłkarsko? Przegrany finał Pucharu Polski, co z pewnością znów bolało, ale taka jest piłka. My robimy wszystko aby wygrywać. Gramy w piłkę po to, aby dawać szczęście fanom, sobie i naszym rodzinom. Nie gramy tylko po to, aby grać. Daliśmy ciała w Pucharze Polski. Drugi raz byliśmy blisko celu. Nie ma winnych, bo zawiniliśmy jako cała drużyna. Musieliśmy przyjąć to na klatę i musimy znów pokazać się z lepszej strony w kolejnym roku.

Mówi się, że zima hartuje na cały rok, a u Was była ona szczególnie trudna. Ty jesteś ambitny, ale czy to nie jest tak, że często im bardziej chcesz, tym wychodzi trudniej?

- Nie. Myślę, że przez ten czas w pierwszym zespole mocno się zmieniłem. Może na początku taki byłem. Z czasem zmieniłem swoje podejście i myślę, że teraz jestem osobą, która, ma świadomość jak dużo może. Skupiam się na sobie, na pracy. Nie skupiam się na zbędnych komentarzach, bo to nie jest potrzebne. Ja i każdy młody zawodnik musi być tego świadomy, bo ten świat jest dziś taki, że internet jest specyficznym miejscem. Ludzie nie ponoszą w nim konsekwencji swoich komentarzy. Musiałem się tego nauczyć. Z czasem zmieniłem siebie, swoje podejście i zmieniłem swój mental. Chcę wygrywać, dawać z siebie wszystko, ale nie narzucam na siebie dodatkowej presji, bo i tak mamy jej wiele. Musimy grać swobodnie, jak najlepiej potrafimy. Z czasem mam nadzieję, że to będzie odpowiednio "chodzić". Widać jakie mamy tu dobre relacje, wszyscy jesteśmy razem. W nowym sezonie myślę, że możemy dużo pokazać.

W ostatnim sezonie więcej grałeś na skrzydle. To dla Ciebie problem, że nie grasz na swojej nominalnej pozycji?

- Jeszcze w juniorskich zespołach grałem więcej na skrzydle. Po dołączeniu do pierwszego zespołu trener Jens zauważył we mnie potencjał na środkowego pomocnika. Mocno się rozwinąłem pod jego skrzydłami na tej pozycji. Zdążyłem się przestawić. Po odejściu Wahana musieliśmy szukać alternatywy. Rozmawiałem z trenerem Robertem i na początku nie byłem do tego przekonany. Grałem przecież już na "ósemce" i tam czułem się najlepiej. Dla drużyny musiałem to zrobić, wiadomo. Ciężko mi było też mentalnie, bo nie mogłem grać na swojej pozycji. Wiedziałem, że muszę to zmienić. Od początku rundy dawałem z siebie tyle, ile mogłem. Starałem się dawać drużynie dużo jakości. To dla mnie dobra lekcja, bo przez ten okres gry na prawym skrzydle też się rozwinąłem. Teraz mogę grać na dwóch pozycjach, a do tego w trakcie meczu podejmować lepsze decyzje dla drużyny w różnych strefach boiska.

Gdzie możemy zatem spodziewać się Adriana Przyborka w nowym sezonie?

- Wiadomo, że chciałbym grać w środku pola. Myślę, że tam daję najwięcej jakości. Tak jak teraz na obozie, jestem w końcu na swojej pozycji. To mnie cieszy. To fajne, gdy trener widzi w Tobie coś dobrego i daje Ci szansę na swojej pozycji.

Liczby. W pierwszym sezonie zaczęły się pojawiać, ale ten ostatni pod tym względem był już gorszy. To przez te rotacje?

