Aktualności

  • Weszlo: Gustafsson w Pogoni – potrzebny etap rozwojowy, który powinien się skończyć

To nie jest tak, że zatrudnienie Jensa Gustafssona w Szczecinie było błędem, a Portowcy stracili z nim czas. Jeśli w najbliższych latach Pogoń zostanie mistrzem Polski, Szwed będzie miał w tym jakąś zasługę. Ale miniona runda pokazała dobitnie, że z nim na stanowisku nic takiego się nie wydarzy. Pogoń zmarnowała historyczną szansę i trudno znaleźć dla trenera okoliczności łagodzące. Śląsk Wrocław i Jagiellonia Białystok są dziś tam, gdzie są, także dlatego, że szczecinianie przepuścili ich w kolejce - czytamy w tekście Michała Treli w serwisie weszlo.com.


Nie ma powodu, by w rozmowach o piłce nożnej zbyt często mieszać sfery sacrum i profanum, ale akurat ocena trenera Pogoni Szczecin wymaga stawiania pytań filozoficznych. A już na pewno wykraczających poza proste okołomeczowe analizy. Zależnie od spojrzenia na to, czym jest futbol, po co istnieje i jaką rolę odgrywają w życiu kibiców drużyny piłkarskie, opinia o pracy Jensa Gustafssona może być albo entuzjastyczna, albo bardzo surowa. Niestety, bez ustalenia wspólnego mianownika, wszelkie dyskusje na ten temat są skazane na nieporozumienia. Jest to konflikt stary jak świat, a przynajmniej jak świat futbolu. Toczył się w różnych epokach, w różnych krajach, przy okazji różnych nazwisk, ale ostatecznie sprowadza się do tego samego: czy wygrywanie jest przeceniane, czy jednak jest jedynym, co się liczy.

Z perspektywy entuzjastycznej Pogoń Szczecin jest najlepszym, co mogło przytrafić się Ekstraklasie. Na ziemi, która jeszcze kilkanaście lat temu słynęła z tego, że tamtejszemu prezesowi strzeliło do głowy stworzenie w Polsce brazylijskiej drużyny stacjonującej na co dzień kilkaset kilometrów od siedziby klubu, wyrosło coś na kształt tego, do czego przez lata wzdychało się, patrząc na Zachód. Klub zbudowany od podstaw. Bez szaleństw. Rozwijany krok po kroku. Pnący się stopniowo w hierarchii i unikający miotania się od ściany do ściany. Rozwijający infrastrukturę i dbający o szkolenie. Sprzedający młodzież, ale też ściągający na koniec udanej kariery miejscową legendę. Niezwalniający trenerów. Działający racjonalnie. Rozumiejący, że futbol to widowisko, które ma przyciągać ludzi na trybuny. Grający odważnie, efektownie, z polotem. Obierający trudniejszą drogę, uważając ją za jedyną właściwą.

To nie jest obraz przerysowany. Pogoń, patrząc z perspektywy kilku lat, albo nawet dekady, jest projektem zasługującym na wszelkie dobre słowa. Zwłaszcza że jej systematyczny wzrost następował jednak organicznie i nie był przyspieszany dopalaczami od hojnego właściciela chcącego za wszelką cenę pochwalić się przed bogatymi kumplami jakimś sukcesem. To ważne zastrzeżenie dla uniknięcia retorycznego obierania skrajnych pozycji. Nikt racjonalnie myślący nie może raczej krytykować sposobu, w jaki nowożytna Pogoń została zaprojektowana. To naprawdę projekt, który jako jeden z nielicznych w Polsce w ogóle zasługuje na to miano. I samo krytykowanie Pogoni nie powinno oznaczać, że trzeba automatycznie się okopać na drugim biegunie: że wszystko to jest nieważne, bo na końcu liczy się to, co w sieci, a Pogoń, wiadomo, zero tituli.

ZMARNOWANA JESIEŃ

Z perspektywy krytycznej Pogoń zbudowała zespół, który po latach stopniowego budowania, wymieniania poszczególnych elementów na lepsze i opowiadania, że na sukces potrzeba czasu, zajmuje w lidze szóste miejsce, mając więcej rozegranych meczów, niż dwie będące nad nim bezpośrednio drużyny. Jeśli Legia Warszawa i Raków Częstochowa wywiążą się z roli faworytów w zaległych meczach, Portowcy będą tracić do nich pięć punktów. Do drużyn, które całą jesień grały w fazach grupowych europejskich pucharów i które mogą w nich nawet przezimować. Do Lecha Poznań już traci pięć punktów, mimo że mowa o Lechu zawodzącym, który był w stanie wygrać tylko połowę ze spotkań ligowych i którego trener znajduje się w potężnym ogniu krytyki. Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław, które jeszcze wczoraj chciałyby być jak Pogoń, zniknęły już z pola widzenia. Do jednych Pogoń traci dziesięć, do drugich jedenaście punktów. A przecież biorąc pod uwagę pułap startowy z lipca, Portowców trzeba by przy nich traktować jako potentata.

