- Wszyscy pracujemy, by zarabiać pieniądze. Nie chce mi się jednak biegać tylko za kasą i transferami. Ważne jest dla mnie bycie w miejscu, w którym mogę zostawić coś dobrego. Być w klubie, w którym mogę być kimś istotnym dla młodzieży - mówi Dante Stipica w rozmowie z Piotrem Kamienieckim dla sport.tvp.pl.
Dante Stipica zawsze był wymieniany jako najlepszy albo jeden z najlepszych bramkarzy PKO Ekstraklasy. Poprzednia runda była pod tym względem nieco inna.
– Wydaje mi się, że przez większość rundy jesiennej było w porządku. Trudny był dla mnie ostatni miesiąc rozgrywek. Trochę przeżyłem spotkanie z Legią Warszawa, bo dowiedziałem się, że nie zagram przy Łazienkowskiej. Szczerze mówiąc, nie rozumiałem tej decyzji. Jednocześnie w pełni szanuję prawo trenera do podjęcia każdej decyzji w zgodzie ze swoimi myślami. Trudno było się mentalnie przygotować na taką sytuację. Zdecydowałem się tę sytuację odciąć grubą kreską. Najważniejszy stał się potem powrót na boisko. Miałem satysfakcję ze zwycięstwa z Radomiakiem w 17. kolejce.
– Nie rozumiałeś sytuacji, ale rozmawiałeś potem z trenerem Gustaffsonem o wejściu do bramki Bartosza Klebaniuka?
– Sądzę, że nie byłem jedyną zaskoczoną osobą przed meczem z Legią. W tamtym momencie nie znałem powodów tej decyzji. Nie było też specjalnych okazji, by o tym porozmawiać. Pytałem szkoleniowca o tę sprawę, a on mi po prostu odpowiedział. Teraz? Ta sytuacja jest za mną. Nie zastanawiam się już nad tym, bo kluczowy był powrót między słupki.
– Pogoń w ostatnich sezonach miała kilka postaci, które mocno kojarzyły się z drużyną. Ostatnio ubył Jakub Bartkowski, mówiło się o transferze Kamila Drygasa. Ty także jesteś w gronie, które musiało otrząsnąć się i rozpocząć latem nowy etap. Za Kostę Runjaica pojawił się Jens Gustaffson. Trudno zacząć nowy etap?
– Można tak powiedzieć. Nikomu w klubie nie było łatwo rozpocząć wszystkiego od nowa. Kosta Runjaic budował Pogoń przez lata. Kiedy zmienia się trener, to zawsze ma on swoje oczekiwania i pomysł na grę. Rolą piłkarza jest zrealizować zamysł i pokazać go na boisku w jak najlepszy sposób. Na razie mamy pewien problem z tym, by grać na zero z tyłu. To jest też powiązane ze zmianami i przerzuceniem pewnej dawki balansu na atak. Nie zmienia to faktu, że mamy fantastyczny zespół z dużą mocą w ofensywie. To nasz atut. Pracujemy nad tym, by drużyna lepiej prezentowała się w defensywie.
– Szczecin wciąż jest dla ciebie idealnym środowiskiem? Miejscem do zakończenia kariery? W przeszłości pojawił się temat Rakowa, ale zostałeś w Pogoni, z którą masz długi kontrakt do 30 czerwca 2026 roku.
– Zagrałem w życiu w dwóch wielkich klubach. Jestem dzieckiem Hajduka Split, z którym byłem związany prawie przez dwadzieścia lat. Potem poznałem smak pobytu w CSKA Sofia, największej ekipie Bułgarii. Pogoń nie ma tak wielkiej historii, ale znalazłem miejsce, w którym od początku poczułem coś specjalnego. Kibice kochają szczecińską drużynę i jest to kapitalna relacja. Dodatkowo od razu otrzymałem zaufanie od trenera, za które chciałem dziękować całym sobą.
W Szczecinie od razu poczułem doskonałą synergię z kibicami i klubem. Wszyscy chcą podążać w jednym kierunku, a tym celem jest walka o mistrzostwo czy Puchar Polski. Każdy chce ciągnąć wózek w tę samą stronę, a to nie jest normalka. Brakowało mi tego w Hajduku i CSKA, gdzie zawsze ścierały się różne frakcje i pomysły. Często jest tak, że czeka się tam na błąd jednego, by drugi od razu mógł go wykorzystać. W Pogoni poczułem się szczęśliwy i mogłem bronić na wysokim poziomie, zostałem też uznany najlepszym bramkarzem ligi. To normalne, że pojawiały się oferty, ale zdecydowałem się z władzami klubu, by podążać wspólnie w kolejnych latach. Jestem gotów, by zadedykować swoją karierę Pogoni i chciałem przedłużyć kontrakt, by wszyscy byli zadowoleni.
Wszyscy pracujemy, by zarabiać pieniądze. Nie chce mi się jednak biegać tylko za kasą i transferami. Ważne jest dla mnie bycie w miejscu, w którym mogę zostawić coś dobrego. Być w klubie, w którym mogę być kimś istotnym dla młodzieży. Fajnie pokazywać w tym miejscu drogę dla innych. Chcę coś po sobie zostawić w Pogoni, odcisnąć jakieś piętno i był to dla mnie pewien cel przy okazji parafowania dokumentów. Ale co będzie na koniec? Trzeba być profesjonalistą i liczyć się z tym, że w życiu może być różnie. Chcę jednak postępować tak, by uczynić w Szczecinie jak najwięcej dobrego.
