- Najbardziej bolało mnie, że ludzie wypisywali obraźliwe teksty do wszystkich z mojego otoczenia. Do moich rodziców czy mojej dziewczyny. Bolało mnie i nie umiałem zrozumieć, po co? Czym zawinili moi najbliżsi? Co złego zrobili? Do dzisiaj tego nie pojmuję, ale to był punkt zwrotny - mówi Adrian Benedyczak, były zawodnik Pogoni Szczecin w rozmowie z serwisem weszlo.com.
Wróćmy do czerwca 2021. Rozpoczynasz przygotowania do nowego sezonu w Pogoni Szczecin, a kończysz w Parmie. Jak to się stało, że nagle, w sumie z dnia na dzień, chwilę przed startem Ekstraklasy trafiłeś do Włoch?
Najpierw pojawiła się oferta z Niemiec – z Freiburga, ale bardziej pod drugi zespół, występujący w trzeciej lidze, niż pierwszy, grający w 1. Bundeslidze. Miałem być wprowadzany w rezerwach, tam się ogrywać i z czasem trafić do pierwszej drużyny. Ale w międzyczasie przyszła oferta z Parmy.
W ogóle dlaczego tak naprawdę już po pierwszym sezonie, w którym w miarę regularnie występowałeś w Ekstraklasie, chciałeś wyjechać za granicę?
W tamtym momencie nie widziałem dużych perspektyw na to, że w Pogoni będę strzelał gole. Po pierwsze, preferowaliśmy defensywny styl, w którym napastnicy mieli sytuacji jak na lekarstwo. Grałem sporo na „dziewiątce”, a w sumie zdołałem oddać osiem celnych uderzeń, z czego padły trzy bramki. Po drugie, nie było w drużynie skrzydłowych, którzy gwarantowaliby „obsługę” napastnikowi…
…bo dopiero po twoim transferze do zespołu dołączył Kamil Grosicki.
Prawie dwa miesiące później. W trakcie pierwszego sezonu w Parmie mówiłem pół żartem, pół serio, że gdybym wiedział, że Kamil będzie w Pogoni, to bym nigdzie nie odchodził. Gra ze skrzydłowym, który serwuje takie „ciasteczka” napastnikom, to sama przyjemność.
Ale takiego skrzydłowego w momencie propozycji z Włoch nie było.
Nie było, za to oferta z Parmy była bardzo konkretna. Raz, że to wielki klub z historią, mimo że aktualnie w Serie B. Dwa, wiedziałem, że celem będzie awans. Trzy, byłem przekonany, że się w tym miejscu rozwinę.
W Pogoni nie próbowano cię zatrzymać?
Ze mną nikt z władz klubu się bezpośrednio nie kontaktował, negocjacje odbywały się przez agentów. Z trenerem Kostą Runjaicem rozmawialiśmy na temat transferu raz – na obozie przed sparingiem z Zagłębiem Lubin. Zapytał, czy chce odejść. Odpowiedziałem, że tak, chciałbym odejść.
I co on na to?
Nie próbował mnie przekonać. Nie było argumentów w stylu, że to ważny rok dla mnie, żebym został jeszcze i wówczas po kolejnym dobrym sezonie będę mógł odejść do jeszcze lepszego klubu. Po prostu zaakceptował to.
To cię utwierdziło w przekonaniu, że warto ruszyć w świat?
Nie, bo nie sądzę, by trener mógł samemu zadecydować, że nie, „Benek” ma zostać. Tak mi się wydaje, że nie miał decydującego głosu.
A czym przekonała cię Parma?
Poza tym, że tak dużemu klubowi trudno odmówić, podobał mi się ich plan na mnie. Wtedy trenerem był Enzo Maresca, dawniej asystent Pepa Guardioli, który chciał grać fajny, ofensywny futbol, nastawiony na posiadanie piłki i strzelanie goli, nie przeszkadzanie i obronę. Miałem być drugim, trzecim napastnikiem w hierarchii. Takim młodym, który wchodzi do szatni z głodem rozwoju i rywalizacji, by naciskać tych przed nim w kolejce do składu.