Jako osoba, która ma z domu tyle samo kilometrów do Szczecina, ile do Zagrzebia, prędzej przyłączyłbym się do chóru entuzjastów. Pogoń zapewnia mi same pozytywne emocje. Lubię tyfon, który wybrzmiewa po jej trafieniach. Lubię ciężkie brzmienia jej hymnu. Lubię wygląd strojów Portowców. Lubię oglądać ich mecze, bo wiem, że zawsze coś ciekawego się wydarzy. Gdybym miał polecić komuś oglądanie jednej tylko drużyny ekstraklasowej za to we wszystkich 34 kolejkach, zasugerowałbym Pogoń jako gwarancję widowiska i dobrej zabawy. To jednak perspektywa mocno samolubna. Traktująca klub piłkarski jako zwyczajny element branży rozrywkowej. A mecz Pogoni Szczecin jako alternatywę do zajmującego filmu, wciągającego serialu, czy atrakcyjnego koncertu. Ludzie, którzy tak myślą, najczęściej nie mogą zrozumieć, jak w ogóle można być z Pogoni niezadowolonym. Przecież jest taka fajna i tyle wnosi do ligi cech, której większości polskich drużyn brakuje.

FUTBOL, KTÓRY FRUSTRUJE

Jest też jednak w futbolu warstwa emocjonalna. A może przede wszystkim jest w futbolu warstwa emocjonalna, która sprawia, że akurat ta dyscyplina jest tak popularna na świecie. Zdecydowana większość ludzi nie chodzi na stadion, by podziwiać artyzm, lecz by zobaczyć jak „nasi” dokopują „tamtym”. Jeśli dokopują, było warto. Jeśli nie dokopują, może dokopią następnym razem. Sposób, w jaki to zrobią, dla większości znanych mi kibiców jest sprawą absolutnie drugorzędną. Najbrzydszy gol „naszych” jest piękniejszy niż najpiękniejszy gol „tamtych”. Nie brak oczywiście ludzi, którzy potrafią docenić klasę rywala i którzy mają też jednak jakieś minimalne wymagania co do sposobu gry własnego zespołu. Ale nawet w Krakowie, tradycyjnej polskiej kolebce starannego stylu gry, kibice ostatecznie chcą widzieć swój zespół zwycięski. Patrząc z tej perspektywy, futbol Pogoni nie daje przyjemności. Rodzi frustrację, smutek, wściekłość, bezsilność. Estetyczną rozkosz przy jej meczach mogą czuć przede wszystkim ci, którzy nie mają z nią żadnego związku emocjonalnego. Ci, którzy mają, nie mogą już słuchać pochwał tych wszystkich ludzi, którzy nie potrafią zrozumieć ich cierpienia.

W obecnej Ekstraklasie grają tylko cztery kluby, które jeszcze nigdy nie zdobyły żadnego trofeum na szczeblu krajowym: Puszcza Niepołomice, Korona Kielce, Radomiak i Pogoń Szczecin. Tyle że Pogoń rozgrywa w niej 51. sezon, a pozostałe trzy kluby z pustą gablotą mają ich łącznie 21. Przypominanie o tym to nie złośliwość, ale plama na honorze, wpływająca także współcześnie na ocenę wszystkiego, co Pogoń zrobi. To od niej musi zacząć każdy trener, piłkarz, czy działacz rozpoczynający pracę w klubie. Bo ona sprawia, że cierpliwość miejscowego otoczenia do słuchania o procesie, potrzebie czasu i o tym, że było się lepszym od rywala, ale zabrakło szczęścia, jest już dawno wyczerpana. Ci ludzie widzieli przed chwilą Piasta Gliwice świętującego mistrzostwo Polski, widzieli, że Raków Częstochowa został kolekcjonerem tytułów, widzieli, że nawet Cracovia, spopularyzowana przez Jerzego Pilcha jako polski Tottenham, synonim drużyny, której nic się nigdy nie udaje, wsadziła do gabloty dwa trofea. A kibic Pogoni musiał się w tym czasie zadowolić tym, że w programach publicystycznych chwali się ich klub za to, że ładnie gra w piłkę i drogo sprzedał Kacpra Kozłowskiego. Raz, drugi, piąty to łechce. Za siódmym powoduje mdłości, a za dziewiątym wyłączenie telewizora.

CAŁY TEKST MOŻECIE PRZECZYTAĆ TUTAJ! ZACHĘCAMY!

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: Weszlo.com
Wyświetleń: 8070

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...