– Celem na wiosnę jest wrócić do bramkarskiej czołówki Ekstraklasy? Kacper Tobiasz twierdził ostatnio, że topowe trio tworzą obecnie Henrich Ravas, Vladan Kovacević i on.
– Na pewno nie jest łatwo pojawić się w nowej lidze i przez trzy lata z rzędu królować na swojej pozycji. Udało mi się w przeszłości otrzymać tytuł dla najlepszego bramkarza w PKO Ekstraklasie. Istotne w sporcie jest utrzymać wysoki poziom, ale nie da się być najlepszym cały czas. Wierzę, że nie jest tak źle i jestem w stanie pomagać swojej drużynie. Statuetki nie są w życiu wszystkim. Jednocześnie doceniam zdanie kolegów po fachu, bo każdy z nas ma swoje wrażenia.
– Kto byłby twoją topową trójką wśród bramkarzy?
– To nie jest łatwe zadanie, gdy szybko trzeba zdecydować. Mam za to bramkarzy, których styl mi się podoba i wywiera na mnie pewne wrażenia. Bardzo dobrą robotę w Rakowie robi Kovacević. Tobiasz jest na początku swojej drogi, wciąż jest młody, ale pokazuje, że wszedł na dobry poziom. Wydaje mi się, że dostał spore zaufanie od trenera Runjaica, a to zawsze pomaga. Podobają mi się także występy Daniela Bielicy. Może nie broni we wszystkich spotkaniach, ale ma w sobie coś ciekawego. To trójka, która przychodzi do głowy w pierwszej chwili, ale w Ekstraklasie nie brakuje dobrych bramkarzy.
– Swoją drogą, przenosiny na nowy stadion były ważnym przeżyciem? Zdążyłeś się przez ostatnie miesiące przyzwyczaić do przeskoku ze starego obiektu na taki, który w pełni przystaje do obecnych czasów?
– Można powiedzieć, że odkąd pojawiłem się w Pogoni, to widziałem cały proces powstawania obiektu. Sam klub także wzrastał przez ten czas. Zawodnicy i nasz poprzedni trener zrobili wszystko, by drużyna zaczęła walczyć o najwyższe cele. Fajnie, że ten obiekt już stoi i możemy na nim występować, choć ostatni etap był paradoksalnie trudny. Trzeba było zmienić szatnię i od nowa przystosować się do innego miejsca. Ważne, że teraz już poczuliśmy się tam jak w domu. Każdy w klubie mocno nad tym pracował.
– Kończycie zgrupowanie w Belek. Było intensywnie?
– Było normalnie. To zwyczajny proces przygotowań do nowej rundy. Sądzę, że każdy nieco to odczuwa, ale… tak po prostu musi być. Cieszę się, że pracujemy, a także dopisuje nam zdrowie. Wierzę, że będziemy dobrze przygotowani do pierwszego spotkania w 2023 roku.
– Specyficzna przerwa między rundami sprawiała, że przygotowania były w jakimś stopniu inne?
– Faktycznie, ze względu na mistrzostwa świata nie było tak samo. Po rundzie jesiennej mieliśmy wolne, potem trenowaliśmy, znów mieliśmy moment na oddech i ponownie wróciliśmy na boisko. Wszystko jest przemieszane, ale sądzę, że nie wpływa to w znaczący sposób na naszą pracę. Kluczowe jest to, że skupiamy się na optymalnym przygotowaniu do wiosny. Sądzę, że wypracujemy w tym czasie ciekawe rozwiązania taktyczne, które zaprocentują w Ekstraklasie.
(...)
– Jakiej Pogoni spodziewać się wiosną? Kroczycie drogą ewolucji czy zimowej rewolucji?
– Nie da się zrobić w kilka tygodni rewolucji. Chcemy po prostu pracować nad detalami, które finalnie stworzą wielką różnicę. Ćwiczymy nad wszystkimi fazami gry, bo wszędzie znajdzie się element do poprawy. Codziennie je analizujemy i szukamy opcji zrobienia czegoś lepiej. To powinno dać nam odpowiedni efekt w rundzie wiosennej.
– To w jaki sposób określić cel Portowców? Macie za sobą dwukrotne zajęcie trzeciego miejsca. Teraz wciąż chcecie patrzeć wyżej?
– Sportowiec zawsze ma tak, że chce patrzeć jak najwyżej. Z tego powodu marzeniem w każdym przypadku pozostaje pierwsze miejsce. Pogoń zasługuje na to, by walczyć o takie cele. Jednocześnie patrzymy na sytuację dookoła i trudno nie doceniać Rakowa, który przewodzi w lidze. Ekstraklasa jest jednak bardzo konkurencyjną ligą. Zostało wiele meczów i wszystko może się jeszcze zmienić. Kluczem do tego będą intensywne przygotowania i walka do końca w każdym spotkaniu. Zobaczymy, co będzie na koniec sezonu, ale wszyscy mamy w pamięci sukcesy w postaci dwóch medali w poprzednich sezonach.
Nie jest łatwo zdobywać medale, ale jeszcze trudniej jest utrzymywać się na takim poziomie. Sądzę, że na razie nam to wychodzi. Zimą do drużyny dołączyli nowi zawodnicy i mam wrażenie, że władze klubu robią w tym zakresie dobrą robotę. To także wpłynie na naszą siłą. Wszyscy chcemy tworzyć jak najmocniejszy zespół i wierzę, że nasza jakość będzie na koniec odzwierciedlona wynikiem.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...