- Uśmiech Jarosława Mroczka po kolejnym zwycięstwie Pogoni Szczecin mówi wszystko. To może być ten sezon i ta wiosna, na którą czekał od kilkunastu lat - czytamy w tekście redaktora Antoniego Bugajskiego w Przeglądzie Sportowym.
W europejskich pucharach jego Pogoń już grała za trenera Jensa Gustafssona i wcześniej za Kosty Runjaicia. Ciągle jednak sprawa rozbija się o tę legendarną gablotę, która do siedziby klubu została wniesiona 21 kwietnia 1948 r. i do dzisiaj stoi pusta. Jeżeli nawet dużo w tym złośliwej przesady, faktem jest, że odkąd istnieje Duma Pomorza, nie udało się jej zdobyć żadnego seniorskiego trofeum.
Teraz znowu jest bardzo blisko, bo Pogoń w finale Pucharu Polski zagra z pierwszoligową Wisłą Kraków, a w ekstraklasowych rozgrywkach też nic nie jest przekreślone. Choć strata do lidera wyraźna, to miejsce na podium połączone z triumfem na PGE Narodowym oznaczałoby, że Pogoń jest w najlepszym momencie 76-letniej historii. Jasne, że całkowitym spełnieniem byłby tytuł mistrza kraju, zgodnie z tym, co zupełnie otwarcie zapowiadał Kamil Grosicki. On chce mieć złoty medal, po to wrócił do Szczecina i w tytanicznym postanowieniu jest tak zawzięty, że już obiecał, że jak się nie uda w tym sezonie, spróbuje w następnym, zupełnie nie przejmując się PESEL-em, bo wizja wygrania Ekstraklasy nakręca go do robienia rzeczy wielkich i przesuwania granic długowieczności profesjonalnego piłkarza.
Jarosław Mroczek prezesem Pogoni Szczecin jest od ponad 13 lat
Zostawmy jednak „Grosika”, bo o fascynacji jego formą i cudownym wpływie na Portowców było już sto razy i będzie jeszcze tysiąc, w końcu 35-letni reprezentant kraju nie ma zamiaru się zatrzymywać. W tym miejscu warto docenić innego zawziętego i cierpliwego człowieka tak samo owładniętego wizją wielkiej Pogoni.
Jarosław Mroczek prezesem klubu jest od 2011 roku, co musi robić wrażenie. Dopóki na czele Cracovii stał świętej pamięci Janusz Filipiak, w ostatnich latach żaden ekstraklasowy prezes pod względem stażu nie mógł się z nim równać, bo profesor Pasami zarządzał od 2004 roku. Teraz szefem, który najdłużej nieprzerwanie kieruje klubem występującym w najwyższej klasie rozgrywek, jest Mroczek. Prezesem jest od lutego 2011 roku, więc został nim dziewięć miesięcy wcześniej niż Karol Klimczak z Lecha Poznań, tyle że on w tej chwili dzieli się władzą z Piotrem Rutkowskim, co oznacza, że w istocie Kolejorz ma dwóch sterników.
W przypadku Mroczka zakres władz jest niepodważalny. To w Pogoni bezdyskusyjnie człowiek numer jeden, ale nie oznacza to, że nie deleguje ważnych zadań współpracownikom. Przede wszystkim zaufaniem obdarzył Dariusza Adamczuka, który zawiaduje pionem sportowym. To trochę podobny układ do tego, jaki obowiązuje w Legii, z tym że ostatnio zaistniały wątpliwości (po zwolnieniu Runjaicia i zatrudnieniu Goncalo Feio), czy Jacek Zieliński podejmuje w stu procentach suwerenne decyzje – po prostu czy w tym jednym przypadku liczyła się wola szefa, a nie zdanie dyrektora. W Pogoni zapewne też ostatnie zdanie należy do prezesa, lecz on już nie raz, nie dwa dawał do zrozumienia, że w kwestiach sportowych nie tylko uznaje, ale też respektuje decyzje Adamczuka. Może się z nimi nie zgadzać, ale nie wydaje się, by to Mroczek ręcznie sterował polityką zatrudniania i rozstawania się z piłkarzami i szkoleniowcami.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...