Maciej Żurawski dziś reprezentuje barwy Warty Poznań, ale to w Pogoni zbierał pierwsze piłkarskie szlify. Przegląd Sportowy przeprowadził rozmowę z pomocnikiem w której poruszono także tematy związane z Pogonią.
Pamięta pan czym przekonała pana Pogoń, żeby w wieku 15 lat wyjechać z rodzinnego Torunia i do niej trafić?
Pogoń była bardzo zdeterminowana do tego, aby mnie ściągnąć. Przyznam, że ja miałem spore wątpliwości. Byłem bardzo młody i nie do końca mogłem podjąć racjonalną decyzję. Pomogli mi w tym rodzice, a w sumie… to podjęli decyzję za mnie! Jestem im za to bardzo wdzięczny, choć w tamtym czasie nie byłem do tego przekonany.
Co konkretnie zaważyło o tym, że pan wyjechał?
Tata powiedział, że przechodzę do Pogoni i koniec! Na początku nie byłem z tego zadowolony, ale usłyszałem, że nie ma już wyjścia! (śmiech) Potem oczywiście rodzice wytłumaczyli mi dokładnie jak wszystko wygląda i na czym polega, więc byłem gotowy na to, co spotkałem.
Obawiał się pan, że jako młody chłopak może pan sobie nie poradzić?
Trochę tak. Miałem 15 lat, wszyscy znajomi i rodzina zostali w Toruniu, a ja w Szczecinie na początku byłem sam. Pierwsze dwa tygodnie pokazały mi jednak, że dam radę. Na początku traktowałem to jak jeden wielki obóz wyjazdowy. Szybko mi się spodobało i bardzo się cieszę, że wówczas — mimo sporych wątpliwości — faktycznie wyjechałem.
Pamięta pan osoby, które pomogły panu w aklimatyzacji w klubie?
Jestem dość kontaktową osobą i szybko złapałem dobre relacje z grupą. Kiedy pojechaliśmy na przedsezonowe przygotowania, to bardzo ułatwiło mi sprawę. Natomiast ogólnie mogę powiedzieć, że świetnie wspominam trenera Piotra Łęczyńskiego. To on wyciągnął ze mnie wszystkie najlepsze rzeczy. Nie zawsze było kolorowo, ale po czasie wiem, że niektóre rzeczy były bardzo potrzebne, abym stał się lepszym piłkarzem i człowiekiem.
W PKO BP Ekstraklasie zadebiutował pan u Kosty Runjaicia. Jaki wpływ na pana miał ten szkoleniowiec?
To był mój pierwszy trener w seniorskiej piłce. Wdrażał mnie do pierwszego zespołu Pogoni. Dostałem szansę, pewien kredyt zaufania i gdyby nie on, to nie wiadomo jak potoczyłaby się moja kariera. Po debiucie w 2019 roku, w następnym sezonie zaliczyłem więcej minut i dzięki temu mogłem rozwinąć swoje skrzydła.
Jakie podejście do młodych zawodników miał Kosta Runjaić?
Kiedy trener trafiał do Pogoni, to dochodziły nas głosy, że bardzo lubi stawiać na młodych piłkarzy. Poniekąd trudno to zweryfikować, bo w tamtym czasie obowiązywał przepis wystawiania młodzieżowców w składzie, więc trener nie miał wyjścia. Mogę powiedzieć, że kontakt trenera z młodymi piłkarzami był w miarę dobry.
Wskaże pan największą różnicę między Kostą Runjaiciem a Dawidem Szulczkiem?
Z pewnością Dawid Szulczek jest bardziej wyrozumiały, otwarty i nie denerwuje się tak szybko. Dla mojej osoby to zdecydowanie lepsze podejście, bo dzięki temu nie odczuwam niepotrzebnej presji, a jednocześnie do każdej kwestii we wspólnej dyskusji podchodzimy bardzo analitycznie.
Dlaczego w 2022 roku postanowił pan rozstać się z Pogonią definitywnie? Wcześniej (wiosna sezonu 2020/21) był pan w Warcie, ale na zasadzie wypożyczenia.
Głównym powodem było to, że chciałem grać jak najwięcej. Będąc w Pogoni zdawałem sobie sprawę, że skład, który jest tam budowany będzie bardzo silny, a ja wówczas straciłem status młodzieżowca. Przeanalizowałem całą sytuację z tatą oraz moim menedżerem i uznaliśmy, że warto odejść do innego klubu, gdzie będę mógł regularnie grać. W Pogoni oczywiście mógłbym powalczyć o skład, ale sądzę, że byłbym raczej piłkarzem wchodzącym na boisko z ławki rezerwowych. Czułem, że potrzebuję, aby ktoś postawił na mnie odważniej.
W czerwcu kończy się pana kontrakt z Wartą. Z tego co wiem, jest opcja przedłużenia umowy o rok.
Nie wiem co przyniosą kolejne miesiące. Póki co nie chcę wiele mówić na ten temat. Skupiam się na tym, aby jak najlepiej rozegrać kolejne tygodnie tego sezonu i dołożyć kilka liczb.
Jest pan piłkarzem, który przykłada dużą wagę do statystyk?
Od pewnego czasu tak. Nie oszukujmy się, w futbolu najważniejsze są gole i asysty. Zazwyczaj to zawodnicy posiadający na koncie odpowiednie liczby mają największe szanse na ciekawe transfery.
W tym sezonie brakuje panu asysty? Strzelił pan cztery gole, ale nie zaliczono panu żadnej asysty.
Tak, ale ja doliczam sobie asystę w meczu z Legią Warszawa (2:2) przy golu Tomasa Prikryla. Po jego strzale piłkę odbił Kacper Tobiasz i gol padł po dobitce, dlatego moja asysta nie została zaliczona.
Widzi pan siebie w lidze zagranicznej?
Myślę, że tak. Czuję, że trochę pograłem w Ekstraklasie (100 meczów — przyp. red.). Jestem otwarty na wyjazd, ale poczekamy co przyniesie życie. Nie mam wielkich preferencji co do danej ligi. Kiedyś bardzo podobała im się liga angielska, ale obecnie nie zastanawiam się nad tym.
Ogląda pan piłkę nożną poza swoimi meczami?
Nie interesuję się tak bardzo piłką nożną. Jeżeli już, to zwracam uwagę na Ekstraklasę, na przykład na mecze Pogoni, której staram się oglądać co weekend. To klub, który nadal mam w sercu i zostanie tam na długo.
Myśli pan, że powrót do Pogoni w przyszłości jest realny? Na przykład po to, aby zdobyć z Portowcami pierwsze w historii mistrzostwo Polski.
Jeżeli w przyszłości klub będzie miał takie chęci, to oczywiście, że tak. W najbliższym czasie to zapewne nie nastąpi, ale za kilka lat? Mam nadzieję.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...