Nie mamiono cię miejscem w podstawowej jedenastce.
Nie, od początku wiedziałem, że będę musiał swoje wywalczyć.
I start zaliczyłeś ciężki.
Na samiutki początek wystąpiłem w podstawowym składzie w Coppa Italia z Lecce, ale potem jak siadłem na ławce, to siedziałem przez siedem kolejek, a dodatkowo raz w ogóle nie byłem w kadrze meczowej. Tylko co mogłem zrobić? Dalej pracować i wierzyć, że szansa przyjdzie. Dużo dały mi wyjazdy na reprezentację U-21, złapałem na kadrze minuty i trochę pewności siebie.
W międzyczasie jako rezerwowy strzeliłeś gola z Ternaną.
Ta bramka podbudowała mnie mentalnie, choć liczyłem, że dostanę kolejne szanse, a dwa następne spotkania przesiedziałem w rezerwie, w trzecim wszedłem na minutę.
Trudno było to wytrzymać?
I tak, i nie. Tak, bo pierwszy sezon za granicą. Nowe miejsce, nowa drużyna, nowa kultura, nowy język… No wszystko nowe, a tu na start siedzę w rezerwie ponad dwa miesiące. Nie, bo po sytuacji po GKS-ie Katowice w Pucharze Polski to w sumie mało co może mnie złamać.
We wrześniu 2018 nie trafiłeś na pustą bramkę w pierwszej rundzie, a Pogoń później odpadła po karnych. Miałeś tylko 17 lat, ale po głowie dostałeś brutalnie jak weteran.
Najbardziej bolało mnie, że ludzie wypisywali obraźliwe teksty do wszystkich z mojego otoczenia. Do moich rodziców czy mojej dziewczyny. Bolało mnie i nie umiałem zrozumieć, po co? Czym zawinili moi najbliżsi? Co złego zrobili? Do dzisiaj tego nie pojmuję, ale to był punkt zwrotny. Narodziny nowego mnie. Tydzień później rozpocząłem współpracę z trenerem mentalnym Antonim Mieleckim i właśnie tego potrzebowałem.
Jeszcze jako zawodnik Pogoni mówiłeś mi, że zaraz po porażce z GKS-em byłeś bliski załamania. Zastanawiałeś się, co dalej. Czy to wszystko ma w ogóle sens.
A dzięki trenerowi mentalnemu zrozumiałem, że nie mogę zaprzątać sobie głowy tym, czego i tak nie jestem w stanie kontrolować. Inni mogą gadać, a ty powinieneś robić swoje i tyle. Dzisiaj nie umiem sobie wyobrazić hejtu, który by mnie złamał. Jestem młody, w następnym miesiącu skończę 23 lata, ciagle chcę się uczyć i rozwijać. To się liczy. Dlatego aż tak trudno nie było w trakcie początku w Parmie, mimo że nie grałem w wyjściowym składzie.
Aż w końcu zacząłeś grać. Co się stało?
Początkowo graliśmy z jednym napastnikiem i z czterosobową obroną, a trener Maresca chciał, żeby prawy defensor w trakcie posiadania zmieniał się w defensywnego pomocnika, jak np. Joao Cancelo w Manchesterze City. Tylko pojawił się kłopot – nie mieliśmy takiego obrońcy, który by się wywiązywał z tego zadania. Próbowano nawet ustawiać na boku defensywy środkowego pomocnika, ale to też nie działało. Ponadto w Serie B za wiele zespołów to nie chce kreować i odważnie atakować, tylko ustawia się głęboko i czeka na błąd, by ruszyć z kontrą, woli się skupić na defensywie, co utrudniało nam granie. Wyniki się nie zgadzały, trzeba było coś zmienić. Trener zmienił ustawienie na 3-5-2 i wskoczyłem do jedenastki.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...