- Nie zaliczyłem jakiegoś wielkiego regresu. Liczby wiadomo, że były gorsze. Chciałbym lepszych. Jako zawodnik nie zaliczyłem regresu. Wielu widzi tylko bramki i asysty, a nie patrzy na inne rzeczy, wybory, szukanie rozwiązań. Początek sezonu był słaby. Odejście trenera Jensa, który był dla mnie pierwszym, który wprowadzał mnie do drużyny. Po jego odejściu kontuzja, która wykluczyła mnie z trzech spotkań. Powrót do drużyny w momencie świetnej formy Kacpra Łukasiaka. Trudno było wskoczyć do jedenastki i początek był słaby. Przetrwałem te pół roku i na drugą rundę wróciłem lepszy mentalnie i fizycznie. Ludzie, którzy żyją w piłce, mogą być ze mnie zadowoleni. Liczby każdy chciałby widzieć. Spójrzmy na przypadek Rafała Kurzawy. Nie znam w Polsce drugiego takiego zawodnika, który miałby taką jakość, a ludzie nie mogą się do niego przekonać. Moim zdaniem był on naszym najważniejszym zawodnikiem w drużynie. Dawał spokój i jakość. Jego odejście będzie zauważalne, ale mamy Jose Pozo, który go zastąpi. Widzę w nim wiele podobnych rzeczy do Rafała i będziemy mieli z niego pociechę.

Co musi się wydarzyć, żeby kolejny sezon uznać za udany w Twoim wykonaniu?

- Myślę, że puchar z Pogonią będzie najlepszym podsumowaniem. Mogę mieć zero goli i asyst jeśli zdobędziemy trofeum. Indywidualnie? Wiadomo, że chciałbym tych liczb, aby rosły. Byłby to dla mnie krok do przodu. Więcej większych klubów mogłoby zwrócić na mnie uwagę. Udanym sezonem będzie taki bez kontuzji w którym będę pomagał drużynie jakością na boisku.

Masz już ciśnienie na transfer? Na ruch do innej ligi?

- To w piłce jest ciężkie, nie można przewidywać przyszłości. Na ten moment jestem zawodnikiem Pogoni. Nie wiem co się wydarzy w lipcu czy w sierpniu. Nie wiem co się wydarzy. Jestem w Pogoni i chcę dobrze zacząć sezon. Czy w Szczecinie? Wszystko na to wskazuje, ale jeszcze zobaczymy. Zobaczymy. Nie chcę mówić wprost, bo nie wiem sam jak to będzie. W piłce wszystko może się zdarzyć w jeden dzień, a są jeszcze dwa miesiące okienka transferowego.

Znalazłeś się też w plebiscycie 60. najlepszych piłkarzy z rocznika 2007. Wygrał Lamine Yamal. To robi wrażenie?

- W wieku osiemnastu lat mam około 70 meczów w Pogoni, więc fajnie usłyszeć, że jestem wśród najbardziej doświadczonych zawodników ze swojego rocznika. Czy mnie to ekscytuje? Nie, bo wiem, że mam jeszcze dużo pracy przed sobą. Chcę osiągnąć dużo więcej w piłce. Chcę grać w największych turniejach, w najlepszych ligach, dlatego to tylko początek. Gdybym skupiał się na tych wyróżnieniach to nie zajdę daleko. Krótko mówiąc, nie robi to na mnie wrażenia. Wiem jaki jestem i jak wiele mogę osiągnąć.

W jakiej lidze chciałbyś zagrać?

- Nie ma takiej wymarzonej ligi. Każdy ma swoją drogę. Taka ulubiona? Myślę, że La Liga lub Serie A. To takie dwie, które najbardziej przypadają mi do gustu. Wiadomo, gdyby były oferty z Premier League, Bundesligi to też byłoby świetnie.

Piłkarskie marzenie w Pogoni i ogólnie?

- W Pogoni to jak każdy, puchar dla Szczecina i kibiców. Ogólnie? Na ten moment to gra w Champions League. To było zawsze moje marzenie. Tak samo gra na Mistrzostwach Świata.

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Dominik Markiewicz
Żródło: fot. Pogoń Szczecin SA
Wyświetleń: 4840

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...